Polska drużyna skoczków w swoim jedynym tegorocznym starcie nie zakwalifikowała się do drugiego nawrotu i zajęła ostatnie miejsce w praskim konkursie Pucharu Narodów podczas zawodów CSIO3*. Jak patrzeć na ten wynik?

 

Z tym pytaniem zwróciliśmy się do trenera Kadry Narodowej skoczków, Krzysztofa Ludwiczaka, który powiedział:

 

Trudno uznać praski występ naszej drużyny za udany, czy nazwać go sukcesem. Konkurs Pucharu Narodów nam się nie ułożył. Zakładaliśmy przed startem, że otworzymy dobrymi przejazdami dwóch mocnych zawodników, czyli przejazdami Wojtka Wojciańca i Andrzeja Opłatka. To miało pozwolić na łatwiejszy start z mniejszym obciążeniem pozostałej dwójce, czyli Przemkowi i Radkowi. Niestety nie udało się tych założeń zrealizować. Wojtek musiał wspomóc się palcatem w dojeździe do 5 przeszkody parkuru, rowu z wodą. Co prawda pokonał go bez błędu, ale niestety stracił kontrole nad Chintablue i skończyło się to dwoma błędami. Andrzej do 9 przeszkody jechał bardzo dobrze i bez błędów. Niestety drobne problemy z dogadaniem się ze Stakkatanem spowodowały, że na potrójnym szeregu również i on zanotował 2 błędy. Tak więc po pierwszych dwóch startach naszych najmocniejszych par mieliśmy co najmniej 8 punktów karnych. Pozostała dwójka dołożyła do tego jeszcze swoje po 4 błędy. Przemek do tego zanotował jeszcze niewielkie przekroczenie normy czasu. Nie ma co ukrywać, że w jego przejeździe widać było, że musi on „zapłacić swoje frycowe” w debiutanckim starcie, w konkursie Pucharu Narodów. W późniejszym starcie na tym samym koniu, w konkursie 150 cm z rozgrywką Przemek pokazał, że jednak potrafi dobrze jeździć. Podwójnie bezbłędny przejazd i zajęcie 4. miejsca w konkursie były tego doskonałą ilustracją. Radek mimo 4 błędów pokazał dobrą jazdę. Niestety dosiadana przez niego klacz Ilatina nie potwierdziła swoich aspiracji do tak trudnych konkursów. Start w Pradze pokazał, że naszym zawodnikom i koniom brakuje objeżdżenia w wyższych konkursach. Niestety to był w tym roku nasz jedyny start w konkursie Pucharu Narodów. Na kolejne będziemy musieli poczekać do przyszłego sezonu. Mam nadzieję, że będzie on bardziej normalny niż tegoroczny. Przed nami kolejny start w zawodach, w Ołomuncu i później najważniejszy w tym roku start, w Mistrzostwach Polski. Założenia są takie, że by zachować rangę tej imprezy startować będziemy na wysokości 150 cm. Czy wobec tego praski występ naszego zespołu należy rozpatrywać jako wielką porażkę? Myślę, że nie ma potrzeby popadać w jakieś krańcowe stany. Była to okazja do sprawdzenia nowych par, które być może w przyszłości wspomogą naszą ekipę w konkursach PN. Trzeba wyciągnąć wnioski z wyjazdu do Pragi i dalej robić swoje.