Dwa miesiące kwarantanny i brak specyficznej atmosfery zawodów jeździeckich daje się nam wszystkim we znaki. Dlatego znowu uruchomiliśmy nasz wehikuł czasu, by przenieść się do weekendu 06 - 08 lipca 2007 roku, kiedy to w Chojnowie rozegrano Mistrzostwa Polski w Skokach przez Przeszkody dla wszystkich kategorii wiekowych.

 


Rok 2007 przyniósł nową koncepcję rozgrywania Mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody. Po raz pierwszy postanowiono wtedy zerwać z tradycją rozdzielania mistrzowskich zmagań w kategoriach młodzieżowych i seniorów. Mistrzostwa dla wszystkich kategorii wiekowych po raz pierwszy wtedy rozegrano w jednym terminie i miejscu.

Miejscem „akcji” była stajnia w Chojnowie, która rok wcześniej gościła uczestników młodzieżowych Mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody.

 


Lokalizacja Mistrzostw Polski w roku 2007 w Chojnowie kontestowana była przez część zawodników i trenerów. Mistrzostwa młodzieżowe z roku poprzedniego, jakie rozegrano w Chojnowie nie przysporzyły temu pomysłowi wielu fanów. Sporo zastrzeżeń budził stan podłoża. Jednak mimo tych obaw udało się bezpiecznie przeprowadzić całe zawody, a osiągnięte wtedy wyniki okazały się dla niektórych startujących przełomowe.

 


Fakt po raz pierwszy wspólnej walki o zaszczytne tytuły i medale dla juniorów, młodych jeźdźców i seniorów nie był jedynym wyróżnikiem tej imprezy.

Po raz pierwszy bowiem na najwyższym stopniu podium w kategorii seniorów stanęła amazonka. Ale nie tylko. Amazonki triumfowały w 2007 roku w Chojnowie, w każdej kategorii wiekowej!

 


Juniorzy

Po złoto i tytuł Mistrza Polski w tej kategorii wiekowej sięgnęła Joanna Rosicka.

Asia nie pozostawiła cienia wątpliwości, kto z polskich juniorów zasłużył na złoty krążek Mistrzostw Polski w roku 2007.

Na czoło stawki wysunęła się po drugim konkursie półfinałowym, by nie oddać tej pozycji już do końca imprezy. W całych Mistrzostwach Polski Asia zrobiła tylko jeden błąd, w drugim nawrocie konkursu finałowego.

O pozostałe miejsca na podium trzeba było w Chojnowie rozegrać rozgrywkę. Zwyciężył w niej broniący tytułu z roku ubiegłego Piotr Sikorski. Na miejscu trzecim skończyła Mistrzostwa Aleksandra Musiał.

 

 


Młodzi Jeźdźcy

W tej „przejściowej” kategorii wiekowej zanotowaliśmy w Chojnowie w roku 2007 dwie niespodzianki. Mściwoj Kiecoń typowany wcześniej jako „żelazny” kandydat do złota musiał tym razem zadowolić się w Mistrzostwach miejscem piątym. Podobnie było z drugim kandydatem do mistrzowskiego tytułu – Stanisławem Przedpełskim, który zakończył starty w Chojnowie na miejscu szóstym.

Na najwyższym miejscu podium stanęła najrówniej jeżdżąca w całej imprezie i potrafiąca trzymać swoje nerwy pod kontrolą do ostatniego startu Julia Zawada. Srebro wywalczył Paweł Kaliciński. Z „tylko” brązowym medalem wróciła do domu Monika Dulczewska. „Tylko” dlatego, że amazonka ta walcząc o złoto wjeżdżała na parkur II nawrotu konkursu finałowego z przewagą 2 zrzutek. Niestety po trzech błędach zakończyła swój udział w Mistrzostwach na najniższym miejscu podium.

 

 


Seniorzy

W tej budzącej zawsze największe emocje kategorii wiekowej trudno było przed imprezą wskazać jednego faworyta do złota. Wyrównana stawka zawodników wróżyła zaciętą walkę do końca.

 


II nawrót finału seniorów

 

Doświadczenie Andrzeja Lemańskiego oraz dobra forma siwego Bishopa L wydawały się być dostatecznym gwarantem, żeby ten doskonały technik sięgnął w roku 2007 po złoty medal MP.

Po pierwszym półfinale na czele stawki znalazł się Krzysztof Ludwiczak, który nie mógł niestety skorzystać ze w Chojnowie ze swojego podstawowego wtedy konia – Quamiro.

Niestety dalsze starty nie pozwoliły temu zawodnikowi na utrzymanie miejsca w czołówce. W czołówce, w której z pewnością zabrakło w Chojnowie niezwykle walecznego Jarosława Skrzyczyńskiego, który po sprzedaży jego podstawowego konia nie dysponował wierzchowcem odpowiedniej klasy.

Jeden błąd w dojeździe do ostatniej przeszkody II nawrotu konkursu finałowego kosztował Andrzeja Lemańskiego utratę złotego medalu. Zawodnik ze Strykowa ostatecznie zdobył srebrny krążek. Na miejscu trzecim zakończył te Mistrzostwa zawodnik z Garo Zaborów – Łukasz Jończyk.

A złoto?

Złoto powędrowało po raz pierwszy w historii rozgrywania Mistrzostw Polski w skokach do amazonki, do Aleksandry Lusiny.

 


Zwycięski przejazd Aleksandry Lusiny 

 


Wywiad ze Złotą Medalistką

 


Co z tych chwil pozostało w pamięci złotej medalistki?

Zobaczcie co nam powiedziała Aleksandra Lusina:

To były z pewnością przełomowe Mistrzostwa Polski. Po pierwsze, po raz pierwszy zdobyłam tytuł Mistrza Polski. Po tylu jednak latach obraz jakby trochę zatarł się w mojej pamięci. Wiem jedno, gdyby ktoś wtedy postawił na mnie w zakładach bukmacherskich, to by nieżle zarobił. Statystyki nie były wtedy na moją korzyść. Starowałam w Chojnowie na siwym Castello. Początek chyba nie mieliśmy najlepszy. To znaczy, zły też nie był, ale powiedzmy, że mogłoby być lepiej. Jednak jak pamiętam strata do prowadzącego nie była za duża. Każdego dnia pięłam się do góry stawki. W finale jak pamiętam rozprężałam się na hali. Chyba przyszedł deszcz i dlatego pozwolono na to. Poza tym zewnętrzny plac treningowy nie był za duży. Z takich ciekawostek to pamiętam, że przysługę zrobił mi Jacek Zagor, który w rozmowie z Andrzejem Lemańskim powiedział mu, żeby w ostatniej linii pojechać do ostatniej przeszkody dokładając foule. Ja tego nie zrobiłam i przejechałem to na 0. Andrzej posłuchał i zrobił zrzutkę. Sam fakt, że to właśnie ja przełamałam męską hegemonie na najwyższym miejscu podium Mistrzostw Polski docierał do mnie chyba dosyć długo. Bardziej niż to zapadło mi w pamięci, że skończyłam w wodzie. Stoczyłam tam kolejną „walkę” z Łukaszem Jończykiem, który chciał mnie pewnie ukarać za detronizację męskiej części jeźdźców. Nie no, żartuję teraz. Wróćmy do Mistrzostw. Były dla mnie szczególne. Bo tak naprawdę to był przełom dla mnie jeśli chodzi o duży sport. Uwierzyłam trochę bardziej w siebie. Moja mama i tata byli bardzo szczęśliwy kiedy stałam na najwyższym miejscu i myślę, że dopiero wtedy oni też uwierzyli, że wybrałam dobrą dla mnie drogę życia. To dla mnie bardzo ważne. Poza tym, startowałam wtedy w barwach klubu Agro-Handel. Mój złoty medal był pierwszym mistrzowskim tytułem dla prezesa Ludwiczaka. Bardzo mi za to podziękował w imieniu swoim i klubu Agro-Handel. To była kolejna „wartość dodana” do tych zawodów. Ale chciałam też parę słów powiedzieć o koniu, na którym wtedy startowałam. Castello był bardzo fajnym koniem, na którego mogłam liczyć. Wcześniej jeździł go u nas Oleg Krasuk. Koń chodził już konkursy GP pod nim. Bardzo silny, obdarzony sporą siłą i mocnym odbiciem. Był koniem wybaczającym moje błędy i naprawiającym je. Był bardzo, bardzo dobrym koniem, któremu zawdzięczam bardzo, bardzo dużo. To on wprowadził mnie do dużych konkursów. Kilka lat później, kiedy miał 14 lat chcieliśmy go sprzedać komuś w Polsce, żeby młodsi zawodnicy mogli skorzystać z jego możliwości. Nie udało się to z rożnych powodów. Koń pojechał za ocean do USA. Tam do tej pory miał chyba 3 właścicieli. Każdemu pomógł w karierze sportowej. Zaczął od wprowadzania swojego jeźdźca w konkursy 150 cm, później skakał niżej, by na koniec pokonywać ze swoją amazonką przeszkody metrowe. Dzisiaj biega sobie po pastwiskach w towarzystwie kucyka i ma zapewnione bardzo dobre warunki do końca swoich dni. Po kolei wszyscy jego właściciele kontaktowali się ze mną i zawsze byłam na bieżąco informowana co się u niego dzieje. To bardzo miłe. Bardzo mnie to cieszy.