W piątkowy poranek 9 kwietnia 2021 roku, w zamku Windsor zmarł w wieku 99 lat Książę Filip, mąż Królowej Elżbiety II.

 


Wszystkie agencje na świecie podając tę informację przypominają życiorys Księcia Filipa i historię jego życia od dnia urodzin na greckiej wyspie Korfu, poprzez dzieciństwo na wygnaniu po wojskowym przewrocie w Grecji w 1922 roku, walkę na morzach i oceanach z Niemcami i Japończykami podczas II Wojny Światowej oraz dni spędzone u boku brytyjskiej królowej Elżbiety II.

 

My jednak chcielibyśmy pokazać nieco innego Księcia Filipa. Filipa – miłośnika koni i sportów konnych oraz Filipa – przyjaciela Polski i Polaków. Filipa, zwykłego człowieka ceniącego ludzi i przyjaźń.

 

Książę Filip od lat 40-tych ubiegłego wieku czynnie uprawiał polo. W arystokratycznych rodzinach to nic niezwykłego. Filip jednak należał do ścisłej brytyjskiej czołówki, czyli 10 najlepszych jeźdźców. U schyłku lat 60-tych coraz mocniej angażował się w promocję sportowej jazdy zaprzęgami. Coś, co było oczkiem w głowie jego teścia, Króla Anglii Jerzego IV.

 

Będąc szefem Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej (FEI) Książę Filip mocno lobbował za uznaniem powożenia za kolejną konkurencję jeździecką. Wspomagał go w tym zaprzyjaźniony z nim wieloletni Sekretarz Generalny PZJ, Eryk Brabec.

 

Starania te zaowocowały przyjęciem powożenia „na łono” FEI podczas Kongresu FEI w Brukseli w grudniu 1968 roku. Na kolejnym przyjęto przepisy regulujące zasady rozgrywania zawodów w powożeniu, w czym swój czynny udział mieli oprócz Księcia Filipa ze strony polskiej Eryk Brabec oraz Czesław Matławski.

 

W 1971 roku Książę Filip zaprzestał startów w polo i poświęcił się zaprzęgom jako czynny zawodnik. Poświęcenie to przyniosło mu medale MŚ w klasyfikacji drużynowej (złoto w 1980 roku, brąz w latach 1978, 1982, i 1984). Warto dodać, że w czasie tych startów Filip był również szefem FEI (do 1986 roku).

 


ME Sopot 1975 - zdjęcie z archiwum Marcina Szczypiorskiego

 

Tak wspomina Księcia Filipa pani Renata Brabec, żona zmarłego 25 lat temu wieloletniego Sekretarza Generalnego PZJ, Eryka Brabeca:

Księcia Filipa i mojego męża Eryka łączyła przyjaźń wynikająca ze wspólnej pasji jaką były konie i jeździectwo. Pamiętam Księcia Filipa jako człowieka darzącego Polskę i Polaków wielkim sentymentem. Przyjaźnił się nie tylko z moim mężem, ale z większą ilością naszych rodaków, których bardzo cenił i lubił. Okazywał to zresztą publicznie. Moje pierwsze spotkanie z Księciem Filipem to były Mistrzostwa Europy w powożeniu w 1975 roku w Sopocie. Był On wtedy członkiem brytyjskiej ekipy. Za namową mojego męża, pan Bogajewicz wykonał dla Księcia Filipa miniaturkę powozu. Kiedy Książę otrzymał prezent bardzo się wzruszył i zabrał prezent do swoich prywatnych apartamentów. Moje ostatnie spotkanie z księciem Filipem było już po śmierci mojego męża. Książę przyjechał wtedy do Polski na zaproszenie Prezydenta Wałęsy, choć przyjmował go już Prezydent Kwaśniewski. Książę poza programem wizyty spotkał się wtedy ze mną i moją córką, żeby osobiście złożyć nam kondolencje.

A tak księcia Filipa wspomina Marek Zaleski, który miał okazje do wielokrotnych z Nim spotkań:

Spotkałem Księcia Filipa w 1975 roku w Sopocie podczas Mistrzostw Europy w powożeniu. Książę startował w reprezentacji Wielkiej Brytanii. Od 1983 roku zacząłem jeździć z reprezentacją Polski w powożeniu jako Szef ekipy i od tego czasu spotykaliśmy się na zwodach. W 1985 roku, po akceptacji Księcia Filipa zostałem członkiem Komisji Powożenia FEI, co dało mi okazje do kolejnych spotkań z Księciem.
W roku 1986 roku zostałem powołany na funkcję Delegata Technicznego podczas Mistrzostw Świata w Ascot (GBR). W czasie maratonu jechałem za Księciem Filipem ostatnie trzy przeszkody aż do mety. Książę zsiadł z bryczki i zapytał mnie czy widziałem przejazdy na przeszkodach oraz o to jak mi się podobało. Zgodnie z prawdą powiedziałem, że widziałem trzy ostatnie i było nieźle. W tym momencie Książę rozglądając się zapytał, gdzie mój samochód? Ponieważ ochrona nieco się spóźniła na metę, Książę rzucił do mnie „jedziemy panie kierowco”. Tym samym miałem niewątpliwy honor i zaszczyt spędzić razem z Księciem kilka godzin. Rozmawialiśmy o hodowli koni, o sporcie i o życiu. To był normalny człowiek, a przy tym bardzo dowcipny. Przy przeszkodzie wodnej był wypadek i jedna z desek została na środku stawu złamana. Książę popatrzył na mnie i zapytał: Ty czy ja? Było to pytanie oto, który z nas wejdzie do wody. Wiedziałem, że jest gotów to zrobić, bo pamiętałem jak zrobił to w Sopocie. Na szczęście zobaczyłem, że Gospodarz Toru już biegnie i odpowiedziałem: „są gospodarze toru”. Książę z uśmiechem odpowiedział: „znowu nam się udało”.

Do dosyć zabawnej i dla wielu oficjeli kłopotliwej sytuacji doszło podczas naszego kolejnego spotkania w Estoril (POR) w 2007 roku podczas FEI General Assembly. Książę Filip został zaproszony na nie z okazji swoich 85. urodzin. Czerwony dywan, wzdłuż delegaci i zaproszeni goście, Książę Filip i Prezes FEI kroczą wśród oklasków. Nagle Książę schodzi z dywanu i widząc mnie z żoną mówi „Renata, Marek dawno was nie widziałem”.

Ostatni raz spotkaliśmy się w 2018 roku w Windsorze. Zostałem zaproszony na prośbę Księcia na jubileusz organizacji zawodów jako osoba oficjalna. Książę nie czuł się najlepiej i nie wysiadł wtedy z auta.

 

Książę Filip i Marek Zaleski na zawodach Flyinge 1985

 

Odszedł człowiek, który przez 22 lata prowadził jako szef Międzynarodową Federację Jeździecką. Funkcję tę przekazał swojej córce, Księżniczce Annie. Były to czasy kiedy FEI nie przypominała swoją strukturą i charakterem dzisiejszych wielkich, międzynarodowych korporacji. Czasy, w których wypowiedziane słowo liczyło się tak samo lub nawet bardziej niż wielostronicowe umowy sporządzane przez prawników wielkich kancelarii.