Jednym z takich właśnie przypadków jest para Grzegorz Psiuk i niemal 11-letni, gniady ogier rasy wielkopolskiej, Ares. Ich losy połączyły się kilka lat temu. Pierwsze wspólne starty były również pierwszymi startami młodego wówczas ogiera. Apogeum wspólnej pracy to był chyba zdobyty wspólnie srebrny medal Mistrzostw Polski seniorów w skokach jakie rozegrano w ośrodku Sielanka pod Warką w ubiegłym, 2014 roku. Para Grzegorz Psiuk i Ares była zawsze groźnym konkurentem w konkursach szybkości i rozgrywkach klasycznych konkursów.
Jesienią tego roku właściciel i hodowca Aresa, Pan Henryk Eron zdecydował, że nowym jeźdźcem ogiera zostanie ubiegłoroczny i aktualny Mistrz Polski w skokach w kategorii seniorów, niekwestionowany nr 1 polskich skoków przez przeszkody, Jarosław Skrzyczyński.
Jego dotychczasowy jeździec nie pokazuje się już tak często na parkurach międzynarodowych zawodów organizowanych w naszym kraju.
By nie zapomnieć o tym sympatycznym i ciekawym zawodniku poprosiliśmy go o krótka rozmowę, która poniżej publikujemy:
Grzegorz, po rozstaniu z Aresem zniknąłeś jakby z jeździeckiego horyzontu Polski.
Och, nie do końca. Dalej żyję i mam się dobrze. Owszem, nie pokazałem się w Lesznie ani na międzynarodowych, halowych zawodach ani na zawodach krajowych. Po prostu nie mam w tej chwili odpowiedniego konia do takich startów. Poza tym u mnie wszystko stabilnie. A moje rozstanie z Aresem, no cóż, to normalne koleje życia jeźdźca nie tylko w Polsce. Nie ma więc co robić z tego wielkiego halo. Życie składa się przecież z wzlotów i upadków. Śledzę dalsze starty tego konia i kibicuję Jarkowi żeby szło mu na nim jak najlepiej. To wszystko. To jest już zamknięty rozdział więc nie ma potrzeby go roztrząsać. Trzeba dalej robić swoje.
Czy masz w stawce swoich koni takiego, który jest zdecydowanie numerem jeden, na którym wrócisz niebawem na parkury w dużych konkursach?
To trudny temat. Ja generalnie żyję z trenowania, a nie ze startów. Życie samo tak się ułożyło, że miałem okazję dłużej pracować z Aresem i wspólnie wspinaliśmy się po drabince. W tej chwili nie mam takiego konia. Mam niezłego 6-latka, na którym trochę startuję. Są inne konie. Ale na dzień dzisiejszy nie mam takiego konia „lokomotywy”, na którym mógłbym dołączyć do walczących o zwycięstwa w konkursach Grand Prix.
No dobrze, na dzisiaj nie masz takiego wierzchowca. Ale może jest jakiś młody koń, który czujesz gdzieś pod skórą, spowoduje, że znowu włączysz się do walki o medale Mistrzostw Polski, że znowu będą dla Ciebie grali Mazurka Dąbrowskiego na międzynarodowych zawodach?
No jest taki, a czemu nie (uśmiech). Mam fajnego 4-latka, ogiera Cristiano. To potomek ogiera Falbrus z matki po Carlos D Z. Już za jakieś 5 lat zdobędziemy razem złoty medal Mistrzostw Polski i ruszymy na podbój Europy i Świata. Tymczasem oczywiście szukam cały czas konia by w nieco wcześniejszej perspektywie czasowej powrócić do dużych konkursów. Sprzedałem do USA jednego mojego konia i to pozwala mi realnie myśleć o tych poszukiwaniach. Gniady, 7-letnio ogier Armani co prawda jeszcze stoi u mnie, ale niebawem czeka go podróż za ocean. Poza tym jest w mojej stawce bardzo ciekawy i myślę, że w sumie o dużych możliwościach 6-letni wałach Calevo 2. Nie chcę przesadzać ani zapeszać, ale to może być koń na duże konkursy, jeśli właściciel będzie chciał go promować.
Jak widzę masz co robić. Szukanie odpowiedniego konia to przecież niełatwa i nie taka szybka sprawa.
Ależ to wcale mnie nie zajmuje tak bardzo. To o czym przed chwila mówiłem to tylko malutki fragment moich działań. Jak już powiedziałem zajmuję się głownie trenowaniem ludzi. Mam tych współpracujących ze mną osób na tyle dużo, że wszystkie dni mam zajęte.
A masz czas na coś takiego jak urlop?
No nie możemy dać się przecież zwariować. Rodzina też ma swoje prawa. Miałem już w tym roku krótki czas wypoczynku. Spędziliśmy go rodzinnie w Grecji, na wyspie Korfu. Było bardzo miło i odpocząłem na tyle, że teraz bez problemów pracuję, a praca ta przynosi mi zadowolenie i satysfakcję.
Czyli nie narzekasz?
Oczywiście, że nie narzekam. Nie nudzę się. Naprawdę mam co robić i jestem w tym moim działaniu spełniony. Pojawię się na Cassato na ogólnopolskich zawodach w Sopocie, a więc nie znikam tak zupełnie ze sportowego horyzontu. Wybieram się też do Poznania. Będę o sobie od czasu do czasu przypominał.
Życzę Ci wobec tego, żebyś jak najczęściej nam o sobie przypominał wygranymi w konkursach.
Bardzo dziękuję. Postaram się to zrealizować.
Świat Koni (redakcja@swiatkoni.pl)
06 listopada 2015 
0
Nie nudzę się, mam co robić
reklama
Polecane
question_answer Dołącz do dyskusji
0 komentarzy
Skomentuj jako pierwszy.
Wczytuję komentarze...