Według sprawozdania Thailand Equestrian Federation (TEF), po raz pierwszy od ponad 30 lat wykryto ognisko afrykańskiego pomoru koni (AHS) poza kontynentem afrykańskim i Jemenem.

 

Według raportu TEF  na dzień 30 marca 2020 roku, w Tajlandii zdiagnozowano 62 przypadki AHS. Niestety 42 z nich zakończyły się śmiercią koni.

W odpowiedzi na raport TEF Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt (OIE) zawiesiła status Tajlandii jako strefy wolnej od AHS.

 

Pod koniec lat osiemdziesiątych choroba AHS rozprzestrzeniła się w Europie w Hiszpanii i Portugalii, prawdopodobnie za pośrednictwem stada zebr przywiezionych do hiszpańskiego ogrodu zoologicznego. Doprowadziło to do śmierci ponad 3 000 koni wierzchowych.
Ta śmiertelna dla koni choroba wirusowa rozprzestrzenia się przez różne wektory. Jednym z nich są Culicoides - malutkie, wysysające krew muszki oraz niektóre gatunki komarów.
AHS atakuje konie, muły i osły oraz potencjalnie psy i wielbłądy. Najbardziej podatne na AHS są konie, u których wskaźnik śmiertelności wynosi 75-90%.

 

Nagłe pojawienie się AHS w kraju położonym około 6 500 km, i do tego przez Ocean Indyjski, od rodzimej strefy endemicznej choroby jest bardzo niepokojące. Na razie nieznane są sposoby, dzięki którym wirus AHS dokonał tego transoceanicznego skoku.

Jednak fakt, że powstało nowe ognisko AHS niesie ze sobą nie tylko konsekwencje zagrożenia zdrowia i życia populacji koni w Tajlandii. Może to również negatywnie wpłynąć na handel międzynarodowy koni oraz ich przemieszczanie związane z udziałem w zawodach po uporaniu się świata z problemem COVID 19.

Regionalne i subregionalne przedstawicielstwa OIE, w Tokio i Bangkoku, są w bliskim kontakcie ze służbami weterynaryjnymi Tajlandii i krajów sąsiednich, zapewniając pomoc techniczną, w zwalczaniu rozprzestrzeniania się AHS.

 

Jak wynika z raportu TEF, pierwszy zdiagnozowany jako AHS przypadek miał miejsce 27 marca 2020 roku w wyścigowej stajni, w prowincji Pak Chong. Po letniej burzy z silnymi deszczami i w związku z tym wzrostem populacji owadów latających doszło tam do zachorowania koni na nieznaną chorobę. Stwierdzono tam występowanie klinicznych objawów takich jak, wysoka gorączka, bladość dziąseł, ślinotok, anoreksja i duszność. W stajni tej doprowadziło to do 30 śmiertelnych przypadków wśród koni.

Do chwili sporządzenia raportu, choroba rozprzestrzeniła się na 11 gospodarstw na tym obszarze, zabijając 12% koni. Po potwierdzeniu diagnozy przez urzędowych lekarzy weterynarii w drodze badań laboratoryjnych, tajlandzki Departament ds. Rozwoju Zwierząt Gospodarskich Ministerstwa Rolnictwa i Spółdzielczości oraz TEF ustanowiły natychmiastową kwarantannę i ograniczenia w podróżowaniu, a także uruchomiono specjalną stronę internetową służącą do zgłaszania przez właścicieli koni przypadków zachorowania konia.

 

W dniu 31 marca Departament ds. Rozwoju Zwierząt Gospodarskich Ministerstwa Rolnictwa i Spółdzielczości zorganizował wideokonferencję (ze względu na CONVID 19, wszyscy jej uczestnicy mieli maski) podczas której dyskutowano nad nowym kryzysem związanym z chorobą zakaźną koni, której ognisko powstało w Tajlandii.

Jak do tej pory ustalono, nie jest znane źródło zakażenia. Według władz lokalnych, najbardziej prawdopodobny jest scenariusz mówiący o tym, że źródłem jest „prawdopodobnie importowane" zwierze.

Naukowcy są zdania, że program szczepień mógłby pomóc opanować epidemię. Badania doprowadziły już do powstania "bardzo dobrych szczepów szczepionki dla wszystkich serotypów". Po przeprowadzeniu kilku prób u koni okazało się, że szczepionki te bardzo dobrze chronią konie przed zjadliwym wirusem. Jednak ich produkcja jeszcze się nie rozpoczęła. Istniejące szczepionki, oparte na inaktywowanych lub zmodyfikowanych żywych wirusach, miały jak do tej pory mieszane wyniki skuteczności w stosowaniu ich w ogniskach występowania AHS.

 

Czy mamy czego obawiać się w Europie, w Polsce?

Wydaje się, że w sytuacji odwołania wszelkich międzynarodowych zawodów z czym mamy do czynienia w tej chwili, niebezpieczeństwo ekspansji AHS nie jest duże.

Jednak po pierwsze, właśnie „na naszych oczach” wirus AHS przeskoczył Ocean Indyjski i zebrał swoje śmiertelne żniwo w Tajlandii. Po drugie ograniczenia związane z COVID 19 kiedyś w końcu znikną. Kiedyś wrócimy do „normalności”, w której światowa czołówka jeźdźców niemal co tydzień startuje w rożnych częściach świata. Czy nauczeni doświadczeniem z COVID 19 zdołamy zachować wtedy zdrowy rozsądek?

Nie wiem. Wiem, że Sars-Cov-2 też kiedyś był „daleko”, a dzisiaj jest zupełnie blisko ...