Podawane przez ministerstwo zdrowia dane sugerują lekki optymizm. Wszyscy już jesteśmy zmęczeni obostrzeniami przymusowej kwarantanny. Brakuje nam jak tlenu charakterystycznego zgiełku zawodów jeździeckich. Tej wyjątkowej atmosfery i radości ze zwycięstw naszych faworytów lub smutku z ich porażek.

 

Coraz powszechniej mówi się, że gospodarka nie wytrzyma dłuższego przestoju. Że tak jak dobrze działająca maszyna nie może zbyt długo stać w bezruchu, tak i nasza gospodarka musi zacząć nawet wolno, ale jednak się kręcić. W ministerstwie sportu i turystyki podobnie myślą o sporcie.

 

Jesteśmy gotowi na proces powrotu sportu do normalności, mamy plan, wszystko jest szczegółowo rozpisane. Czekamy tylko na zielone światło od ministra zdrowia, bo jego opinia jest kluczowa - powiedziała minister sportu i turystyki, Pani Danuta Dmowska-Andrzejuk w jednym z ostatnich wywiadów.

 

To pocieszające.

Zapytaliśmy prezesa Zarządu Polskiego Związku Jeździeckiego, Jana Sołtysiaka o to kiedy możemy spodziewać się wznowienia organizacji zawodów.

Oto co nam powiedział:

 

ŚK - Panie Prezesie, w jakim terminie możemy spodziewać się rozpoczęcia tegorocznego sezonu startów na otwartych hipodromach?

Jan Soltysiak – Według posiadanych przeze mnie informacji kwestia uruchomienia całego sportu polskiego, bo przecież odwołano rozgrywanie wszelkich zawodów, została przedłożona pod obrady Rady Ministrów. Kluczowym tutaj jest wzajemna współpraca ministra zdrowia i ministra sportu.

Pani minister Danuta Dmowska-Andrzejuk jest w dobrych stosunkach z ministrem Szumowskim, więc jestem raczej spokojny i sądzę, że możemy zacząć już w czerwcu lub nawet pod koniec maja. Francuzi zawiesili rozgrywanie zawodów u siebie do 15 maja. Jeśli nie zajdzie w międzyczasie nic nadzwyczajnego, to spodziewam się, że my również zaczniemy w terminie, który przed chwilą podałem. Musimy pamiętać o tym, że na dłuższą metę żadna gospodarka nie wytrzyma takich restrykcji jakie wprowadzono w Polsce, w ramach walki z koronawirusem. A nasza przecież nie należała do tych najsilniejszych. Dlatego jeśli sytuacja zmusza do ruszenia gospodarki, to musi ruszyć również i sport. Nie ma co ukrywać, stara rzymska zasada chleba i igrzysk w XXI wieku nie straciła nic ze swojej aktualności. Wróćmy jednak do samego terminu, bo z pewnością wszystkie ograniczenia będą utrzymane co najmniej  do dnia 19 kwietnia. Mówi o tym ostatnie rozporządzenie Rady Ministrów z 10 kwietnia (Dz.U. z dnia 10 kwietnia 2020 roku poz. 658).

 

Jakie warunki brzegowe są przewidywane dla organizacji zawodów jeśli chodzi o ilość zawodników czy ilość koni lub czasu trwania zawodów? Czy zawody będą mogły się odbywać w przypadku jeździectwa, w każdym miejscu gdzie do tej pory, to znaczy do pandemii COVID-19 organizowano zawody?

Z pewnością w pierwszym etapie nie będzie jakiejś „wolnej amerykanki” i każdy, kto będzie chciał zorganizować zawody sportowe nie będzie mógł ot tak sobie tego robić. Nie takie są intencje ministerstwa sportu. Na razie jest trochę za wcześnie, żeby rozmawiać o tak szczegółowych kwestiach technicznych. Proszę pamiętać, że ministerstwo planując otwarcie rozgrywania zawodów, opracowuje zasady bardzo ogólne, które muszą pasować do wielu dyscyplin. Jeździectwo jest specyficzną dyscypliną i realia rozgrywania zawodów jeździeckich trzeba ministerstwu przybliżyć. I to jest nasza, Związku rola. Ponieważ konie nie przenoszą koronowirusa wywołującego CONVID-19, to warunki specjalne i obostrzenia siłą rzeczy dotyczyć muszą ludzi. Z pewnością można się spodziewać na przykład limitów osób na trybunach, ich zagęszczenia i tym podobnych parametrów. Pamiętajmy też, że specyfiką zawodów jeździeckich jest to, że jeden zawodnik może dosiadać kilku, powiedzmy na przykład 5 koni. Załóżmy, że w zawodach startować będzie 200 koni, czyli całkiem niezłe zawody. Da nam to 40 jeźdźców i w sumie mniej niż setkę ludzi na trybunach. Myślę więc, że jeździectwo nie będzie sportem narażonym na jakieś specjalne, wymyślone dla niego ograniczenia.

 

No dobrze, specjalnych ograniczeń nie należy się spodziewać, ale pewnie też nie będzie specjalnych ulg dla jeździectwa. Poza tym myślę, że należy się liczyć z ostrzejszymi niż było to przed pandemią wymogami dla organizatorów zawodów w odniesieniu do warunków sanitarnych. Czy są już znane jakieś szczegóły w tej kwestii?

Odpowiem na początek, na pierwszą cześć. Nie znamy jeszcze szczegółów, bo jeszcze ich nie ma. Może pojawią się jutro, a może w ciągu kilku następnych dni. Nie sądzę jednak, że jeździectwo potrzebuje jakiś ekstra innych, lepszych warunków. Proszę pamiętać, że nie rozmawiamy tutaj o całkowitym uwolnieniu ograniczeń i puszczeniu tej sprawy na żywioł. Wirus jeszcze nie odpuścił, epidemia nie została jeszcze całkowicie zwalczona. Jak wynika z oficjalnych danych ilość nowych zarażeń przestała lawinowo narastać. Miejmy nadzieję, że oznacza to cofanie się wirusa. Kwestią zasadniczą jest tutaj fakt, że dalsze trzymanie gospodarki na hamulcu staje się zbyt dużym obciążeniem. To samo dotyczy sportu. Profilaktyczny postój musi się powoli kończyć. Maszyna musi powoli nabierać rozpędu. Tyle w odpowiedzi na część pierwszą pytania. Co do części drugiej, to kwestia postawienia ostrych czy też bardzo wymagających standardów higienicznych wydaje się być jak najbardziej zasadnym, rozsądnym i chyba naturalnym rozwiązaniem. Przecież nikt chyba nie chce, żeby po rozegraniu jednych czy drugich lub trzecich zawodów jeździeckich ilość zakażeń skoczyła gwałtownie do góry? Innymi słowy, żeby jeźdźcy i osoby im towarzyszące stali się kolejnymi źródłami epidemii. Przecież to właśnie troska o nasze rodziny, naszych najbliższych była powodem, że zamknęliśmy nasze stajnie i ośrodki. Dlatego nie wyobrażam sobie, że ministerstwo zaakceptuje lokalizację zawodów w ośrodku z jedną toaletą  dla wszystkich uczestników. To byłoby niedorzeczne. Tak jak w jakimś wieżowcu winda staje się poważnym miejscem gdzie łatwo może dojść do zakażenia, tak na zawodach sportowych tym ogniskiem może być toaleta. Nie znam jeszcze konkretów w tej sprawie jak powiedziałem, ale spodziewam się, że miejsca rozgrywania zawodów będą musiały być wyposażone w odpowiednią ilość toalet z bieżącą wodą. Ponadto w odpowiednią do ilości startujących zawodników i osób towarzyszących, osób oficjalnych i obsługi - ilość stanowisk do dezynfekcji rąk, koszy na zużyte rękawiczki i maski i tego typu wyposażenia. To niestety będzie generowało koszty dla organizatorów, ale to nieuniknione. Z pewnością podczas najbliższego posiedzenia sztabu kryzysowego przy współpracy z inspekcją sanitarną te kwestie zostaną opracowane. Tak na marginesie tego tematu, to zadzwoniłem do szefa Kolegium Sędziów PZJ, żeby był przygotowany na rozpoczęcie zawodów. Uważam, że w tej sytuacji należy zwiększyć o 1 lub 2 osoby ilość komisarzy, którzy powinni podczas zawodów pełnić też funkcję swojego rodzaju „policjanta antywirusowego”. Ich zadaniem byłoby nadzorowanie wszelkich skupisk ludzi na zawodach. Tych w stajniach, na trybunach i w każdym miejscu, gdzie mogłoby dojść do zbytniego zagęszczania ludzi.

 

No dobrze, a czy będą jakieś obostrzenia w kwestii zabezpieczenia hotelowego uczestników zawodów? Na przykład bezwzględny wymóg nocowania na terenie zawodów w istniejącej na miejscu bazie hotelowej lub w koniowozie?

Szczerze mówiąc nie spodziewam się takich obostrzeń. W hotelach i pensjonatach pewne wymogi higieniczne muszą być spełnione. Mówię tutaj o łazience w każdym pokoju, zestawie rękawiczki i maska, mydło bakteriobójcze lub płyn. Każdy kto wchodzi do hotelu taki zestaw podstawowy otrzymuje. To nie jest problemem, to dzisiaj kwestia pewnego standardu tak jak papier toaletowy czy ręczniki. Natomiast z koniowozami już jest inaczej. Nie bardzo można kontrolować ilość osób tam śpiących, warunki higieniczne. Tutaj miałbym większe obawy o zachowanie właściwych standardów. Co prawda,  jak mówiłem, komisarze mogliby w tej kwestii stanowić jakieś rozwiązanie problemu. Ale na dzień dzisiejszy jest to wybieganie w przyszłość bez oparcia o jakieś konkretne ustalenia. Najbliższa przyszłość jednak powinna wnieść nieco więcej światła do tego tematu.

 

Czy zawody będą odbywały się z udziałem publiczności, ograniczonym udziałem publiczności czy przy pustych trybunach?

Nie mogę na dzień dzisiejszy podać konkretnej odpowiedzi. Nie dlatego, że nie chcę. Po prostu na tym etapie realizacji tej sprawy jeszcze tego typu szczegółów nie ma. Spodziewam się jednak, że ministerstwo będzie wzorować się na istniejących na zachodzie rozwiązaniach. Tam granicą jest skupisko 50 osób i obowiązkowe dystanse między nimi. Być może ten drugi parametr będzie w polskim rozwiązaniu kluczowy. Na przykład jeśli w Sopocie mamy na trybunach 1000 miejsc, to co za problem, żeby na trybunach znajdowało się 250 osób? Wydaje się, że to mogłoby być dobre. Dystans między widzami byłby z pewnością bezpieczny. W forsowanie pustych trybun nie bardzo wierzę. Zbyt silne jest parcie ligi piłki nożnej i ligi żużlowej na to, by zawody rozgrywać jednak przy zachowaniu jakiegoś standardu jeśli chodzi o ilość widzów na trybunach. Pamiętajmy, że za piłką nożną stoi jej plebejska popularność, a za ligą żużlową jest światowy poziom w Polsce. Myślę, że w tej kwestii dojdzie do wypracowania rozsądnego kompromisu, a my jako związek jeździecki skorzystamy na tym. Nie wyobrażam sobie, żeby ministerstwo poszło w tym na jakieś zróżnicowania dla poszczególnych dyscyplin sportowych.

 

Na koniec już ostanie pytanie: jakie ośrodki jeździeckie wchodzą w rachubę jeśli chodzi o rozgrywanie pierwszych po przerwie zawodów?

Nie bardzo mogę konkretnie odpowiedzieć na to pytanie. I nie dlatego, że chciałbym tę wiedzę skryć czy zachować dla siebie. Nie ma jeszcze takiej listy. Powiedziałem w tej rozmowie parę słów o warunkach. Tak naprawdę to one będą decydowały o tym, gdzie te zawody będą mogły się rozegrać. Ministerstwo we wstępnej fazie rozmów mówiło wprost o ośrodkach przygotowań olimpijskich. Rozumiem, że mówimy tu o miejscach, o takim właśnie standardzie. Czyli po pierwsze decydować będzie posiadany przez ośrodek standard lub zdolność ośrodka do spełnienia wszystkich wymogów. Wymogów, których na dzień dzisiejszy bardziej się domyślamy niż znamy. To pierwsza kwestia. Drugą jest to, że właściciel ośrodka musi być zainteresowany organizacją takich zawodów. Owszem prowadzimy teraz rozmowy z pewnymi ośrodkami, ale lista nie jest zamknięta.

 

Dziękując za rozmowę liczę, że niebawem będziemy mogli poznać konkretne wymagania co do miejsc rozgrywania zawodów i terminy ich rozegrania.

Ja również dziękuje. Proszę jednak pamiętać, że ostatecznie o tempie powrotu do rozgrywania sportowego współzawodnictwa nie decydują wyłącznie związki sportowe. Tutaj głos decydujący należy do ministerstwa zdrowia potem dopiero do ministerstwa sportu i dopiero na końcu do związków sportowych. Jak tylko zapadną jakieś wiążące decyzje będziemy mogli je podać. Nie wcześniej.

 

 

SPROSTOWANIE: Szanowni Państwo edycyjny chochlik sprawił, że na końcu wywiadu powtórzony został cytat z wypowiedzią Pani minister Danuty Dmowskiej-Andrzejuk (który opublikowany jest na początku tekstu). Po zauważeniu błędu został on usunięty.