W wieku 23 i 24 lat zmarły dwa wyjątkowe konie. Valegro i Uthopia, które na zawsze zapisały się w historii ujeżdżenia, odeszły wspólnie, w otoczeniu swoich najbliższych. 
 

 

Legendarny Valegro (Negro x Gershwin) miał 23 lata. Był nie tylko multimedalistą, ale też do niego należą światowe rekordy wyników na czworoboku. Blueberry, jak nazywali go najbliżsi, zadebiutował na międzynarodowej arenie razem z Charlotte Dujardin/GBR w 2011 roku. W trakcie tej kariery zdobyli trzy złote medale podczas IO w Londynie i Rio de Janeiro, złoto na Mistrzostwach Świata, tytuły Mistrzów Europy w 2013 i 2015 roku, a także dwukrotnie triumfowali w finale Pucharu Świata. Ich rekord z Grand Prix Freestyle, 94,300% w Londynie w 2014 roku, do dziś nie został pobity. Valegro przeszedł na emeryturę w 2016 roku. Od tego czasu cieszył się odpoczynkiem ze swoim kolegą ze stajni i czworoboków, ogierem Uthopia (Metall x Inspekteur). Rok starszy Uti, jak nazywał go Carl Hester/GBR, również miał fundamentalne znaczenie nie tylko dla brytyjskiego, ale i całego ujeżdżenia. Był częścią złotej drużyny z IO w Londynie. Ma na koncie złoto i srebro drużynowe ME, a także brąz drużynowy. 

 

Konie, mimo długiej i udanej kariery sportowej, a także spokojnej starości, zmagały się z problemami zdrowotnymi. Oba były ze sobą też niesamowicie zżyte, a ewentualna strata długoletniego przyjaciela mogła drastycznie pogorszyć stan drugiego konia. W trosce o dobrostan i komfort obu zwierząt, podjęto decyzję o ich wspólnym uśpieniu. 

 

Zarówno Charlotte Dujardin, jak i Carl Hester pożegnali swoich nieodżałowanych partnerów w długich postach pisząc m.in.: “Bez nich stajnia nie jest już taka sama, w powietrzu unosi się pustka (...) Valegro i Uthopia zrobili coś więcej niż tylko zdobyli medale i zapisali się w historii – byli złotą erą ujeżdżenia. Oboje pokazali, że znakomitość może być łagodna, delikatna i harmonijna. Uczynili naród dumnym, a także zainspirowali wielu (...) Całe ich życie toczyło się równolegle, jeździli na zawody ramię w ramię, mieszkali w sąsiednich boksach, wychodzili na te same pastwiska i razem przechodzili na emeryturę. Ich więź i przyjaźń były absolutne. Pozwolić im na odejście z tego świata razem było więc ostatnim aktem lojalności i godności, jaki czułem, że mogę im ofiarować, honorując partnerstwo, które nigdy wcześniej nie zostało rozdzielone” 

 

Zostawiają po sobie ogromną pustkę, a stajnia zmieniła się na zawsze, podobnie jak my. Byli naszą rodziną i zawsze będziemy ich kochać i za nimi tęsknić. Ich wpływ pozostanie, ale niestety nie możemy zatrzymać koni na zawsze. Możemy nosić w sobie tylko to, co w nas zostawią. A oni dwaj zostawili nam tak wiele. 

 

fot. Anna Pawlak / Świat Koni