Organizacja Jumping Owner Club (JOC) od wielu lat honoruje właścicieli najlepszych koni skokowych.
Jeszcze zanim Martin Fuchs i wałach Clooney zdobyli złoty medal w klasyfikacji indywidualnej nagrodę dla „Owner of the Year 2018” odebrał właściciel siwego wałacha, Luigi Baleri. Przypomnijmy, że na początku biegłego roku Clooney przeszedł operację, której powodem była kolka. Kilka miesięcy później Fuchs i Clooney zdobyli srebrny medal na Światowych Igrzyskach Jeździeckich w Tryon.
Luigi Bareli od lat wspiera rodzinę Fuchs nie tylko wspaniałymi końmi, ale też swoją nieocenioną pomocą. Martin Fuchs określa go jako swojego „drugiego ojca”, który jeździ z nim na prawie każde zawody i często sam prowadzi ciężarówkę z końmi.
O swojej „pracy” w zespole rodziny Fuchs opowiedział Luigi Bareli w wywiadzie udzielonym dla JOC.
JOC: Od kiedy jest Pan właścicielem wałacha Clooney?
L. B.: Od zawodów w Genewie w 2017 roku. Martin powiedział mi, że Clooney ma zostać sprzedany do USA. Musieliśmy zrobić wszystko co było możliwe, by zatrzymać tego konia dla Martina.
JOC: Dlaczego sądzi Pan, że Clooney wyróżnia się od innych koni?
L. B.: Nie powiedziałbym, że się wyróżnia. Wszystko moje konie są wspaniałe i wyjątkowe. Ale jeśli chodzi o wyniki sportowe to ma on do tej pory największe sukcesy na koncie. On ma bardzo mocny charakter. I to jest dla nas prawdziwe szczęście, bowiem bez niego nie osiągałby takich sukcesów i nie wróciłby tak szybko do formy po swojej chorobie. Móc obserwować jego powrót do zdrowia było dla nas wyjątkowym przeżyciem. Zdobywając srebrny medal w Tryon pokazał wszystkim jaką wole walki ma w sobie.
JOC: Jakie jest Pana najlepsze wspomnienie z nim?
L. B.: Szczerze mówiąc, zawsze ostatni sukces. Za każdym razem gdy możemy świętować jego dobre wyniki czy zwycięstwa, jest to dla nas wyjątkowe.
JOC: Jakby go Pan opisał?
L. B.: Po prosty najlepszy.
JOC: Jaki jest jego charakter? Jakie są jego pozytywne cechy i te sprawiające problemy?
L. B.: Jest silny, uparty i lubi dużo i dobrze zjeść.
JOC: Jak zazwyczaj wybiera Pan konia?
L. B.: Kiedy Martin lub Thomas mówią: „to jest ten”.
JOC: Czy Chaplin będzie następnym Clooneyem?
L. B.: Nie, Clooney jest tylko jeden. Ale zarówno Chaplin jak i The Sinner to wspaniałe konie. To udowodniły już wielokrotnie swoimi sukcesami i jestem pewien, że ich kariera będzie jeszcze wypełniona wspaniałymi wynikami. To prawdziwa przyjemność móc je obserwować każdego dnia.
Martin Fuchs i Luigi Baleri
JOC: Jakie są różnice pomiędzy nimi?
L. B.: W tej chwili Clooney jest po prostu najlepszy.
JOC: Co oznacza dla Pana bycie właścicielem koni sportowych?
L. B.: Radość, emocje, stres i bycie częścią wspaniałej podróży. Jestem częścią wspaniałego zespołu, który wspólnie świętuje sukcesy, ale też wspiera się momentach porażek i strat. Móc być w tym zespole jest czymś wyjątkowym, czymś czego nie da się opisać.
JOC: Dlaczego zdecydował się Pan inwestować w konie sportowe?
L. B.: Chciałem by Martin mógł rozwijać się jako jeździec i świętować wiele wspaniałych wyników w swojej karierze. Do tego jeden tai koń jak Clooney to za mało. O tego potrzebnych jest kilka takich koni. Kalendarz zawodów jest długi i wyczerpujący. Jeśli się nie zaplanuje wszystkiego dokładnie można bardzo szybko przemęczyć konie.
JOC: Od kiedy inwestuje Pan w konie?
L. B.: Od ponad 30 lat wkładam pieniądze w ten sport. Współpraca z Martinem rozpoczęła się gdy miał 13 lat. Wtedy zdecydowałem dać mu do dyspozycji mojego konia Riot Gun. Obok współpracy „zawodowej” rozwinęła się między mną a rodziną Fuchs wspaniała przyjaźń. Jak mówiłem wcześniej, świętujemy razem dobre momenty i wspieramy się w tych gorszych.
JOC: Pomiędzy Panem a Martinem jest niesamowita więź?
L. B.: Tak, to jest wspaniałe móc obserwować przez lata jak Martin staje się wspaniałym jeźdźcem i człowiekiem. Nasza przyjaźń umacnia się z roku na rok. Jestem za to bardzo wdzięczny.
JOC: Jakby Pan to opisał?
L. B.: Martin ma wspaniałych rodziców. Wszystko jest świetnie zorganizowane i profesjonalnie dopracowane. Wszystkie „sportowe” decyzje podejmowane są wspólnie przez zespół. A „Team Fuchs” jest naprawdę wyjątkowy. Thomas jest najprawdopodobniej najlepszym trenerem na świecie. Sean dba najlepiej jak się da o konie i dzięki temu Martin może się w pełni koncentrować na swojej jeździe. No i sam Martin. On nie tylko jest bardzo utalentowany. To przyjemność patrzeć jak profesjonalnie podchodzi do swojej pracy – on bardzo dba o swoją kondycję i plan treningowy.
JOC: Dlaczego Martin a nie jakiś inny jeździec?
L. B.: Już jak miał 13 lat można było rozpoznać, że ma on ogromny talent. Ale można było też zauważyć, że ten chłopak jest bardzo przyjazny, lojalny i szczery. Już wtedy zasługiwał na to, by mu zaufać i go wspierać. Stare powiedzenie mówi, że „nie zmienia się zwycięskiego zespołu” i to jest prawda.
JOC: Ostatnie słowo?
L. B.: Korzystając z okazji chciałbym podziękować, że mam możliwość powiedzieć, jak bardzo jestem wdzięczny wszystkim członkom zespołu Fuchs a w szczególności Martinowi i Clooney’owi.
Zdjęcia: JOC/Claire Simler