Nagle o świcie ktoś przychodzi po ciebie do domu. Nic nie tłumacząc obezwładnia cię i ciągnie za sobą. Dokoła są ludzie, których nie znasz. Krzyczą coś do ciebie i wymachują rękami. Nic z tego nie rozumiesz. Widzisz ciemną dziurę. Sznur, na którym cię prowadzą, coraz mocniej ciągnie cię za głowę w kierunku otchłani. Stawiasz nogę przed siebie i czujesz niepewny grunt. Na ciele od tyłu zaciska się jakaś lina. Bardzo się boisz.

 

 

Tam, gdzie każą ci wejść, czujesz niebezpieczeństwo. Jest tam ciemno i ciasno, a ty masz klaustrofobię. Dalej nic nie rozumiesz. Coraz szybciej i głośniej oddychasz. Robisz to tak głośno, że zaczynasz sapać i charczeć. Po twojej skórze spływają strugi potu. Zaciskasz zęby i mobilizujesz wszystkie swoje siły, by się oswobodzić i uciec, bo nie wiesz, co czyha w tej otchłani i dlaczego w tych wszystkich ludziach dokoła narasta wobec ciebie agresja.
Trzy, cztery! Teraz! Próbujesz wyskoczyć z zaciskających się wokół ciebie lin.
Nagle słyszysz huk. Czujesz tępy ból przechodzący dreszczem przez całe twoje ciało.
Przez chwilę dzwoni ci w uszach. A potem jest już tylko cisza. Budzisz się.
Nie wiesz, jak długo tak leżysz. Do oka po kosmyku włosów spływa ci z czubka głowy krew.
Z czubka twojej głowy. Próbujesz wstać. Noga nie odnajduje oparcia.
Grunt nagle się kończy. Ten niepewny grunt, po którym kazali ci wejść do ciemnej otchłani.
Twoja noga spada w dół, a ty razem z nią. Słyszysz głośne trzaśnięcie.
Na zewnątrz, ale tak jakby w środku. Nic nie rozumiesz. I nagle twoja noga zwisa bezwładnie. Wokół biegają ludzie. Nic nie rozumiesz. Ktoś wbija w twoje ciało igłę.
Zasypiasz. Budzisz się i świat już nie jest dla ciebie taki sam jak wcześniej. Wtedy nic nie rozumiałeś. Teraz rozumiesz już, że masz się bać, że nikomu już nie możesz zaufać.

 

Narastający strach doprowadzający do paniki, dezorientacja, ból, utrata przytomności i totalne niezrozumienie tego, co dzieje się wokół ciebie – tak można w kilku słowach streścić powyższą historię. Nie, to nie jest fragment z horroru, w którym masz do pokonania piekielny tor przeszkód, w jaki rzuciła cię nieznana siła.
To prawdopodobne wrażenia i uczucia, które kłębią się w głowie konia, który po raz pierwszy jest w nieumiejętny sposób ładowany do przyczepy i w wyniku tego, stając dęba, uderza głową o górną krawędź pojazdu, po czym traci przytomność i upada, a następnie po jej odzyskaniu w desperackiej próbie wstania łamie nogę. Ma szczęście w nieszczęściu, bo ktoś się nad nim lituje i go leczy pozwalając tym samym przeżyć. Potem jednak ten koń przeistacza się w dzikiego i groźnego potwora, z którym nikt sobie nie radzi. Przechodzi więc z rąk do rąk. Po drodze niektórzy siłowo zmuszają go do wykonywania różnych rzeczy, ale że „z niewolnika nie ma pracownika” i zwierzę nie spełnia pokładanych w nim nadziei, przechodzi do kolejnych rąk.

Na jego boks wędruje tabliczka: „Uwaga! Niebezpieczny koń! ”. W końcu nikomu nie wystarcza chęci i cierpliwości, więc zwierzę trafia do handlarza, gdzie przykute do betonowego koryta spędza w ciemnej, śmierdzącej stajni kilka miesięcy jedząc przy tym obficie. Później udaje się w podróż do Włoch, z której już do żadnej stajni nie wraca.

Konie już od wielu lat są coraz szerzej wykorzystywane w terapii różnego rodzaju zaburzeń zdrowia występujących u ludzi, w tym również tych dotykających układu nerwowego. Pomagają zarówno chorym dzieciom, jak i dorosłym. Pomagają też osobom mającym problemy z własnymi emocjami, niosącymi bagaż ciężkich doświadczeń, choćby w ośrodkach terapii dla uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Biorą również udział w terapii stresu pourazowego. A tak na co dzień zwyczajnie przez to, że są, poprawiają nam nastrój, gdy świat z różnych powodów maluje się w czarnych barwach. Tymczasem te zwierzęta też niekiedy potrzebują naszej pomocy nie tylko w zakresie zdrowia fizycznego, ale również psychicznego. Zwłaszcza że wskutek procesu udomowienia stały się częścią często nienaturalnego dla siebie środowiska, stawiane są przed nimi wymagania, które obce były ich żyjącym na wolności przodkom, a także przez to, że ich byt jest całkowicie zależny od człowieka.

 

 

Ten koń jest zły i głupi

Ile to razy w stajni, na ujeżdżalni czy w terenie można usłyszeć z ust przebywających tam ludzi inwektywy pod adresem koni, z którymi aktualnie mają do czynienia. „Ten koń jest głupi, nawet nie zwraca uwagi na to, czego od niego chcę! ”, „Powtarzam z tym głupim koniem to samo ćwiczenie setny raz, a z każdym kolejnym jest coraz gorzej! ”, „Ten wredny koń umie tylko gryźć i kopać! ” – takie zdania „fruwają” nieraz w powietrzu, a towarzyszy im zazwyczaj marsowa mina. Nie każda osoba mająca do czynienia z koniem, napotykając na trudności w pracy z nim, zadaje sobie pytanie o przeszłość (i teraźniejszość) tego zwierzęcia. O to, jaki miała ona wpływ na jego obecne postrzeganie otaczającego świata i przez to na stosunek wobec ludzi i rzeczy, z którymi koń ten się styka. Tymczasem traumatyczne doświadczenia z przeszłości mogą w różny sposób dawać o sobie znać. Niekiedy są jak bomba z opóźnionym zapłonem, budząc do życia po wielu latach dawne demony pod wpływem pozornie niewinnego czynnika.

 

 

Co może stanowić dla konia traumatyczne doświadczenie?

Zdawałoby się, że na końskiej psychice piętno traumy odciskają tylko wyjątkowo burzliwie i drastycznie przebiegające zdarzenia. Tymczasem równie mocny ślad mogą zostawić przeżycia z pozoru niewiele znaczące. Niekiedy nawet ludzie nie zdają sobie sprawy, że koń odczuwa permanentny, mocny dyskomfort. Powodem często nieadekwatnie wielkiego do zaistniałej sytuacji strachu jest niezdolność do zrozumienia przez konia tego, co się dzieje z nim i wokół niego. Zwierzęta te zostały rzucone w świat kompletnie obcy ich naturalnym uwarunkowaniom, niejednokrotnie niemogący sprostać potrzebom fizycznym i psychicznym organizmu konia. Na to wszystko nakłada się wrodzona płochliwość tych stworzeń będących zwierzętami uciekającymi, a więc w naturze żyjącymi w stanie ciągłego zagrożenia atakiem ze strony drapieżnika. Jakiego typu sytuacje mogą w związku z tym mocno i długotrwale wpłynąć negatywnie na stan psychiczny konia?

 

 

Wypadki komunikacyjne

 

Każdy transport konia jest obarczony dużym ryzykiem traumatycznych doświadczeń – PRAWDA!

 

Transport koni generuje bardzo wiele okoliczności mogących być źródłem traumatycznych doświadczeń. W zasadzie każdy etap, począwszy od załadunku, przez przebycie trasy, a skończywszy na wyładunku, niesie ze sobą spore ryzyko. Sama przyczepa do przewozu koni jest dla tych zwierząt miejscem, jakiego w warunkach naturalnych za wszelką cenę by unikały i odczuwały przed nim strach. Konie są bowiem zwierzętami klaustrofobicznymi. Lęk przed zamkniętą przestrzenią ma za zadanie chronić je przed atakiem drapieżnika, którego ryzyko znacznie wzrasta na zamkniętej przestrzeni. W związku z tym załadunek konia jest często nie lada wyzwaniem i w niektórych przypadkach kończy się niezbyt dobrze. Niechętne do wejścia zwierzęta mogą próbować na przykład zeskoczyć z trapu czy stawać dęba, uderzając się przy tym w głowę. Nawet konie bezproblemowe przy załadunku wskutek feralnego zbiegu okoliczności doznają nieraz urazów, gdy na przykład poślizgną się lub nieopatrznie wsadzą i zaklinują kończynę w jakiejś szczelinie. W trakcie przebywania trasy olbrzymią rolę odgrywają umiejętności i doświadczenie posiadane przez kierowcę. Styl jazdy ma bowiem kolosalny wpływ na poziom komfortu odczuwany przez konia w trakcie podróży. Sytuacje, jakie niekiedy potrafią się wydarzyć w środku przyczepy, nie zawsze są możliwe do przewidzenia. Konie bywają bowiem w tym względzie bardzo kreatywne, próbując na przykład przeskoczyć przez przegrody wewnątrz pojazdu, co jest zawsze bardzo niebezpieczne. W trasie pojazd może również ulec typowemu wypadkowi drogowemu, w trakcie którego konie w przyczepie czy koniowozie znajdują się w bardzo złym położeniu i są szczególnie narażone na urazy i przykre, traumatyczne wręcz doświadczenia. Rozładunek również, z uwagi na nerwowość i chęć jak najszybszego opuszczenia pojazdu przez konia, obfituje niekiedy w bardzo ryzykowne sytuacje, analogiczne do tych z momentu załadunku. Dobry stan techniczny przyczepy lub koniowozu i zwracanie uwagi na wszelkie detale mogące stanowić zagrożenie, takie jak choćby szczeliny, w które zwierzę może włożyć kończynę, to absolutna podstawa minimalizowania przykrych doświadczeń z transportu zarówno dla konia, jak i dla nas. Pamiętajmy, że tylko budowanie pozytywnych skojarzeń opartych na zachęceniu zwierzęcia do wejścia do środka transportu, zamiast siłowego zmuszania go do tego oraz sprawienie, że sama podróż będzie dla konia czymś przyjemnym, pozwoli realnie zmniejszyć i tak wysokie ryzyko, jakie niesie z sobą transport tych zwierząt.

 

 Wypadki komunikacyjne z udziałem koni potrafią zostawić w ich głowach bardzo duży uraz.
Przyzwyczajanie tych zwierząt do ruchu drogowego powinno być przeprowadzane tak, aby uniknąć jakichkolwiek złych skojarzeń. Mogłyby one bowiem stać się w przyszłości przyczyną gwałtownych i niebezpiecznych zachowań na drodze.

 

 

Zajeżdżanie młodych koni

 

Przy pracy z młodymi końmi warto trzymać się utartych schematów – FAŁSZ!

 

Metody stosowane przy przyzwyczajaniu młodych koni do pracy pod siodłem bywają różne. Niektóre niestety w ogóle nie powinny istnieć. Ten bardzo wrażliwy okres w końskim życiu może albo zbudować podwaliny do rozwoju wspaniałej więzi z człowiekiem i wspólnej z nim pracy, albo skrzywdzić konia na lata, pozostawiając w jego głowie ciężki, a niekiedy wręcz niemożliwy do zatarcia ślad. Istnieje wiele koni, które wskutek nieprawidłowo przeprowadzanego procesu zajeżdżania doznało tak poważnych urazów psychicznych, że pracujący nad nimi ludzie nie byli w stanie ich dosiąść. Jeżeli szczęście im nie dopisało, już w młodym wieku kończyły swój żywot w rzeźni. Z tego względu zajeżdżanie młodych koni powinno być przeprowadzane tylko przez osoby posiadające odpowiednią wiedzę i umiejętności poparte doświadczeniem. Główną zasadą, która musi przyświecać temu procesowi, jest brak pośpiechu i cierpliwość. Każdy koń jest inny, do każdego trzeba podejść indywidualnie, nie trzymając się za wszelką cenę utartych schematów. Ideałem jest, gdy zajeżdżanie konia rozpoczyna się w zasadzie już od momentu jego narodzin, kiedy najpierw w procesie imprintingu odczulamy poszczególne partie ciała, a potem, w kolejnych etapach życia źrebięcia, utrwalamy naukę z pierwszych jego godzin. Założenie samego czapraka na grzbiet, obejmowanie pod brzuchem w miejscu, w którym biegnie popręg czy po prostu nauka wzajemnego szacunku w kontaktach z człowiekiem, niezbędna w dalszej pracy ze zwierzęciem, to doświadczenia bezcenne pozwalające młodemu koniowi przejść możliwie bezstresowo pierwsze chwile z jeźdźcem na grzbiecie.

 

 Towarzystwo innych koni jest tym zwierzętom niezbędne do poczucia komfortu. Długotrwałe osamotnienie jest dla konia ciężkim, a niekiedy wręcz traumatycznym przeżyciem. Na zdjęciu konie oddające się zwyczajowi wzajemnej pielęgnacji.

 

 

Praca z koniem

 

Sprzeczność stawianych przed koniem wymagań z jego naturalnymi uwarunkowaniami bywa przyczyną trudnych dla niego doświadczeń – PRAWDA!

 

Charakter wykonywanej przez konia pracy, czy to pod siodłem czy w zaprzęgu, stwarza duże ryzyko wypadków, również tych poważnych, mogących zostawić w pamięci konia trwały ślad i znacznie utrudnić z nim współpracę w przyszłości. Dlatego tak ważne jest zachowywanie zasad bezpieczeństwa oraz budowanie atmosfery pełnej zrozumienia dla naturalnych potrzeb i instynktów konia. Pamiętajmy, że wiele wymagań, jakie stawiamy przed tymi zwierzętami, stoi w sprzeczności z ich naturą. Dosiadanie przez człowieka czy zaprzęganie do bryczki to przecież forma ograniczenia ruchu, która dla zwierzęcia uciekającego jest równoznaczna z drastycznym wzrostem ryzyka ataku przez drapieżnika. Odłączenie od stada, niezbędne przy wykonywaniu przez konia pracy, w warunkach naturalnych oznaczałoby rychłą śmierć. Wreszcie zbliżanie się do szumiących zarośli, powiewających worków, czyli miejsc sugerujących obecność wroga czy też wchodzenie do kałuży, która dla konia jawi się jako dziura o nieznanej głębokości, to dla tych zwierząt konieczność postępowania wbrew zakodowanym przez naturę wzorcom zachowań. Konie to jednak zwierzęta niezwykle inteligentne i pojętne, dlatego jeśli tylko jako punkt wyjścia do pracy z nimi potraktujemy spojrzenie na świat ich oczami, to większość ze „strachów” minie bezpowrotnie.

Tymczasem niecierpliwość i brak zrozumienia ze strony człowieka może z pozornej błahostki doprowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji, gdy na przykład spłoszony koń niefortunnie przewróci się lub wpadnie na jakąś przeszkodę.

Bardzo ważnym punktem pracy z koniem jest umiejętne przyzwyczajenie go do udziału w ruchu drogowym. Choć poruszania się po drogach uczęszczanych przez pojazdy mechaniczne należy unikać, to w przypadku koni chodzących pod siodłem w teren czy w zaprzęgu niekiedy zachodzi konieczność pokonania pewnego odcinka drogi publicznej. Pierwsze spotkania z samochodem, ciężarówką, autobusem czy maszyną rolniczą powinny być przeprowadzane bardzo ostrożnie i w taki sposób, by nie wzbudzić w koniu negatywnych skojarzeń. Łatwo w tym względzie bowiem wywołać u konia trwały lęk przed poruszającymi się pojazdami mechanicznymi. Potrafi on o sobie dać niekiedy znać w najmniej oczekiwanym momencie, stwarzając niebezpieczeństwo poważnego wypadku drogowego. Niektóre konie mają na przykład w zwyczaju wchodzić na drogę, gdy mija je taki pojazd, tracąc w tym momencie w akcie paniki całkowicie rozwagę, która powinna, jeśli już dojdzie do spłoszenia, raczej skierować konia do rowu, a nie na środek jezdni.

 

3. Nawet najlepsza stajnia może stać się dla konia klatką i źródłem przykrych przeżyć.
Nie zastąpi mu bowiem codziennego, swobodnego ruchu na wybiegu.

 

 

Źródłem wielu traumatycznych doświadczeń dla konia może być sam trening oraz niewłaściwie dobrany i stosowany sprzęt – PRAWDA!

 

Niestety dla niektórych koni również sama praca, nawet jeśli nie zdarzy się żaden wypadek, bywa źródłem traumatycznych doświadczeń. Tak się dzieje, jeśli stosowane są niewłaściwe metody treningowe i/lub źle dobrany sprzęt. Raniące pysk kiełzna potrafią wywołać lęk przed jakąkolwiek ingerencją w ten obszar głowy konia. Nawet jeśli później zmieni się jeździec i użyte zostanie odpowiednie wędzidło, strach u zwierzęcia może pozostać. Żle dobrane i za ciasno dopięte nachrapniki czy wreszcie praca w przeganaszowaniu to czynniki prowadzące do pracy w permanentnym podduszeniu, co samo w sobie jest już doświadczeniem traumatycznym. Bolący grzbiet i blokujące ruchy niedopasowane siodło z grubą warstwą pogarszających tylko sytuację podkładek, to powody mogące trwale zrazić konia do pracy i wywołać już w trakcie siodłania i wsiadania bardzo gwałtowne, paniczne wręcz reakcje. Nawet niewłaściwie użyty (na przykład do wiązania konia) kantar sznurkowy poprzez swoje bardzo silne działanie uciskające na przebiegające pod supełkami nerwy, potrafi wyrządzić koniowi dużą i pozostającą na długo w pamięci krzywdę.

Największym chyba źródłem traumatycznych przeżyć dla konia jest sam człowiek. I ten, który znęca się fizycznie nad koniem bijąc go widłami po głowie, i ten, który nadużywa palcata i ostróg, próbując tuszować nimi swoje braki pedagogiczne, bo człowiek dla konia powinien być nie tylko partnerem i przewodnikiem, ale również pedagogiem. Pamiętajmy, że i ludzie są różni, i różne są konie. Nie każdy z każdym się porozumie. Oprócz traumatycznych przejść w rękach brutalnych ludzi wiele koni cierpi i nabywa złych skojarzeń i nawyków wskutek pracy z osobami, które zwyczajnie nie są w stanie się z nimi porozumieć. Z uwagi na fakt, że nie potrafimy koniowi pewnych rzeczy słownie wytłumaczyć, niezrozumienie narasta i na zasadzie kuli śnieżnej przybiera w końcu postać lawiny. Spada ona w najmniej oczekiwanym momencie, często będąc przyczyną niebezpiecznych sytuacji lub po prostu powtarzających się problemów w pracy ze zwierzęciem. Dlatego tak ważne jest posiadanie nie tylko jeździeckich umiejętności technicznych, ale również typu osobowości pasującego do typu osobowości danego konia, co bardzo ułatwia współpracę.

 

Depresja u koni – skutkiem bieżących lub przebytych w przeszłości negatywnych doświadczeń może być rozwój depresji. Jednym z jej powodów jest długotrwałe przebywanie konia w stajni (a) bez możliwości codziennego korzystania z wybiegu (b). Wśród objawów depresji u koni wymienia się:

• nietypową postawę ciała – stanie w bezruchu z otwartymi oczami oraz wyciągnięcie szyi i utrzymywanie jej na tej samej wysokości co linia grzbietu, utrzymywanie w nieruchomej postawie głowy, oczu oraz uszu (dla porównania typowa postawa konia odpoczywającego, to szyja opuszczona poniżej linii grzbietu, mięśnie są rozluźnione, zwierzę stoi na trzech kończynach odciążając czwartą, uszy poruszają się na boki, oczy są zamknięte, a dolna warga zwisa),
• znacznie zmniejszone zainteresowanie otoczeniem
• brak ewidentnej zmiany w zachowaniu, gdy w towarzystwie konia pojawia się człowiek – koń nie zwraca na niego uwagi, nie kieruje w jego stronę spojrzenia w przeciwieństwie do konia określanego mianem „przyjacielskiego”,
• silniejsza od normalnej reakcja na pojawienie się nowego, nietypowego, mogącego wywołać niepokój obiektu w otoczeniu konia (bardziej emocjonalne podejście do sytuacji stanowiącej dla konia wyzwanie),
• ogólny spadek chęci i energii w trakcie wykonywania przez konia pracy.

 

 

Warunki bytowe

 

Brak dostępu do codziennego, swobodnego ruchu na świeżym powietrzu nie stanowi dla konia problemu – FAŁSZ!

 

Warunki, w jakich na co dzień przebywa koń, potrafią bardzo negatywnie i niekiedy również trwale wpłynąć na jego kondycję psychiczną. Przede wszystkim dzieje się tak wtedy, gdy niezaspokojone zostają podstawowe potrzeby tego gatunku takie jak stały dostęp do paszy treściwej, swobodny ruch na świeżym powietrzu i towarzystwo innych koni. Długotrwałe przebywanie w stajni i brak wypuszczania na wybieg, izolacja od małego nawet stada, czy permanentny głód spowodowany niedostateczną ilością paszy objętościowej – to niestety codzienność wielu współcześnie żyjących udomowionych koni. W zależności od uwarunkowań psychicznych danego zwierzęcia oraz tego, w jakim etapie jego życia pojawią się doświadczenia tego typu, różna może być ich późniejsza projekcja na zachowanie się konia. Przykładem mogą być konie uważane za aspołeczne, pozbawione szacunku wobec ludzi i innych koni, dlatego że w młodości wychowywane były w odosobnieniu i nie miały możliwości nabycia i/lub utrwalenia właściwych wzorców zachowań. Podobnie długotrwałe przebywanie w stajni wzmagać może płochliwość i nerwowość konia w zetknięciu ze światem na zewnątrz budynku.

 

 

Jakie zachowania mogą sugerować traumatyczne doświadczenia w przeszłości?

Wzależności od tego, jaki typ osobowości przejawia dany koń oraz jakie doświadczenia spotkały go w przeszłości, taki może prezentować obraz. Konie wrażliwe, prawopółkulowe, mogą zareagować negatywnie i utrwalić w głowie negatywne wrażenia już z powodu pozornie niewiele znaczących doświadczeń, podczas gdy bardziej odporne konie lewopółkulowe przejdą obok takiej samej sytuacji obojętnie. W sytuacjach niezrozumienia i strachu niektóre konie z wcześniejszymi ciężkimi doświadczeniami w pamięci będą reagowały znieruchomieniem (konie introwertyczne prawopółkulowe), inne ucieczką (konie ekstrawertyczne prawopółkulowe), a jeszcze inne agresją (konie lewopółkulowe, zwłaszcza introwertyczne). Wśród zachowań mogących sugerować ciężkie dla konia doświadczenia w przeszłości zaobserwować możemy:

 

  • zwiększoną płochliwość, która nie ustępuje nawet po wielokrotnym zetknięciu się z czynnikiem wywołującym strach; koń może przejawiać większy niż przeciętnie strach przy wykonywaniu przez człowieka czynności takich jak ruchy rękami, nieznaczne podniesienie głosu czy nawet próba podejścia do zwierzęcia,
  • nieobliczalność i gwałtowność o większym nasileniu niż ta, właściwa dla gatunku końskiego oraz osobników w podobnym wieku,
  • zachowania agresywne pojawiające się w różnych sytuacjach związanych między innymi z obrządkiem, czynnościami pielęgnacyjnymi i przygotowującymi do pracy, jak i z samą pracą,
  • zachowania aspołeczne w stosunku do ludzi i koni,
  • problemy pojawiające się przy dotykaniu konia w różne części ciała,
  • odruch ucieczki przy próbach kiełznania, siodłania, zaprzęgania, wsiadania na konia u konia, który zna już te czynności.

 

Klacz Barbara – w przeszłości przeżyła ciężki wypadek, który spowodował kontuzję miednicy, jej zachowanie również wskazywało na poważny uraz w przeszłości.
Miała jednak szczęście i teraz, otoczona przez nową właścicielkę troską, dochodzi do siebie zarówno fizycznie jak i psychicznie.

 

Nie ma złotej rady, jak postępować z koniem, który nosi w pamięci bagaż ciężkich doświadczeń. Przede wszystkim powinniśmy starać się poznać go bliżej, co pozwoli nam na określenie głównych cech jego osobowości. Jest to niezwykle istotne przy wyborze metod dalszego działania. Stworzenie portretu osobowościowego zwierzęcia powinno być więc punktem wyjścia do dalszego działania. Jeśli to możliwe, spróbujmy poznać historię danego konia, co ułatwi nam skuteczne rozprawienie się z demonami przeszłości. Bardzo ważne w pracy z takim zwierzęciem jest posiadanie przez człowieka nie tylko cierpliwości, ale również rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, która pozwala na pełne empatii podejście do konia i odczytywanie jego aktualnych emocji oraz niezbędne w takich sytuacjach identyfikowanie i panowanie nad emocjami własnymi.