Pytanie takie zadał mi przy okazji spotkania na zawodach multimedalista Mistrzostw Polski seniorów w skokach przez przeszkody, Grzegorz Kubiak. Odpowiedź na nie starałem się znaleźć w kolejnym odcinku z cyklu „Taka sobie luźna rozmowa”, który publikujemy w grudniowym numerze miesięcznika Świat Koni.
(...) Myślę, że spostrzeżenie Grzegorza jest całkiem trafne. - powiedział Stanisław Marchwicki - Czy jednak należy rozpatrywać je jako coś problematycznego dla polskiego jeździectwa? Wydaje mi się, że nie bardzo. To raczej naturalna kolej rzeczy. Choć oczywiście jest to moja opinia, którą postaram się uzasadnić.
Po pierwsze więc, mówiąc o uczestnikach czempionatów mówimy o koniach 4,5 i 6-letnich, a więc o koniach bardzo młodych jeśli patrzeć na nie z perspektywy konkursów Grand Prix. By mogły się one w takich konkursach pokazać trzeba w nie zainwestować jeszcze sporo pracy i kosztów. Ale tą myśl jeszcze rozwinę za chwilę, bo chciałem wrócić teraz do wspomnianych przez Ciebie imprez. Myślę, że poruszając nasz dzisiejszy temat rozmowy warto by zastanowić się nieco nad tym czym tak naprawdę są zawody takie jak czempionaty? Bo przecież nie są to takie same zawody jak powiedzmy Mistrzostwa Polski czy nawet zawody ogólnopolskie czy regionalne. MPMK czy SCMK to są imprezy hodowlano - sportowe. Osiągnięte w nich wyniki pokazują hodowcy czy obrał właściwy kierunek dla swojej hodowli. Pokazują też potencjalnym kupcom konie o przyszłościowym potencjale. Połączenie tych dwóch faktów wskazuje, że naturalną konsekwencją dobrego pokazania się na takiej imprezie jest zainteresowanie kupców co często kończy się zmianą właściciela konia.
No dobrze. Ale przecież zmiana właściciela nie oznacza tego, że koń przestaje startować. Nabywca konia zapewne liczy na to, że w kolejnym roku zakupiony koń pokaże się lepiej lub co najmniej nie gorzej.
Tak to z pewnością najczęściej występująca motywacja zakupu. Ale dlaczego zakładasz, że jedyna? Przyznam, że mnie trochę zaskoczyłeś w tym momencie dosyć wąskim spojrzeniem na temat. Nie wiem czy faktycznie nie widzisz szerzej tego problemu, czy po prostu chcesz mnie sprowokować do tego żebym go poszerzył. Pozwolę więc sobie zauważyć jak w jeździectwie jedna kwestia wiąże się czy wynika z innej. W naszej poprzedniej rozmowie mówiliśmy o tym, że polskie jeździectwo, w tym jeździectwo sportowe bardzo się rozwinęło. Jednym ze skutków tego rozwoju jest to, że konie robią się „modne” w środowisku ludzi o ponadprzeciętnym standardzie życia. Czyli mówiąc wprost, wśród ludzi, którzy mają pieniądze. Zdarza się więc często, że taki człowiek kupuje wpadającego eksterierowo w oko i obiecującego swoimi wynikami młodego konia. Cześć z nich powierza takiego konia do dalszej jazdy jakiemuś profesjonalnemu jeźdźcowi. I takiego konia mamy szansę widzieć w dalszym rozwoju sportowym. Ale jeśli profesjonalizm jeźdźca, któremu powierzono takiego konia do jazdy pozostawia wiele do życzenia, a przecież wiesz, że nie brakuje w naszym środowisku takich przypadków, to dobrze zapowiadający się koń po prostu utknie na poziomie powiedzmy 130 centymetrów i nie zobaczymy go w wyższych konkursach. Bardzo częstym scenariuszem, który obserwuję jest też sytuacja, kiedy nowy nabywca jest sympatykiem koni i jazdy konnej, ale nie ma sportowego zacięcia. Dzięki dobrej sytuacji finansowej stać go na zakup dobrego, zdrowego konia, którego użytkuje w jazdach rekreacyjnych.
Wpadnę Ci tutaj w słowo i zapytam, czy nie szkoda tego sportowego potencjału na rekreacyjne użytkowanie konia?
Odpowiem Ci w ten sposób: doskonale przecież wiesz, że dobre wyniki osiągane przez młode konie są zaledwie obietnicą możliwości przyszłych sukcesów a nie ich gwarancją. Tej nikt przecież dać nie może. By te potencjalne sukcesy mogły się spełnić trzeba pokonać jeszcze długą drogę pełną pracy, wyrzeczeń i kosztów oraz pełną pułapek w postaci kontuzji czy chorób. By tą drogę pokonać trzeba mieć nie tylko na to odpowiednie środki finansowe, ale również niezbędne umiejętności i doświadczenie. A więc nie każdy może się tego podjąć i nie każdy, kto się tego podejmie zakończy to sukcesem. Poza tym dobrze pokazujący się koń w konkursach 120 centymetrów może osiągnąć swój maksymalny pułap na poziomie 130-135 centymetrów. Przyznasz chyba, że nie jest to poziom o którym mówimy w odniesieniu do dużego sportu i zmarnowanego potencjału? (...)
To fragment odpowiedzi na tytułowe pytanie jakiej udzielił w „Takiej sobie luźnej rozmowie” Stanisław Marchwicki. By poznać całość zapraszamy do lektury grudniowego numeru miesięcznika Świat Koni, gdzie na stronach 46-50 znajdziecie 20. już odcinek tego cyklu.