ŚK – Andrzej, zabrakło Cię na listach startowych Mistrzostw Polski rozgrywanych w Warce. Co stało się powodem tej absencji i faktu, że zniknąłeś od jakiegoś czasu z konkursowych hipodromów?
Andrzej Lemański – Faktycznie od jakiegoś czasu zniknąłem z list startowych zawodów. Nie było mnie również na ostatnich Mistrzostwach Polski. Jednak te dwie absencje to dwie różne sprawy.

ŚK – Omówmy je wobec tego oddzielnie.
AL – Zniknąłem z parkurów, bo po prostu potrzebowałem trochę odpoczynku. Od jakiegoś czasu czułem zmęczenie końmi, jazdą, treningami i startami. Myślałem, że przez jakiś czas pojeżdżę jednego konia mniej i jakoś przetrzymam. Już tak przecież bywało i metoda ta zdawała egzamin. Tym razem jednak fizycznie i może nawet bardziej psychicznie potrzebowałem prawdziwej przerwy. Z tego powodu przez jakiś czas nie startowałem.

ŚK – A udział w tegorocznych Mistrzostwach Polski? Czy Twoja absencja w Warce była spowodowana zmęczeniem?
AL – Nie. Tak jak mówiłem, to zupełnie inna historia. Planowałem po odpoczynku wystartować w Warce. Jednak problemy z moim drugim koniem – Zalvo spowodowały, że nie zdecydowałem się na ten start.

ŚK – Są i takie głosy, które mówią, że powodem Twojej nieobecności w Warce jest kontuzja siwego Bischofa.
AL – No cóż, są tacy ludzie, którzy jak to bywa, wszystko wiedzą oczywiście lepiej. Prawda jest jednak taka, że nie mogąc wspomóc 17-letniego już Bischofa drugim koniem choćby w konkursie szybkości zdecydowałem się zrezygnować ze startu w Warce. Co by nie pisali internetowi specjaliści to nie miałoby po prostu sensu. A ja nie chciałem ryzykować kontuzji siwego. Zmuszanie go do ciasnych zakrętów i szybkiej jazdy w pierwszym starcie byłoby z mojej strony przejawem całkowitej utraty zdrowego rozsądku. To nie jest koń do tego typu konkursów, o czym wiedzą oczywiście wszyscy rozsądni. Mam w sobie ambicję jak najlepszego startu w Mistrzostwach Polski. Mam też jednak w sobie dostateczną ilość doświadczenia i pokory, żeby te ambicje poskromić i nie działać kosztem konia. A że ludzie będą mówić co innego? No cóż, to raczej ich problem. Ja wiem jaka jest prawda i dzielę się nią z tymi, którzy chcą jej wysłuchać.

ŚK – Kiedy będziemy mogli wobec tego ponownie zobaczyć Cię na listach startowych?
AL – Myślę, że w Ciekocinku pokażemy z Bischofem, że dwóch „starszych panów” jeszcze coś potrafi (uśmiech).

ŚK – Dziękuję bardzo za rozmowę.
AL – Ja również dziękuję, że za pośrednictwem ŚK mogłem poinformować o powodach mojej nieobecności moich sympatyków i wszystkich „lepiej wiedzących”.