Po niewątpliwym sukcesie, jakim z pewnością był zeszłoroczny udział polskiej drużyny w Igrzyskach Olimpijskich Londyn 2012, tym razem na najważniejszej imprezie sezonu zabraknie polskiej ekipy. O tym dlaczego tak a nie inaczej się stało mówi w specjalnej rozmowie dla Świata Koni Wacław Pruchniewicz: „Może na początek podzielę się taką uwagą, że w dyscyplinie ujeżdżenia jest nieco inaczej, niż w pozostałych dyscyplinach jeździeckich. Jeśli skoczek może liczyć na to, że w najważniejszym konkursie uda mu się pokonać bezbłędnie parkur na nieskakanej do tej pory wysokości i zostawić w pokonanym polu bardziej utytułowanych i uznanych zawodników i zdobyć złoty medal to w ujeżdżeniu możemy powiedzieć, że takie „cuda” się nie zdarzają. Jeśli zawodnik na co dzień jeździ na poziomie 70%, to na mistrzowskiej imprezie nie wykona czworoboku na 85 czy 90%. Można więc powiedzieć, że przed Mistrzostwami Europy o większości miejsc wiemy już z góry. Liczyliśmy na to, że do Herning pojedzie trzech naszych jeźdźców, ale nie udało się jednak złożyć zespołu. Wypadł nam Michał Rapcewicz na Randonie, którego tegoroczne starty z początku roku nie były zbyt szczęśliwe. Tym samym na Mistrzostwach Europy nie mamy polskiego zespołu. W indywidualnych startach w ME wezmą więc udział Katarzyna Milczarek na Ekwadorze i Żaneta Skowrońska na With You. I to w zasadzie wszyscy, którzy mogą się tam pojawić. Jest jeszcze co prawda Beata Stremler, która z Martinim wypełniła normę minimalną, ale jej koń po kontuzji wznowi dopiero starty. Sam system zdobywania kwalifikacji narzucony przez FEI jest dosyć skomplikowany, więc nie będziemy teraz rozwijać tego wątku. Krótko więc mówiąc, do Dani pojechali wszyscy, którzy mogli to zrobić. Warto więc powiedzieć sobie na co możemy liczyć. Jeśli obydwie amazonki pojadą na swoim normalnym poziomie, na co bardzo liczę, to Katarzyna Milczarek może osiągnąć wynik w granicach 70%. Spodziewam się, że mogłoby to usytuować Kasię w połowie stawki, ale nie ma co liczyć, że pozwoli to na zakwalifikowanie się do finałów. W przypadku Żanety Skowrońskiej powtórzenie normy 64% będzie można uznać za bardzo dobry wynik. Będzie to oznaczało miejsce w ostatniej grupie startujących na Mistrzostwach zawodników, ale jak już powiedziałem, w ujeżdżeniu awansuje się bardzo powoli. Tak wygląda nasz plan maksimum czy jak kto woli optimum. Niemniej jednak muszę powiedzieć, że w polskim ujeżdżeniu obserwuję spory postęp. Jest grupa zawodników, którzy siedzą na bardzo obiecujących koniach i w tym roku zaczynają starty na poziomie GP. Mam na myśli Gabrielę Jaworską i Zimbę, dwie siostry Łukasik z Lublina i Aleksandrę Szulc. Oczywiście dopiero po ich startach w konkursach GP będziemy mogli coś więcej powiedzieć. Pasaże, piafy i zmiany co tempo powiedzą nam czy nasze nadzieje mają rację bytu. Te elementy zdecydują, czy konie nadają się na Dużą Rundę, czy może powinny pozostać na poziomie Małej Rundy. Tak więc od udziału naszych reprezentantek w Mistrzostwach Europy oczekują potwierdzenia ich dotychczas prezentowanej formy. Kluczową imprezą w tym roku będą rozgrywane w początkach jesieni Mistrzostwa Polski. Mam nadzieję, że zobaczymy tam około 10 par, a oglądany obraz będzie nieco inny niż ten obserwowany do tej pory. Jak było? Otóż widać było dużą różnicę między medalistami i pozostałą grupą zawodników. Liczę na to, że młode pary zniwelują w tym roku ten dystans i to dopiero pokaże czy udało nam się osiągnąć faktyczny progres dyscypliny. Jeśli tak się stanie, to przygotowania do startu na przyszłoroczne Mistrzostwach Świata i do kolejnych Igrzysk Olimpijskich wejdą w nową fazę. To takie dalekosiężne spojrzenie, tymczasem dopingujmy nasze amazonki startujące w Danii.”