Już jutro członkowie polskiej drużyny skoczków rozpoczynają swoje pierwsze starty podczas zawodów CSIO2*, rozgrywanych w stolicy Rosji, Moskwie. O tym, że start w konkursie Pucharu Narodów tych zawodów jest dla nas niezwykle ważny wiedzą wszyscy. O powodach, dla których do Moskwy dojechało tylko 3 polskich reprezentantów zdaje się nie wiedzieć nikt.

 


My jednak spróbowaliśmy u źródła dowiedzieć się, dlaczego dwójka kadrowiczów zamiast szykować się dzisiaj do jutrzejszych startów w Moskwie pozostała w kraju.

Maksymilian Wechta powiedział nam, że jego wyjazd nie doszedł do skutku ponieważ powiatowy lekarz weterynarii odmówił podpisania wymaganego do wyjazdu świadectwa zdrowia konia. Powodem odmowy było nie odbycie przez konia London 32 wymaganej przepisami kwarantanny. Jak mówi zawodnik, nie posiadał on wiedzy o tym, że wyjazd do Moskwy związany jest z koniecznością odbycia przez konia 21-dniowej kwarantanny. Kwarantanny, podczas której koń pozostawałby pod nadzorem lekarza weterynarii wskazanego przez powiatowego weta.

 

Ten sam przypadek dotyczy absencji w moskiewskim wyjeździe Wojciecha Wojciańca. I w tym przypadku powiatowy lekarz weterynarii odmówił wystawienia dokumentu. Koń, którego miałby ten dokument dotyczyć zamiast podlegać obserwacji startował podczas zawodów CSIO5*-NC rozegranych w Sopocie.

 

Pytany o te kwestie prezes Zarządu PZJ, pan Jan Sołtysiak zwrócił uwagę na fakt, że polscy zawodnicy w niedalekiej całkiem przeszłości wielokrotnie startowali na zawodach w Rosji. W grupie tej jest również Maksymilian Wechta. Wobec tego faktu, ich osobista wiedza w połączeniu z informacją jaką rozesłał do wszystkich zainteresowanych drogą mailową trener kadrowy, pan Rudolf Mrugała, powinny skutkować skutecznym załatwieniem przez każdego członka polskiej drużyny wszystkich formalności.

 


Jak widać zarówno zawodnicy, jak i prezes PZJ powodu absencji dwójki naszych reprezentantów upatrują w działaniach, a raczej w braku strony przeciwnej. Gdzie szukać i gdzie znaleźć jednak prawdę? Tę w miarę choćby obiektywną.

Czy nie należałoby jej szukać w koordynacji tego typu zadań przez ludzi, którzy powinni mieć koordynację wszelkich wyjazdów członków polskiej Kadry Narodowej wpisaną w swoje obowiązki służbowe? Mamy tutaj na myśli Biuro PZJ. Czy to czasem nie ono winno wysłać odpowiednio wcześnie każdemu członkowi polskiej drużyny kompletną listę wymaganych na konkretny wyjazd dokumentów i niezbędnych czynności do wykonania?

 


Wydaje się, że przy tak ważnym jak start w Moskwie wyjeździe wszyscy dołożą wszelkich starań, by ułatwić startującym zawodnikom osiągnięcie upragnionego chyba przez wszystkich sukcesu.

Tymczasem sytuacja wygląda tak, że trójka Polaków, która dojechała do Moskwy ze swoimi końmi, stanie w niedzielę przed niezwykle trudny wyzwaniem. Każdy uzyskany przez nich wynik indywidualny, będzie liczył się do końcowego wyniku polskiej drużyny.

To bardzo obciążająca psychikę okoliczność.

 


Na koniec już słów kilka o nieobecności w Moskwie i we wcześniejszych startach najwyżej sklasyfikowanego w Longines Rankings polskiego zawodnika, Jarosława Skrzyczyńskiego.

Absencja ta nie wynika z jakichkolwiek działań PZJ. Decyzje o czasowym wycofaniu się ze start w w reprezentacji Polski podjął sam zawodnik, a jego motywami była troska o swojego podstawowego konia, Chacclanę. Klacz jest przygotowywana do trudnego sezonu, między innymi do udanego startu podczas tegorocznych Mistrzostw Europy oraz do próby zdobycia przez Jarosława Skrzyczyńskiego indywidualnej kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Drobny uraz w tej sytuacji nie mógł czekać, bo istniała szansa, że nie leczony urośnie do poważnego problemu. Zastosowana kuracja nie pozwoliła na udział klaczy w zawodach ze względu na ochronę konia przed niedozwolonym dopingiem.