Zdecydowany faworyt Wielkiej Warszawskiej, Night Tornado, nie zawiódł swoich kibiców i w dobrym stylu odniósł trzecie w tym sezonie zwycięstwo. To był kapitalny wyścig koni ze stajni Krzysztofa Ziemiańskiego, bowiem drugie miejsce zajął Petit, który świetnym finiszem pokonał przed metą walczące Nemezis i Night Thundera. W innych prestiżowych gonitwach także górą byli faworyci.

 

 

Zgodnie z oczekiwaniami tempo podyktował doświadczony John Egan na trenowanej w Niemczech Nanii. Doświadczony dżokej poprowadził jednak dość spokojnie i stopniowo przyspieszał. Bardzo czujnie pojechał Stefano Mura na mocno faworyzowanym Night Tornado, natychmiast ustawiając się za liderką. Dalej biegły Night Thunder oraz Hipop de Loire, przed dwójką Nemezis – Petit i zamykającym peleton Gancegalem. Nania ruszyła do ataku już w połowie zakrętu, nieco rozciągając stawkę. Night Tornado bez trudu dotrzymał jej kroku, a Night Thunder wykorzystał przestrzeń przy kanacie, skracając sobie drogę. To pomogło mu się na chwilę włączyć do walki na finiszu, jednak w połowie prostej Stefano Mura dał sygnał do przyspieszenia i Night Tornado spokojnie objął prowadzenie. Zostawił w tyle walczące Night Thundera i Nemezis oraz słabnącą Nanię. Tymczasem z dalszej pozycji świetnie rozpędzał się Petit pod Sergeyem Vasyutovem. Nadrobił stratę do czołówki, przesunął się na miejsce drugie, ale nie miał już szans zaatakować faworyta. W walce o trzecie miejsce Nemezis pokonała Night Thundera, a ten wyprzedził Nanię.

 

 

Trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego Night Tornado został wyhodowany w Wielkiej Brytanii. W ubiegłorocznej Wielkiej Warszawskiej zajął drugie miejsce za gościem z Czech – bardzo dobrym Nagano Gold. W tym roku kasztan własności państwa Traków nie miał sobie równych. To jego siódme zwycięstwo w karierze. Bardzo możliwe, że jeszcze w tym roku zobaczymy Night Tornado w akcji w kolejnej zagranicznej gonitwie. W tym sezonie był drugi (o nos) w Bratysławie i trzecie w mocno obsadzonym wyścigu we Francji.

 

 

Nagrody zwycięzcom wręczyli: Grzegorz Puda, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Olgierd Cieślik, Prezes Zarządu Totalizatora Sportowego oraz Tomasz Chalimoniuk, Prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych.

Dżokej Stefano Mura wygrał dzisiaj także na dwulatku Santo Elmo, trenowanym przez Małgorzatę Łojek dla Aero Pegasus i Polskiego Klubu Wiejskiego. To był z pewnością jeden z najszczęśliwszych dni w karierze jeździeckiej sympatycznego Włocha.

 


Timemaster króluje na milę

Trener Krzysztof Ziemiański miał dzisiaj więcej powodów do świętowania. Bezdyskusyjne zwycięstwo w prestiżowym biegu o Nagrodę Mosznej odniósł inny reprezentant jego stajni, wyśmienity miler Timemaster, który łatwo rozprawił się z groźnymi rywalami. Do zwycięstwa dla stajni Niespodzianka i Marianny Surtel poprowadził go czeski dżokej Martin Srnec.

 

Można było sądzić, że może dojść do rewanżu za gonitwę Westminster Freundschaftpreis, gdy Timemastera w końcówce naciskały Comin’Through i Lagertha Rhyme. Okazało się jednak, iż na swoim koronnym dystansie Timemaster jest klasą sam dla siebie. Rywale zbliżyli się do niego na początku prostej, ale wtedy gniadosz włączył wyższy bieg i po prostu oddalił się od konkurentów. Wspomniana dwójka walczyła o drugie miejsce i tym razem to trzyletnia Lagertha Rhyme wyprzedziła australijskiego weterana Comin’Through. Bardzo dobrze spisał się również Umberto Caro, który tylko nieznacznie z nimi przegrał i zająć czwartą lokatę.

 

Dla Timemastera to już piąte z rzędu i dziesiąte w karierze zwycięstwo. W tym roku wygrał już Cenę Scottish Rifla w Bratysławie, a na Służewcu był bezkonkurencyjny w Memoriale Fryderyka Jurjewicza, Nagrodzie Syreny, Westminster Freundschaftpreis. Kupiony trzy lata temu za jedyne 1000 euro ogier zarobił dla swoich właścicieli już ponad 400 tys. zł!

 

Warto wspomnieć, że te dwie prestiżowe gonitwy nie były jedynymi zwycięstwami koni ze stajni Krzysztofa Ziemiańskiego w niedzielę. Już w pierwszej gonitwie dnia wygrał dwuletni Kaneshya, które bardzo dobrze przeprowadził Ireneusz Wójcik. Dla francuskiego ogiera własności Westminster Race Horses GmbH był to dopiero drugi start w karierze. Z kolei w wyścigu ósmym, o puchar Zamku Królewskiego w Warszawie, triumfował Adventure (hod. Al Shaqab Racing) pod młodą amazonką Oliwą Szarłat. Uczennica wykazała się ogromną walecznością odpierając ataki czołowych służewieckich jeźdźców i w nagrodę po raz 10. w karierze minęła celownik na zwycięskim koniu. Dzięki temu awansowała w hierarchii jeździeckiej, zdobywając tytuł „starszego uczenia”.

 


Moonu i Dakini potwierdziły wysokie noty

W rywalizacji dwulatków na poziomie pozagrupowym wygrywały też mocno liczone konie. W starciu czołówki rocznika o Nagrodę Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zawiodła niepokonana wcześniej w dwóch startach Moonu, ale musiała do końca toczyć zacięty bój z ogierem Matt Machine.

 

Tego ostatniego ofensywnie przeprowadził Sanzhar Abaev, w dystansie trzymając się blisko dyktującego tempo Marvelous Stama. Na prostej ruszył przy bandzie i odskoczył na kilka metrów także pilnującej czołówki w dystansie Moonu. W końcówce jednak Szczepan Mazur poderwał klacz do walki i tuż przed metą wielka faworytka pokonała biegnącego w tych samych barwach rywala o szyję.

 

Właścicielem trenowanej przez Macieja Janikowskiego, podobnie jak ogiera ze stajni Macieja Jodłowskiego, jest główny partner sezonu Westminster Race Horses GmbH. Klacz jest niekwestionowaną liderką rocznika, a dzięki wygranej jej szkoleniowiec zrównał się pod względem liczby wygranych z Michałem Borkowskim i Cornelią Fraisl. Ta trójka zajmuje lokaty 2-4. w czempionacie trenerskim.

 

Tymczasem w konfrontacji klaczy o Nagrodę Cardei doszło do zaciętej walki pomiędzy polskiej hodowli Dakini, a francuską Jenny of Success. Jako pierwsza celownik minęła druga z klaczy, ale werdyktem Komisji Technicznej kolejność została zmieniona, ponieważ zwyciężczyni faulowała na prostej rywalkę. Karolina Kamińska przeprowadziła klacz blisko wewnętrznej bandy i 500 m przed metą objęła prowadzenie. Po chwili zaatakowała ją Dakini, a Jenny of Success zaczęła spychać rywalkę w stronę środka toru. Walka trwała niemal do mety i po wyścigu Komisja Techniczna uznała, że ten proceder mógł mieć wpływ na ostatecznie rozstrzygniecie. Zwycięstwo przypadło więc Dakini, trenowanej przez swojego hodowcę i właściciela Saliha Plavaca. Trzecia, w sporym odstępie za tą dwójką dobiegła Scarlett Jive, wyprzedzając Iskrę One i Joy Bere.

 

 

„Rodzinne” zwycięstwa podczas niedzielnego meetingu

W gonitwach drugiej i dziewiątej mieliśmy do czynienia z „rodzinnymi” sukcesami. Joanna Wyrzyk w handikapie III grupy poprowadziła na niosącym najwyższą wagę w polu Notoriousie. Hiszpańskiej hodowli ogiera wspaniale do startu przygotował brat dzielnej amazonki – Michał Wyrzyk. Notorious na prostej nie dał się wyprzedzić rywalom i w końcówce utrzymał przewagę nad finiszującym z dalszej pozycji Lucky Matem, który niósł aż o 8 kg mniej.

 

W gonitwie zamykającej dwudniówkę fantastycznym finiszem na prostej popisał się Parys pod Dmitry Petryakov. Wyścig był bardzo emocjonujący, bo na prostej było wiele zwrotów akcji. Z zakrętu pierwsza wypadła Little Lucky Charm, ale szybko wyprzedził ją ładnie finszujący Domitz. Niezwykle lekko galopował jednak po zewnętrznej Don Zou i po chwili to on był już pierwszy. Wydawało się, że ma zwycięstwo w kieszeni, kiedy polem rozpędził się Parys. Ostatecznie to właśnie sześciolatek wygrał bardzo pewnie. Parysa trenuje na Służewcu właścicielka, Natalia Szelągowska, która jest także żoną zwycięskiego dżokeja.