W obrębie pierwszej dziesiątki nie nastąpiły jakieś rewolucyjne zmiany, czy przetasowania. Liderem pozostaje, tak jak w poprzednim notowaniu Longines Rankings, Scot Brash z Wielkiej Brytanii. Brytyjczyk zgromadził na swoim koncie w trakcie 75 startów 3000 punktów rankingowych. Z 10-ego na 4-te miejsce przesunął się belgijski skoczek, Gregory Wathelet. Z 11 pozycji w Longines Rankings na 9 miejsce w obecnym zestawieniu awansowała Penelope Leprevost (FRA). Nieco więcej ruchu można zaobserwować w grupie zawodników zajmujących miejsca w pierwszej „setce” tego prestiżowego zestawienia. Zawodnik z egzotycznego do niedawna jeśli idzie o sporty jeździeckie Egiptu, Karim Elzoghby awansował ze 101 pozycji aż na 69 miejsce. Na zgromadzenie puli 1470 punktów rankingowych Egipcjanin potrzebował 46 startów w konkursach dających mu punkty do LR. Ze 105 pozycji na 84 miejsce awansowała amerykańska amazonka Lucy Davis. Trzy miejsca za nią, na 112 miejscu z wynikiem 1333 punktów uplasowała się niemiecka amazonka Jane Friederike Meyer. Ze 103 pozycji na 91 miejsce przesunął się holenderski zawodnik Leopold Van Asten. Na kolejnym miejscu plasuje się w tej chwili 115 w poprzednim zestawieniu Tiffany Foster z Kanady. Doskonały jeździec z Brazylii, Doda de Miranda przesunął się ze 113 pozycji na 99 miejsce. Pierwszą setkę Longines Rankings No 177 zamyka Jan Gert Bruggink z Holnadii. W poprzednim zestawieniu zajmował on 103 miejsce.

Scott BRASH i HELLO SANCTOS - WEG 2015 - Fot. Anna Pawlak/Świat Koni

Jak na tym tle wypadają nasi reprezentanci?

W dalszym ciągu najwyżej sklasyfikowanym w Longines Rankings polskim zawodnikiem pozostaje Jarosław Skrzyczyński. Pan Jarosław w 44 konkursach zgromadził na swoim koncie 1100 punktów rankingowych. Polak jednak spadł ze 107 miejsca zajmowanego w poprzedniej edycji Longines Rankings na miejsce 127. Na miejscu drugim jeśli idzie o polskich jeźdźców znajduje się Krzysztof Ludwiczak. Tutaj też nasz reprezentant zanotował spadek. W poprzedniej edycji pan Krzysztof zajmował miejsce 217. W najnowszym rankingu z dorobkiem 535 punktów rankingowych zajmuje on 264 miejsce.

Kolejny Polak, Piotr Morsztyn zajmuje w najnowszym Longines Rankings miejsce 268 i jest to poprawa w stosunku do poprzedniej edycji. W tej chwili nasz reprezentant w trakcie 18 startów w konkursach zaliczanych do Longines Rankings zgromadził 525 punktów. Jednak w kolejnej edycji ubędzie mu 110 punktów zdobytych w październiku ubiegłego roku.

By lepiej odnieść się do wyników osiągniętych przez polskich skoczków spójrzmy na kilka statystycznych wyliczeń. Zawodnicy pierwszej setki z Longines Rankings  uzbierali łącznie 176 179 punktów rankingowych. Łatwo więc wyliczyć, że statystyczny jeździec  z tej grupy ma na swoim koncie 1761,79 pkt., które zdobył uczestnicząc średnio w 63,37 konkursach dających punkty rankingowe. Tak wiec statystyczny dalej zawodnik pierwszej setki podczas każdego z tych startów zdobywał 27,67 pkt.

Najwyżej sklasyfikowany Polak, Jarosław Skrzyczyński w 44 konkursach zdobył 1100 pkt., co daje mu średnią 25 pkt. w konkursie. Krzysztof Ludwiczak swoje 535 pkt. gromadził w 21 konkursach, co daje średnią 25,48 pkt.

Jak widać skuteczność naszych najlepszych skoczków odbiega od średniej wartości z pierwszej setki. Wyżsżą skutecznością może pochwalić się inny z naszych reprezentantów, Piotr Morsztyn, który w 18 konkursach zgromadził na swoim koncie 525 pkt. Daje to dobra średnią 29,17 pkt. na konkurs. Jest to wartość porównywalna z wynikiem osiągniętym przez pierwszą dziesiątkę Longines Rankings, gdzie najlepsi z najlepszych zdobyli razem 26 124 pkt, startując łącznie w 847 konkursach. Daje to średnią skuteczność 30,84 pkt. na konkurs.  Łatwo też zauważyć, że zawodnicy pierwszej dziesiątki startowali średnio w niemal 85 konkursach. Niemal dwukrotnie więcej niż najlepszy z Polaków.

To jednak są tylko wartości średnie. Spójrzmy więc na wielkości skrajne w pierwszej setce. Najwięcej punktów, co naturalne, zgromadził na swoim koncie lider w klasyfikacji Longines Rankings, Scot Brash z Wielkiej Brytanii. Brytyjczyk na swoje 3000 pkt pracował w trakcie 75 konkursów. Daje mu to średnia wartość 40 pkt. rankingowych w każdym starcie.

Największą ilośc startów w pierwszej setce rankingu ma swoim koncie francuska gwiazda parkurów, Kevin Staut. Startując w 108 konkursach zdobył on 2330 pkt. Daje mu to średnią skuteczność 21,57 pkt. w każdym starcie. Jakby na to nie patrzeć, to sporo mniej niż u naszych najlepszych jeźdźców.

By znaleźć się w pierwszej setce najnowszego zestawienia najmniej startów potrzebowała amerykańska amazonka Lucy Davis. Swoje 1350 pkt. dających jej awans ze 105 miejsca na miejsce 84 uzbierała w trakcie tylko 30 startów. Dało to jej fantastyczną skuteczność 45 pkt. w każdym starcie. Lepiej niż lider rankingu.

Gdzie tkwią rezerwy dające szanse na poprawę pozycji naszych reprezentantów w tym prestiżowym zestawieniu? Wydaje się, że po pierwsze w radykalnym zwiększeniu ilości konkursów, w których będą oni zdobywać punkty rankingowe. Patrząc na wyliczoną tutaj skuteczność trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że jest to tylko wartość statystyczna i nie do końca odpowiada tej rzeczywistej. Nie  uwzględnia bowiem ilości podjętych prób zdobycia punktów, czyli udziału w konkursach zaliczanych do LR, w których zawodnik zajął miejsce poza pierwsza 16-ką. Jednak z pewnością każdy start w takim konkursie jest nie tylko okazją do zdobycia punktów. Jest również „inwestycją” dająca nieocenione doświadczenia zawodnika, które w najbliższej przyszłości może przynieść pożądany efekt w postaci wysokich miejsc, premiowanych punktami rankingowymi.

Kolejnym sposobem mogącym poprawić sytuację naszych skoczków i przynieść efekt w postaci ich awansu do pierwszej setki Longines Rankings jest zmiana struktury ich startów, czyli próba znalezienia takiego rozwiązania, dzięki któremu będą oni mogli startować w konkursach grup wyższych niż D. Ilość punktów rankingowych jaką zdobywa zwycięzca konkursu zaliczanego do Longines Rankings z grupy D, czyli 50 pkt. dopisuje do swojego konta 5 zawodnik w konkursie grupy C i 6 zawodnik grupy B. Wiąże się to jednak z koniecznością startów Polaków w zawodach wyższej rangi niż CSI3*, a to jak wiemy nie jest takie proste. Na zawody w randze 4 i 5 gwiazdek naszych reprezentantów nie za bardzo chcą zapraszać. O szumnie zapowiadanym programie mającym doprowadzić naszego lidera do pierwszej 50-tki Longines Rankings włodarze Polskiego Związku Jeździeckiego już dawno zapomnieli. Pozostaje więc chyba tylko realizacja drogi wskazanej przez Alberta Voorna, który powiedział. Że: „Jeśli polscy zawodnicy będą wygrywać konkursy zawodów trzygwiazdkowych, jeśli będą mieli za sobą podwójne, bezbłędne przejazdy w konkursach Grand Prix tych zawodów czy podwójne, bezbłędne przejazdy w konkursach Pucharu Narodów, to z pewnością będą zapraszani na zawody 4 i 5 gwiazdkowe. Jeśli tego nie będzie, to ich starty w takich zawodach nic nie dadzą.”

Czy w tym ujęciu tematu jesteśmy gotowi by realnie myśleć o awansie naszych reprezentantów do pierwszej setki? Czy stawka dosiadanych przez naszą czołówkę koni pozwala sprostać naszym ambicjom i marzeniom?