Szczególność listopada polegała na tym, że rozpoczął się od międzynarodowych zawodów i takimi się też zakończył. Istotne jest to, że trzy turnieje rozegrane w tym miesiącu dały aż dziesięć okazji by startujący w nich zawodnicy mogli wzbogacić swoje konta w bardzo prestiżowym FEI Rolex Ranking.

     Do bezprecedensowych wydarzeń w tej kwestii należy zaliczyć zawody CSI3* oraz CSI3*-W rozegrane w krytej ujeżdżalni JKS Przybyszewo, znajdującej się na terenie WSMiZ w Lesznie.
Po cztery konkursy, których wyniki zaliczane są do punktacji RR to naprawdę niespotykane nigdzie indziej „zjawisko”.  Jeśli połączymy to z faktem, że jeden i drugi turniej rozgrywane są w dwa, kolejne weekendy, to otrzymamy jeden z poważnych argumentów powodujących, że tak dużo klasowych jeźdźców z Europy Zachodniej tak chętnie pojawia się w Lesznie.

     Trzecim turniejem były zawody Parada Jeździecka, która w tym roku przybrała formę międzynarodowych zawodów w skokach w randze CSI2* połączonych z dużymi blokami pokazowymi w sobotę i niedzielę.
Mieliśmy więc w listopadzie trzy imprezy i można powiedzieć, że w dwóch całkowicie różnych typach.
Leszniański cykl to sport na bardzo wysokim poziomie. To zawodnicy z pierwszej i drugiej setki RR. To bardzo wymagające parkury i doskonałe podłoże. To jest to co było w Lesznie. Czego tam nie było? Nie było licznej publiczności (trybuny krytej ujeżdżalni nie należą do największych) i programu „rozrywkowego” w postaci mniej lub bardziej końskich pokazów.
Te aspekty towarzyszyły zawodom Parada Jeździecka, która w tym roku po raz kolejny zmieniła miejsce rozgrywania, przenosząc się z jednej z najnowocześniejszych hal widowiskowo – sportowych Europy – Atlas Arena w Łodzi, do pamiętającej dawne czasy realnego socjalizmu, kameralnej Hali Sportowej w Łodzi. Było więc tam widowisko, było więcej niż w Lesznie widzów (choć mogłoby by ich być znacznie więcej). Nie było elementu charakterystycznego dla wcześniejszych turniejów , czyli czołowych zawodników z Europy.
Z pewnością by o nich myśleć, organizatorzy Parady Jeździeckiej muszą osiąść na stałe w świadomości europejskich jeźdźców. Nie jest to zadanie proste. Warunkiem niezbędnym jest uzyskanie opinii i w środowisko poważnych zawodników, że  warunki rozgrywania konkursów nie grożą kontuzją niebotycznie drogich „maszyn skokowych”, czyli koni. Wielu pytanych przez mnie w Lesznie zagranicznych jeźdźców o to, czy przyjadą do Łodzi odpowiadało pytaniem: „A zagwarantujesz mi, że podłoże będzie dobre, takie jak tutaj?” Z oczywistych względów nie mogłem pokusić się o potwierdzenie.

     Czy jednak na każdych zawodach rangi CSI 2 lub 3 gwiazdki rozgrywanych w Polsce powinniśmy dążyć do rywalizacji z Lesznem jeśli chodzi o obsady?
By poszukać sensownej odpowiedzi przygotowałem tabelę, która dołączona jest jako plik do pobrania.
Analiza jej zawartości pozwoliła mi na wyciągniecie ciekawych wniosków.
Otóż patrząc na skuteczność w walce o punkty rankingowe RR widać, że tylko w sobotnim konkursie łódzkiego turnieju polscy zawodnicy zdobyli więcej punktów niż w trakcie pierwszego czy drugiego turnieju rozgrywanego w Lesznie.
Powód tego stanu rzeczy jest banalnie prosty. Stawka zawodników w Lesznie była po prostu znacznie, znacznie mocniejsza. Ale to tylko jedna strona tego medalu. Na drugiej bowiem leży pozycja polskich zawodników we wspomnianym rankingu. Wysokie miejsce może otworzyć a niskie zamknąć drzwi na wiele dobrych zawodów rozgrywanych w Europie. Dzięki dwóm konkursom rozegranym w Hali Sportowej w Łodzi polscy zawodnicy wyraźnie wzbogacili swoje osobiste konta w RR. Obydwa turnieje rozegrane w Lesznie okazały się w tym kontekście mniej efektywne.
Czy zatem powinniśmy może obniżyć  sportowy poziom zawodów organizowanych przez pana Jana Sołtysiaka?
Nie! Z cała pewnością nie można nawet myśleć tymi kategoriami!

     Prawidłowym wnioskiem wysnutym z analizy załączonej tabeli jest to, że w równym stopniu do rozwoju polskich skoków potrzebne nam zawody takie jak rozgrywane w Lesznie i więcej takich zawodów jakie zorganizowali pani Joanna Delawska i pan Jerzy Trzeciak w Łodzi.
Te pierwsze dają okazję polskim skoczkom na konfrontowanie swoich umiejętności z dobrymi, klasowymi zawodnikami europejskiego formatu (skuteczność w walce o punty rankingowe na poziomie 20%). Zawody te wyznaczają faktyczny dystans jaki musimy pokonać, by stać się równoprawnym graczem na najpoważniejszych zawodach (tak kiedyś było, co dzisiaj wspominamy z łezką w oku). Nie miejmy też złudzeń, że polscy zawodnicy mogą swobodnie uczestniczyć w podobnych zawodach rozgrywanych w Europie Zachodniej. Jak pokazuje życie (jakkolwiek by to było niesprawiedliwe) bardzo często natykamy się na duże bariery w tej kwestii. Poza tym dzięki cyklowi dwóch turniejów w Lesznie nasi rodacy mogli uczestniczyć w takich zawodach ponosząc znacznie mniejsze koszty niż byłoby to przy startach w Szwecji, Francji, Holandii czy Hiszpanii. Należą się więc ich organizatorowi słowa wielkiego uznania i podziękowania za to, że podejmuje się ich organizacji.
Zawody takie jak Parada Jeździecka dają okazje naszym skoczkom na poważne podreperowanie stanu swojego konta w RR (skuteczność w walce o punkty rankingowe na poziomie 70%).
Utyskiwanie, że punkty te zdobyte zostały w sytuacji słabszej konkurencji są dla mnie nie za bardzo poważne. Takie postępowanie powinno wynikać z jak najbardziej pragmatycznej polityki naszej federacji jeździeckiej. Polityki, której do tej pory niestety nie było. Czy będzie w sytuacji całkiem nowych władz PZJ? Zobaczymy.
Dzięki zdobywaniu większej ilości punktów i co za tym idzie zajmowaniu coraz wyższych pozycji w RR coraz więcej zamkniętych dla polskich skoczków „drzwi” powinno się powoli i coraz szerzej otwierać. To z kolei podniesie poziom naszych zawodników.
Tak jakby kółko zaczyna się zamykać.

     Przed nami ostatni międzynarodowy akcent zawodów rozgrywanych w naszym kraju. Patrząc jednak na niezwykle imponująca listę zgłoszonych na Cavaliadę zawodników, sądzę, że niezwykle trudno będzie naszym jeźdźcom zdobyć rankingowe punkty.
Ciesząc się z wyników osiągniętych przez Polaków w listopadzie z niecierpliwością czekam na ich kolejne sukcesy, tym razem odnoszone w hali MTP.

Sławomir Dudek