Scott Brash i Hello Forever wystartowali wczoraj w rozgrywkach Global Champions League, zastępując Georginę Bloomberg, która brała udział w pierwszej rundzie w piątek. Jego szybki i bezbłędny przejazd dał zespołowi Miami Glory zwycięstwo, po tym jak również Cian O’Connor i Super Sox przejechali parkur bezbłędnie. A sam Brash zakwalifikował się tym samym do konkursu LGCT Grand Prix. Tak to wyglądało przez kilka minut.
Niestety kilka minut później sytuacja diametralnie się zmieniła. Brash został zdyskwalifikowany ponieważ steward zauważył niewielkie zranienie na lewym boku Hello Forever. Tym samym również jego zespół stracił pierwsze miejsce i spadł na ostatnie w klasyfikacji. A Brash nie mógł wziąć udziału w Grand Prix.
Tzw. „blood Rules” jest bardzo kontrowersyjnym przepisem FEI, który już wielokrotnie był krytykowany przez jeźdźców, organizatorów i właścicieli koni. Jan Tops, inicjator obu serii LGCT i GCL powiedział wczoraj: „Sytuacja, która spotkała Scotta jest niezwykle krzywdząca. Takie są przepisy, ale FEI powinna je zmienić. Wiem, że Scott Brash bardzo troszczy się o swoje konie, dba o nie i nie zasłużył on sobie na to. Moim zdaniem te przepisy powinny zostać zmienione.”
Georgina Bloomber, właścicielka zespołu Miami Glory  umieściła na Facebook’u zdjęcie boku Hello Forever, na którym widać dwa małe rozcięcia pod czaprakiem.

"Tonight my team, Miami Glory, was eliminated from the Cascais leg of the Global Champions League after Scott Brash and...

Opublikowany przez Miami Glory na 8 lipca 2017

Brash nie jest pierwszym zawodnikiem, który został zdyskwalifikowany w wyniku zastosowania “blood rules”. W grudniu 2015 roku Bertram Allen został zdyskwalifikowany po tym jak „wygrał” konkurs Grand Prix w Londynie. Podczas tegorocznego Finału Pucharu Świata, taki sam los spotkał m.in. Dawida Kubiaka.
Zwycięstwo w Global Champions League odnieśli Henrik von Eckermann/SWE i Yuri Mansur Guerios/BRA startujący w barwach Mexico Amigos, dla których był to pierwszy taki sukces w tym sezonie.

Wyniki konkursu: TUTAJ
Klasyfikacja GCL: TUTAJ

Zdjęcia: GCL/Stefano Grasso, Facebook/Miami Glory