W ostatni weekend września, w dniach 23-26 września, na sopockim hipodromie, w finałowych zawodach rozstrzygną się losy tegorocznej edycji Polskiej Ligi Jeździeckiej.

 


Organizatorzy i gospodarze Finałów spodziewają się obecności niemal 300 par, które wystartują w konkursach z przeszkodami o wysokości od 120 cm w rundzie brązowej do 140 cm w rundzie złotej. Indywidualnej rywalizacji w kategorii brązowej, srebrnej i złotej towarzyszyć będą zmagania drużyn startujących w Drużynowym Pucharze Polski.

 

 

By zabezpieczyć widzów przed kaprysami jesiennej aury organizatorzy przygotowali dla nich zadaszone trybuny bezpośrednio przy samym placu konkursowym.
O to by nikt nie był głodny zadbają w strefie food trucków, które przygotowały już jesienne menu z ciepłymi posiłkami i gorącą herbatą lub kawą.

 

 

Przed sopockim Finałem PLJ liderem w Kategorii Złotej jest Maksymilian Wechta z KJ Wechta Rosnówko, na którego koncie figuruje 69 punktów. Na drugim miejscu plasuje się Arkadiusz Fimmel z KJ Fimmel Team z dorobkiem 60 punktów. Na miejscu trzecim plasuje się Anna Serokaz SKJ Bajardo, która zgromadziła 55 punktów.

 

 

W kategorii srebrnej różnice w pierwszej trójce są jeszcze mniejsze. Liderem jest Leszek Nieużyła, zawodnik bpk, który zgromadził na swoim koncie 56 punktów. Marianna Stawicka z KJ Fimmel Team zajmująca miejsce drugie, zgromadziła 54,5 pkt. Zajmujący miejsce 3. Andrzej Głoskowski z KJ Agro-Handel Śrem zdobył 50 punktów.

 

 

W kategorii brązowej na pierwszym miejscu z dorobkiem 75 punktów plasuje się Ewa Macieszczak z KJ Infernal Team. Na miejscu drugim plasuje się amazonka z KJ Profil Piła, Anna Piwońska, która zgromadziła 70 punktów. Miejsce trzecie zajmuje z dorobkiem 67 punktów Zofia Michalak z KS Garo.

 

 

W klasyfikacji Drużynowego Pucharu Polski przed sopockim finałem na czele tabeli z dorobkiem 18 punktów znajdują się zespoły ze Śląskiego Związku Jeździeckiego oraz KJ Strzała Krubiczew. Miejsce trzecie zajmuje ekipa KJ Fimmel Team z dorobkiem 13 punktów.

 

Sopockie zawody Finału Polskiej Ligi Jeździeckiej kończą dwuletni okres kiedy koordynatorem tego projektu był ośrodek jeździecki Verso La Natura.

 

Zapytaliśmy pana Bartosza Adamusa z Verso La Natura o to jak ocenia realizację tegorocznej edycji Polskiej Ligi Jeździeckiej i jej przyszłość:

 

 

ŚK – Jak Pan ocenia tegoroczną edycję Polskiej Ligi Jeździeckiej?

B.A. - Organizacji, a może lepiej byłoby powiedzieć, że koordynacji Polskiej Ligi Jeździeckiej podjęliśmy się dwa lata temu. Po wycofaniu się z tego projektu poprzedniego koordynatora, Zarząd PZJ ogłosił konkurs i odpowiedzieliśmy na niego. Z tego co wiem, to nie było innych chętnych, więc bez problemu zajęliśmy się organizacją cyklu w roku ubiegłym oraz w tym roku. Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że trafiliśmy na bardzo trudny dla wszystkich czas. W ubiegłym roku olbrzymie perturbacje spowodowane były światową pandemią koronawirusa Covid 19. Mimo tych przeciwności udało się nam doprowadzić projekt do końca. Jakby mało było przeciwności, wiosną tego roku do problemów związanych z covid doszła, jak wszyscy pamiętamy kwestia końskiego wirusa EHV-1. Znowu więc mieliśmy perturbacje z kalendarzem. Myślę jednak, że minione 2 lata, pomimo covidu i EHV-1 możemy uznać za udane. Chciałbym z całego serca podziękować wszystkim sponsorom i organizatorom, którzy przez te dwa lata byli z nami. Mam nadzieję, że zawodnikom uczestniczącym w obydwu cyklach Polskiej Ligi Jeździeckiej te zawody również się podobały.

 

 

ŚK – Czy zatem możemy się spodziewać, że Verso La Natura poprowadzi PLJ w kolejnych 2 latach lub choćby w jednym roku?

B.A. - To trudne dla mnie pytanie. Szczerze mówiąc, to niechętnie na nie odpowiem. Podjęliśmy decyzję o tym, że nie będziemy dalej prowadzić tego projektu.

 

 

ŚK – Trudnym do zaprzeczenia faktem jest to, że los nie szczędził Wam perturbacji w pierwszym i drugim roku koordynowania PLJ. Czy to właśnie w jakikolwiek sposób determinuje decyzje o niekontynuowaniu tej inicjatywy w kolejnych latach?

B.A. - To nie do końca jest tak. A mówiąc szczerze, to nawet wcale tak nie jest. Kiedy poprzedni koordynator cyklu Polskiej Ligi Jeździeckiej postanowił wycofać się z prowadzenia tego projektu, zarząd PZJ rozpisał konkurs i my na niego odpowiedzieliśmy składając swoją ofertę. Warto by chyba powiedzieć dlaczego to zrobiliśmy. Otóż dlatego, że uważaliśmy i dalej tak uważamy, że ten cykl jest nam wszystkim bardzo potrzebny. Zastanówmy się krótko dla kogo przeznaczone są zawody PLJ? Ich adresatem nie jest wcale czołówka polskich skoczków i ci zawodnicy, którzy większość sezonu startują poza granicami kraju. Rozgrywki PLJ miały w swoim założeniu przyciągnąć tych, którzy z różnych powodów ograniczają swoją startową aktywność do zawodów rangi ogólnopolskiej. Powodów może być naprawdę wiele. Brak konia odpowiedniej klasy, brak niezbędnego doświadczenia czy środków finansowych na starty na wyższym poziomie. To nie ma jednak w sumie większego znaczenia. Po prostu cykl PLJ z założenia adresowany był dla, jak ja to nazywam, „jeźdźców codziennych”. Jest ich naprawdę dużo. Dlaczego więc nie mogą oni uczestniczyć w czymś ponad zwykłymi zawodami weekendowymi? W czymś, co na finiszu oferuje naprawdę przyzwoite nagrody finansowe. Co pozwoli im marzyć o czymś ponad ich dotychczasową codzienność.

 

 

ŚK – No dobrze, ale jak to się ma do decyzji o nie kontynuowaniu prowadzenia PLJ w kolejnych latach?

B.A. - Proszę o trochę cierpliwości. Postaram się to wyjaśnić. Wytłumaczyłem dlaczego podjęliśmy się tego wyzwania. Teraz powiem parę słów jak to w praktyce wyglądało. Otóż przeprowadzenie zawodów z serii PLJ przynosi dla ich organizatora większe niż przy zwykłych zawodach ogólnopolskich koszty. W pierwszym roku były to zawody szczebla 2 gwiazdek oraz konieczność dołożenia do finałowej puli nagród po 10 tysięcy. W drugim roku poszczególne etapy obniżyliśmy do 1 gwiazdki z finałem na poziomie 2 gwiazdek, a organizatorzy dołożyli do puli końcowej po 15 tysięcy. Jeśli dołożymy do tego zamknięcie z powodu Covid w roku 2020 i w związku z tym problemy z kalendarzem, to otrzymamy odpowiedź dlaczego lista chętnych do organizacji zawodów w serii PLJ nie była wcale długa. Obniżenie wymagań w zawodach etapowych do 1 gwiazdki mogła zdecydować o tym, czy organizator zamknie zawody ze stratą czy na zero lub z niewielkim zyskiem. My jako koordynator cyklu PLJ w pierwszym roku dołożyliśmy do PLJ ponad 100 tysięcy zł, a w drugim roku ponad 50 tysięcy zł. Głównym powodem tych problemów jest, to taki nasz mały paradoks, rozwój polskiego jeździectwa. Przybyło nam w ostatnich latach pięknych ośrodków jeździeckich. Wiele z nich powstało między innymi po to, by rozbrzmiewać w weekendy gwarem zawodów. Zawodów więc przybywa i często w tym samym czasie w promieniu mniej niż 100 km rozgrywane są dwie lub trzy imprezy ogólnopolskie. To musi oznaczać mniejszą frekwencję i mniejsze wpływy dla organizatora. W tej sytuacji bardziej opłacalne jest dla organizatorów organizowanie zwykłych zawodów a nie zawodów PLJ. Jak wybrnąć z tego problemu? Potrzebne by było na przykład centralne działanie PZJ, które ograniczyłoby ilość imprez ogólnopolskich w rejonie rozgrywania zawodów PLJ. Niestety na nic takiego nie mogliśmy dotąd liczyć. Nie chciałbym, żeby ktoś teraz odebrał, że narzekam na ustępujący już zarząd PZJ i dlatego wycofujemy się z koordynowania PLJ. Wiedzieliśmy na co się piszemy i w jakich warunkach będziemy pracować. Podjęliśmy wyzwanie i się z niego w mojej ocenie dobrze wywiązaliśmy. Pora by ktoś inny podjął wyzwanie. Uważam, że idea PLJ warta jest tego, żeby ją kontynuować i żeby zaangażowało się w jej koordynowanie jak najwięcej ośrodków. Myślę jednak, że po wybraniu nowych władz PZJ, nowy Zarząd musi rozpisać nowy konkurs z bardziej pasującymi do obecnego stanu rzeczy warunkami. To pierwsza kwestia. Druga to taka, że nowy zarząd musi bardziej aktywne włączyć się w realizacje projektu PLJ. Bez tej aktywności ani nowy koordynator, ani organizatorzy poszczególnych etapów PLJ nie dadzą sobie rady. Ekonomia jest nieubłagana. Nie możemy traktować właścicieli ośrodków jeździeckich i organizatorów zawodów jak cudowne skarbonki bez dna. Żeby dokładać do niektórych imprez na innych muszą oni zarobić. To normalne reguły na rynku. I te właśnie reguły musi zarząd PZJ zrozumieć.

 

 

ŚK – No dobrze, ale przecież kończący swoją przedłużoną kadencję Zarząd PZJ był dosyć mocno ukierunkowany na sprawy gospodarcze i jak słyszę nie dość dostatecznie wspierał koordynatora i organizatorów cyklu PLJ. Czy jest więc jakakolwiek szansa, że ich następcy lepiej sobie poradzą z tym problemem?

B.A. - Widzę, że nie dość jasno się wyraziłem. My nie wnosimy absolutnie żadnych pretensji do Zarządu PZJ. Wiedzieliśmy w jakich warunkach ze strony PZJ będziemy działać. To życie dopisało nam w pierwszym i drugim roku prowadzenia cyklu PLJ warunki, które były nie tylko wielkim wyzwaniem ale i też wielkim utrudnieniem. Mam na myśli Covid i EHV-1. W 2019 roku to nie było do przewidzenia. Dzisiaj jednak jesteśmy mądrzejsi o te 2-letnie doświadczenia. I na ich bazie formułuję wnioski o przyszłości PLJ. Po prostu ciężar prowadzenia tego potrzebnego całemu środowisku projektu musi rozkładać się również i na PZJ. Skoro nowe czasy rzucają nam wszystkim nowe wyzwania to musimy wszyscy solidarnie im sprostać. Bo z efektów projektu PLJ korzystamy wszyscy.

 

 

ŚK – No dobrze, choć przyznam, że wszystko to brzmi nieco utopijnie, to czy jest szansa, że nowy Zarząd PZJ podoła takiemu zadaniu?

B.A. - Szczerze mówiąc nie do końca wiem, co odpowiedzieć na to pytanie. Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że dzisiaj polskie środowisko jeździeckie jest bardzo podzielone. Ta linia czy też linie podziału są dosyć głębokie. Myślę jednak, że mówiąc o przyszłości pozytywnie, a w sumie jestem optymistą, musimy założyć, że pomimo olbrzymiej polaryzacji stron uda się stworzyć Zarząd PZJ ponad obecnymi podziałami.

 

 

ŚK – Nie bawmy się w „kotka i myszkę”, przecież wszyscy wiemy kto jest jedynym jak na razie kandydatem na fotel prezesa PZJ. Czy ten kandydat jest w stanie stworzyć Zarząd ponad podziałami?

B.A. - Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć delegaci podczas Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego. Jestem jednym z nich. Oprócz mnie jest jeszcze 99 innych delegatów. Aby znać wcześniej, przed zjazdem, odpowiedź na swoje pytanie powinien Pan zapytać ich wszystkich. Albo poczekać.

 

 

ŚK – Zostawmy wobec tego „politykę” i wróćmy do PLJ. Czy myśli Pan, że uda się znaleźć kolejnego koordynatora cyklu PLJ na powiedzmy kolejne 2 lata?

B.A. - Jak wcześniej powiedziałem, jestem optymistą. Dlatego wierzę, że tak. Wierzę, że nowy Zarząd PZJ rozpisze nowy konkurs z warunkami uwzględniającymi realia obecnych czasów oraz wesprze nowego koordynatora podczas budowania kalendarza ogólnopolskich zawodów. Wierzę w to, że w takiej sytuacji, w kolejnych latach kolejne ośrodki jeździeckie będą podejmowały się zadania koordynacji cyklu PLJ. Zanim jednak tak się stanie, chciałem wszystkich serdecznie zaprosić do Sopotu na finałowe zmagania tegorocznego cyklu PLJ. Myślę, że w Sopocie emocji nie zabraknie.

 

Organizatorzy oraz redakcja Świat Koni zaprasza do oglądania transmisji LiVE z sobotnich i niedzielnych konkursów Finału PLJ. Transmisja na naszej stronie internetowej oraz platformie www.ClipMyHorse.TV