Zakończone w niedzielę w Lesznie Halowe Mistrzostwa Polski w skokach przez przeszkody przyniosły obok medali również sytuację, która pewnie jeszcze długo wzbudzać będzie wiele komentarzy.

 


Bez intencji czy z nimi? Czy ma to znaczenie?

Ostatnim konkursem drugiego dnia zawodów, piątku 3 grudnia 2021 roku był II półfinał w kategorii seniorów. Przystąpiło do niego 12 zgłoszonych par. Listę startową zamykał prowadzący po czwartkowym I półfinale, Łukasz Wasilewski. Ten doświadczony zawodnik, wielokrotny reprezentant naszego kraju w konkursach Pucharu Narodów (niezapomniane starty na wałachu Wavantos Vd Renvillehoeve) w trakcie przygotowania do rozpoczęcia swojego przebiegu, poruszając się kłusem, przekroczył linię celowników startowych. (O czym poinformował go śledzący przebieg z trybun Grzegorz Kubiak).

Komisja sędziowska potraktowała to jako faktyczne rozpoczęcie przebiegu. Ruszył pomiar czasu, a na tablicy pojawił się wynik 4 punktów karnych za wykonanie wolty przed pierwszą przeszkodą. To spowodowało, że Łukasz Wasilewski nie kontynuował przebiegu, próbując przekonać Komisję Sędziowską, że nie miał intencji ataku. Czas leciał i kiedy zawodnik w trakcie 45 sekund od rozpoczęcia naliczania czasu nie oddał skoku, został z przebiegu wyeliminowany.

 


Czy sędziowie zrobili błąd i skrzywdzili swoją decyzją Łukasza Wasilewskiego? Czy mogli przerwać i ponownie uruchomić procedurę startową podczas tego startu?

 


Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Przewodniczącego Kolegium Sędziów PZJ, Tomasza Mossakowskiego, który powiedział:

 

Decyzja Komisji Sędziowskiej oparta była o przepisy i w tym kontekście, trudno uznać ją za błędną. Na dostępnym w internecie nagraniu widać, że Łukasz Wasilewski zrobił błąd i przejechał kłusem linię celowników startowych. Zgodnie z przepisem, to od uznania Komisji Sędziowskiej zależy, czy w takim przypadku procedura startowa zostanie wznowiona, czy nie. W mojej opinii, Komisja Sędziszowska mogłaby jednak wstrzymać pomiar czasu na czas dyskusji z zawodnikiem i po wysłuchaniu jego argumentów, podjąć swoją decyzję. Tu jednak warto zdawać sobie sprawę z faktu, że nawet taki scenariusz zakończyłby się eliminacją zawodnika w sytuacji, kiedy Komisja Sędziowska nie podjęłaby jego argumentacji. Patrząc więc na sprawę z pozycji „prawnej”. Sytuacja jest prosta. Komisja Sędziowska miała więc pełne prawo podjąć decyzję, którą podjęła. Czy ja w takiej sytuacji postąpiłbym tak samo? Tutaj wydaje mi się, że szukałbym rozwiązania idącego bardziej z duchem sportu. Kardynalną zasadą pracy sędziego w jeździectwie powinno bowiem być dbanie o czystość rywalizacji sportowej i podejmowanie swoich decyzji na podstawie przepisów, propozycji zawodów i zdrowego rozsądku.

 


A zatem, odpowiedź na pierwsze pytanie wydaje się prosta: nie, decyzja Komisji Sędziowskiej nie skrzywdziła zawodnika. Bez względu na to, czy jego intencją był atak na przeszkodę nr 1 czy nie, fakt przecięcia przez niego linii celowników startowych jest poza wszelką dyskusją.

Wielu dyskutantów internetowych uważa, że w tej sytuacji Komisja Sędziowska powinna skorzystać ze swoich uprawnień wynikających z Przepisów Konkurencji Skoki (wyd.8.1) Artykuł 203 DZWONEK, pkt 1,2:

„Przekroczenie po raz drugi linii startu we właściwym kierunku, po sygnale, a przed skoczeniem pierwszej przeszkody, jest traktowane jak nieposłuszeństwo i jest karane. Jednakże komisja sędziowska według swojego uznania, jeżeli sytuacja tego wymaga, ma prawo nie aktywować procedury startu lub przerwać ją, a następnie ponownie dać sygnał do startu i uruchomić od początku odliczanie czasu 45 sekund.”

 


Warto jednak w tej sprawie zdawać sobie sprawę z faktu, że uprawnienie to oraz interpretacja sytuacji faktycznej należą wyłącznie do Komisji Sędziowskiej, a nie startującego zawodnika.

Czy fakt, że nie było jego intencją atakowanie przeszkody nr 1 może powodować obligatoryjne skorzystanie KS z przytoczonego wyżej zapisu przepisów?

Odpowiedz znowu jest bardzo prosta: nie ma takiego obligatoryjnego zobowiązania, a błąd popełniony przez zawodnika obciąża jedynie jego konto.

 


Suma małych błędów i duże skutki

Tak więc w sumie mały błąd popełniony przez doświadczonego zawodnika przyniósł ostrą krytykę SG tych zawodów przez część środowiska sędziowskiego i części zawodników oraz widzów.

Wielu sędziów działając z komfortowej pozycji własnej kanapy nagle uznało, że oni w tej sytuacji na pewno postąpiliby inaczej.

Byłbym jednak na ich miejscu daleko bardziej ostrożny w formułowaniu podobnych opinii. Po pierwsze, biorąc samemu odium odpowiedzialności za podjętą decyzję nie byliby tak beztroscy. Po drugie, warto zdawać sobie sprawę, że bycie „dobrym wujkiem” dla jednego zawodnika może oznaczać skrzywdzenie innych startujących.

Czy w opisanej sytuacji „duch sportu” naprawdę wymagał, by doświadczonego jeźdźca jakim jest Łukasz Wasilewski traktować w jakiś szczególny sposób?

Bo podczas tych samych zawodów w podobnych sytuacjach Komisja Sędziowska podjęła dokładnie takie same decyzje. Nie było więc „równych i równiejszych”.