Zmagania WKKW-istów na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio przeszły już do historii.

 

Od rana polscy kibice z niecierpliwością czekali na ostatnie starty reprezentantów Polski. Niestety w próbie skoków nie zobaczyliśmy Joanny Pawlak, której klacz Fantastic Frieda nie przeszła przeglądu weterynaryjnego (TUTAJ). Ta sytuacja spowodowała, że do wyniku naszego zespołu dodane zostało 100 pkt. – czyli przed skokami bagaż punktowy polskiej reprezentacji wynosił 462,60 pkt. Z numerem 25 na starcie miała pojawić się Małgorzata Cybulska na wałachu Chenaro 2 i gdy zamiast niej na parkurze pojawił się reprezentant Brazylii pewnie wielu z nas zamarło serce. A przynajmniej mnie. Ale szybka wiadomość od Jana Treli wyjaśniła sytuację i chwilę później można już było oglądać naszą zawodniczkę, która bardzo dobrze rozpoczęła swój przejazd. Odskok na okser 5C wypadł może minimalnie za blisko i Chenaro puknął w drąg, który niestety spadł. Drugi błąd przydarzył się na przeszkodzie numer 6. Resztę przeszkód polska para pokonała bezbłędnie prezentując bardzo dobrą jazdę. Dla wyniku zespołu oznaczało to dodatkowe 8 pkt. Niestety po eliminacji na krosie Małgorzata Cybulska nie była już klasyfikowana w rywalizacji indywidualnej.

 

Kilkanaście minut później trzymaliśmy kciuki po raz drugi tego dnia. Bezbłędny przejazd mógł dać Janowi Kamińskiemu na Jardzie szansę na zakwalifikowanie się do ścisłego finału indywidualnego, ale skoki na parkurze nie są do końca mocną stroną tego silnego i idącego do przodu konia. Zawodnik starał się mieć go skupionego i pod kontrolą, i to mu bardzo dobrze wychodziło. Niestety najpierw spadł element muru, później drąg z drugiego członu podwójnej kombinacji (na której było najwięcej błędów). Dodatkowo przekroczona została norma czasu, co oznaczało wynik 9,20 pkt. Tym samym Jan Kamiński na wałachu Jard ukończył swój pierwszy start w Igrzyskach Olimpijskich z wynikiem 55,10 pkt., co dało mu 29. miejsce w klasyfikacji końcowej. Zespół Polski sklasyfikowany został na 13. miejscu z końcowym wynikiem 479,80 pkt.

 

A tak swoje przejazdy ocenili nasi zawodnicy.

Jan Kamiński: Jako sportowiec oczywiście trochę żałuje, że nie udało się zagrać do drugiej rundy i wystartować w pierwszej 25. Ale z drugiej strony jestem realistą i bardzo się cieszę z tego czego nam się udało dokonać. Droga tutaj była bardzo długa i momentami bardzo wyboista. Co do samego przejazdu jestem z niego zadowolony, mój koń na ostatnich zawodach w Strzegomiu nie skakał najlepiej, wiedziałem jakie były tego powody i dzisiaj chciałem zrobić wszystko, żeby wyszedł na arenę maksymalnie rozluźniony. Uważam, że zrobiliśmy 100% tego, co na dzień dzisiejszy mogliśmy. Wiem, że dalsza praca przyniesie w przyszłości jeszcze lepsze wyniki, ale na to trzeba poczekać. Z tego miejsca chciałem bardzo podziękować całej drużynie, którą byliśmy od początku eliminacji w Baborówku do dnia dzisiejszego. Wsparcie kolegów, trenerów, lekarzy, luzaków z drużyny, rodziny i przyjaciół było dla mnie bardzo ważne.

 

 

Małgorzata Cybulska: Z dzisiejszych skoków jestem bardzo dumna przede wszystkim ze względu na to, że udało nam się̨ (mi i Czarkowi) odbudować siłę̨ i pewność́, że damy radę wystartować po wczorajszym bardzo wymagającym pod wieloma względami krosie. Dzisiaj Czarek skakał świetnie! Po raz kolejny udowodnił, że ma ogromne serducho i chęć́ do walki. Aktualnie Igrzyska są jedynymi zawodami podczas których można kontynuować́ zawody po eliminacji i uważam, że to doświadczenie, ta możliwość odbicia się, szczególnie w kontekście psychicznym i zebrania się w sobie, żeby dalej walczyć́ na trudnym parkurze była dla mnie szczególnie wartościowym i uczącym doświadczeniem. Tak więc na papierze nie wygląda to najlepiej, ale dla mnie osobiście dzisiejszy start był zwycięstwem z samą sobą̨ i na pewno to przeżycie sprawiło, że będę lepszym jeźdźcem i sportowcem.

 

 

W tym miejscu należy przypomnieć raz jeszcze, że choć w oficjalnych wynikach jest zapisane, że Małgorzata Cybulska i Chenaro zostali wyeliminowani na przeszkodzie 14 C, to zawodniczka przejechała olimpijski kros do samego końca mając jedno wyłamanie. I pokonując drugą połowę trasy z jednym strzemieniem. Niestety sędziowie na olimpijskim krosie nie stanęli na wysokości zadania. Powinni oni szybciej zareagować i przerwać przejazd polskiej pary, co pozwoliłoby zaoszczędzić siły zarówno konia jak i zawodniczki. Ale takich przypadków było podczas krosu kilka.

 

Polscy debiutanci – Joanna Pawlak, Małgorzata Cybulska i Jan Kamiński – to młodzi zawodnicy, którzy pokazali, że są w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie. Trzymajmy za nich i za innych młodych polskich jeźdźców kciuki, by takich okazji mieli jak najwięcej w swojej karierze.

 

I krótki wgląd w historię startów Polaków w olimpijskim konkursie WKKW. W ostatnim 30-leciu (a właściwie 33-leciu), najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski na Igrzyskach był Bogusław Jarecki, który na klaczy Niewiaża zajął 12. miejsce. Krzysztof Rogowski na Alkierzy był wtedy 13-ty. Podczas Igrzysk w 2008 roku w Pekinie/Hong Kongu Paweł Spisak na Weriuszu uplasował się na 19. pozycji.

 

Ale wracając do tego co dziś wydarzyło się w Tokio.

Złoty medal w klasyfikacji zespołowej zdobyli reprezentanci Wielkiej Brytanii w składzie Tom McEwen na Toledo de Kerser, Laura Colett na London i Oliver Townend na Ballaghmor Class. Po jednym będzie w kokach zrobili Colett i Townend, który przez to spadł na 2. miejsce w klasyfikacji indywidualnej. Wynik końcowy tego zespołu to 86,30 pkt. Na miejscu drugim uplasowali się zawodnicy z Australii – bezbłędnie parkur pokonali Kevin McNab na Don Quidam i Andrew Hoy na Vasilly de Lassos natomiast zrzutkę miał Shane Rose na Virgil. Ten zespół ukończył zmagania z wynikiem 100,20 pkt. Ekipa Francji miała tylko o 1,30 pkt. więcej i tym samym zdobyła medal brązowy. W jej barwach startowali Nicolas Touzaint na Absolut Gold, Karim Florent Laghouag na Triton Fontaine i Christopher Six na Totem de Brecey.

 

 

Najlepszy wynik podczas próby skoków uzyskali zawodnicy z Niemiec – cała trójka przejechała bezbłędnie i zespół awansował na 4. miejsce, a Julia Krajewski na klaczy Amande de B’Neville dzięki temu wyszła na prowadzenie w klasyfikacji indywidualnej.

 

 

I tego prowadzenia już nie oddała. Drugi bezbłędny przejazd w finale indywidualnym (jedynie 0,40 pkt. za przekroczenie normy czasu) zapewnił jej zwycięstwo i tak bardzo upragniony medal podczas imprezy rangi mistrzowskiej. Tym samym Julia Krajewski jest pierwszą kobietą, która zwyciężyła w klasyfikacji indywidualnej w WKKW podczas Igrzysk Olimpijskich w historii! Można powiedzieć, że historia kołem się toczy bowiem pierwszy start kobiety w tej dyscyplinie na Igrzyskach miał miejsce właśnie w Tokio, ale w 1964 roku, dokładnie 57 lat temu. Inną ciekawostką jest to, że czwarty raz z rzędu w klasyfikacji indywidualnej zwyciężył zawodnik z Niemiec – w Hong Kongu był to Heinrich Romeike, a w Londynie i w Rio Michael Jung. Wynik końcowy Julii Krajewski to 26,00 pkt.

 

Po zespołowym złocie na szyi Toma McEwen’a zawisł srebrny krążek. Także ten zawodnik nie zrobił żadnej zrzutki w finale indywidualnym, który ukończył z wynikiem 0,40 pkt. za czas. Jego wynik końcowy to 29,30 pkt.

 

 

Medal brązowy zdobył Australijczyk Andrew Hoy, który ukończył konkurs z wynikiem 0 pkt. i tym samym utrzymał swój wynik z ujeżdżenia – 29,60 pkt. Dość sporą sensacją jest zajęcie 4. miejsca przez reprezentanta gospodarzy Kazuma Tomoto na Vinci de la Vigne (31,90 pkt.). Piąty był Oliver Townend/GBR, który finałowy konkurs skoków ukończył z wynikiem 4,80 pkt. (32,40 pkt.).

 

Klasyfikacja indywidualna: TUTAJ

Klasyfikacja zespołowa: TUTAJ

 

Zdjęcia: Alicja Cybulska, FEI/EFE/Kai Försterling