Wokół koni i całego środowiska związanego z końmi narosło przez wieki wiele mitów. Nic w tym dziwnego, wszak w naturze człowieka leży tworzenie takowych. Do tego dochodzą jednak jeszcze dwa szczególne czynniki – uważanie konia za zwierzę, pomimo długiej wspólnej z ludźmi historii, w dalszym ciągu nieco tajemnicze oraz pewna elitarność świata jeździeckiego. Przyjrzyjmy się bliżej dziesięciu powszechnie krążącym mitom. Celowo wybrano i te krążące raczej w świecie osób z końmi niezwiązanych, aby spojrzeć na nasz świat nieco z boku jak i te funkcjonujące raczej w środowisku samych koniarzy.

 


Mit 1. Konie śpią na stojąco.

Zadziwiające jak mocno mit ten utrwalił się nie tylko pośród laików, ale również osób na co dzień z końmi związanych w tym nawet profesjonalistów. Faktycznie konie potrafią zadziwiająco skutecznie i długo odpoczywać w pozycji stojącej, ale nie są w stanie osiągnąć w tej pozycji pełni zrelaksowania i pełnowartościowego, głębokiego snu, a więc nie mogą wtedy w pełni zregenerować organizmu . Sen w pozycji stojącej może jednak nawet przez wiele dni pozwolić im na wypoczynek wystarczający do wykonywania intensywnego wysiłku fizycznego. Jest to ich uwarunkowanie związane z koniecznością bycia, jako zwierzę uciekające, w stałej gotowości do ucieczki w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa przez pojawiającego się nagle drapieżnika. Dzieje się tak dzięki posiadaniu przez te zwierzęta tak zwanego układu ustaleniowego, czyli systemu elementów stosunkowo słabo ukrwionych, a więc takich, które nie ulegają łatwo zmęczeniu. Należą do nich kości, ścięgna i więzadła. Zostały one tak zaprojektowane przez naturę, że po przyjęciu przez konia odpowiedniej pozycji, blokują się niczym zatrzaski i pozwalają utrzymać ciało w pozycji stojącej nawet przy zniesionej pełni świadomości. Układ ten działa na tyle skutecznie, że pozwala zwierzęciu nie tylko drzemać, ale może być ono nawet poddawane za pomocą środków farmakologicznych sedacji, czyli uspokojeniu do wykonania części spośród zabiegów weterynaryjnych. Przykładem może tu być kastracja „na stojąco”, niektóre zabiegi ortopedyczne jak tenotomia przy nawracającym ochwacie (przecięcie fragmentu ścięgna mięśnia zginacza palca głębokiego), enukleacja (usunięcie gałki ocznej), a nawet część operacji na jamie brzusznej jak endoskopowe usunięcie torbieli z jajnika! Obok środków uspokajających i w znacznym stopniu ograniczających świadomość, podaje się również, w zależności od rodzaju zabiegu, preparaty przeciwbólowe zarówno te działające ogólnie jak i miejscowo. Wracając jednak do końskiej codzienności, wiele zwierząt tego gatunku korzysta praktycznie każdego dnia z możliwości jakie daje im natura dzięki ich budowie anatomicznej. Konie chętnie drzemią w pozycji stojącej. Opierają wtedy ciężar ciała na trzech wyprostowanych kończynach, czwarta - zadnia natomiast jest w pozycji „spocznij”. Wynika to z faktu konieczności zaangażowania niewielkiej grupy mięśni okolicy lędźwiowej, które w odróżnieniu od reszty struktur układu ustaleniowego, po pewnym czasie ulegają zmęczeniu. Dlatego też koń co pewien czas zmienia ową zwolnioną kończynę na drugą, dając każdej z nich odpowiedni czas na odpoczynek. Relaksujący się w ten sposób koń zwykle ma również rozluźnioną dolną wargę, która może u niektórych koni nawet dosyć mocno zwisać. Konie nie tylko drzemią w ten sposób, mając wtedy przymknięte oczy, ale również niekiedy zapadają w stan pośredni pomiędzy drzemką a pełną świadomością. Wtedy ich oczy są otwarte, ale wzrok nieco nieobecny, a dolna warga wyraźnie rozluźniona. Odpoczywające z wykorzystaniem układu ustaleniowego konie możemy obserwować nie tylko w stajni czy na wybiegu, ale nawet podczas postojów w zaprzęgu czy pod siedzącym na grzbiecie jeźdźcem. Szybkość reakcji na bodziec konia drzemiącego jest znacznie szybsza niż konia śpiącego w pozycji leżącej, co tylko potwierdza, że warunki do pełnej relaksacji może zapewnić tylko sen na leżąco. Zdrowe i będące w dobrej kondycji konie leżą tylko wtedy, gdy czują się możliwie bezpieczne i nie muszą być w stanie gotowości. Każdy koń powinien mieć miejsce zapewniające mu możliwość codziennego położenia się.

 

 

Mit 2. Kuce są z natury krnąbrne

Kuce w powszechnym mniemaniu osób niezwiązanych z końmi uchodzą za grzeczne i spokojne. Kojarzą się bowiem z uosobieniem marzeń dzieci o ich pierwszym, mądrym, pięknym i ukochanym wierzchowcu. Tymczasem wśród koniarzy kuce mają zupełnie inną opinię. Jawią się one często jako synonim złośliwego, krnąbrnego i małego lecz bardzo problematycznego stworzenia. Niektórzy mówią nawet, że kuce takie cechy posiadają niejako w swoich genach. Okazuje się jednak, że niezaprzeczalny fakt niezbyt łatwego charakteru wielu polskich kucy nie stanowi wcale cechy właściwej rasie, ale jest wynikiem źle rozumianej pracy hodowlanej oraz niewystarczającej ilości i jakości pracy włożonej w ułożenie tych zwierząt. Rasy większości kucy zostały stworzone na Wyspach Brytyjskich specjalnie na potrzeby użytkowania ich przez dzieci. Z tego też względu miały to być zwierzęta spokojne, cierpliwe, a tym samym bezpieczne. Eliminowano z hodowli osobniki, których cechy charakteru nie licowały z przyjętymi założeniami hodowlanymi. Tymczasem jednak te odrzucane z hodowli zwierzęta za niższą cenę nabywali Polacy i tak zwierzęta te nie tylko trafiły do naszego kraju, ale były w nim rozmnażane bez przyjęcia konkretnych planów co do nie tylko ich cech fizycznych, ale również psychicznych. Jednocześnie należy zwrócić uwagę na to, że często nie przykłada się dostatecznej uwagi do wyszkolenia młodego kuca. Niski wzrost zdaje się przyczyniać do nietraktowania zbyt poważnie tych zwierząt. Do tego też nie jest łatwo znaleźć jeźdźca, który swoim wzrostem i umiejętnościami byłby odpowiedni dla młodego kuca. Ryzykowne jest bowiem wsadzanie na młodego konia w trakcie zajeżdżania dziecka. Jeśli na grzbiet wsiada osoba nieco starsza, wyższa i cięższa nie pomaga to wcale uczącemu się dopiero tego rodzaju pracy zwierzęciu w odszukaniu równowagi, co rodzić może w nim dyskomfort i złe skojarzenia z siodłem i człowiekiem. Jednocześnie dosyć niezależny charakter i wysoka inteligencja tych zwierząt nie ułatwiają wcale pracy z nimi i powodują, że wszelkie niedociągnięcia ze strony człowieka są one w stanie wychwycić i wykorzystać na swoją korzyść. Nie jest to jednak ich wada ani dowód na krnąbrność czy złośliwość, a jedynie niedociągnięcia ludzi, którzy z kucami pracują.

 

 

Mit 3. Końskie zdrowie

O tym, że godne pozazdroszczenia dobre końskie zdrowie jest mitem wie każdy koniarz. Kto bowiem pozna bliżej te zwierzęta szybko się zorientuje, że w gruncie rzeczy pomimo swej ogromnej siły i wytrzymałości są one raczej delikatnymi w kontekście zdrowia istotami. W powszechnej świadomości ludzi, którzy z końmi nie mają bliżej do czynienia owe „końskie zdrowie” jednak ma się w dalszym ciągu dobrze. Pewien student weterynarii, do czasu studiów interesujący się tylko psami i kotami, po którychś z kolei zajęciach z chorób wewnętrznych koni stwierdził, że gatunek ten nie przetrwałby gdyby nie człowiek. Zastanowiła go bowiem mnogość schorzeń na jakie cierpią te zwierzęta i wysokie ryzyko z którym wiąże się wiele aspektów utrzymania i użytkowania koni – od kwestii żywieniowych i związanego z tym ochwatu, mięśniochwatu i morzyska po kontuzje w sporcie jeździeckim. W rzeczywistości jednak to nie organizm konia skłonny jest do zapadania na szereg chorób, ale przyczyniają się do ich występowania warunki jakie stwarza mu człowiek. Dowodów na to dostarcza obserwacja koni żyjących w warunkach porównywalnych z naturalnymi, czyli w naszych rodzimych warunkach najczęściej w rezerwatach koników polskich. Okazuje się, że wiele schorzeń na które cierpią, rzec można nagminnie, konie żyjące w niewoli, albo u koni żyjących dziko nie występują, albo częstotliwość ich występowania jest bardzo zredukowana. Dotyczy to takich przypadłości jak choćby alergie układu oddechowego, ochwat czy morzysko. Wynika to przede wszystkim ze złych warunków utrzymania jakie na co dzień znosić muszą współczesne konie. Środowisko stajenne i sucha pasza obfituje w kurz, z którym organizmy tych zwierząt nie musiałyby zmagać się w naturze, w związku z czym nie zostały do tego ewolucyjnie przystosowane. Skutkuje to rozwojem schorzeń alergicznych układu oddechowego, czyli przede wszystkim RAO, co stanowi w obecnych czasach bardzo duży problem w wielu stajniach. To właśnie ta grupa przewlekłych schorzeń, powikłanych często rozedmą płuc, staje się nierzadko przyczyną niezdolności konia do wykonywania pracy, a w późniejszym czasie nawet doprowadza do śmierci. Choroba wrzodowa żołądka natomiast, która stała się wśród współczesnych koni chorobą zasługującą na miano cywilizacyjnej, jest czystym przykładem na to jak błędy żywieniowe oraz niewłaściwe użytkowanie konia odbijają się na jego zdrowiu. Zbyt mała ilość paszy objętościowej w diecie, a zbyt duża treściwej, duża ilość stresu, długotrwałe stosowanie niesterydowych leków przeciwzapalnych czy długotrwała praca w szybkim ruchu to główne i niestety związane z działaniem człowieka przyczyny zachorowań na chorobę wrzodową żołądka u koni. Nie bez wpływu pozostaje też samo użytkowanie koni, gdyż przy całej sympatii do jeździectwa, koń nie został stworzony przez naturę ani do ciągnięcia zaprzęgów, ani do pracy pod siodłem. Nie oznacza to, że nie powinniśmy go w ten sposób użytkować, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że każde niewłaściwe w tym zakresie postępowanie, niezgodne z przyjętą sztuką uwzględniającą biomechanikę ruchu tego zwierzęcia, może skutkować poważnymi konsekwencjami.

 

Słabe, w gruncie rzeczy, końskie zdrowie wynika z warunków utrzymania i użytkowania jakie człowiek stwarza koniom. Na zdjęciu klacz z dusznością (widoczne rozdęcie chrap) w przebiegu zaawansowanego RAO.

 

Stajnia nie jest naturalnym dla konia miejscem bytowania. Dlatego też wiele problemów zdrowotnych znika, gdy zwierzę to może bez żadnych ograniczeń korzystać z wybiegu.

 

 

Mit 4. Jeździectwo to sama czystość i elegancja

Jeździectwo w powszechnym mniemaniu osób niezwiązanych z tym światem uchodzi za sport niezwykle czysty i elegancki, przy czym czystość odnosi się tutaj w sposób dosłowny do czystych bryczesów, jasnych rękawiczek, lśniącego siodła i czapraka oraz błotem nieskalanych ochraniaczy. Rzeczywiście, ciężko znaleźć drugi równie elegancki sport jak jeździectwo, co wynika już z samego harmonijnego poruszania się pięknego ciała konia i siedzącego na nim, elegancko ubranego człowieka. Kto jednak wszedł w ten świat nieco głębiej i poznał go od tak zwanej podszewki, ten wie, że już sam proces przygotowania do jazdy potrafi skutecznie położyć się cieniem na czystości każdych bryczesów, o rękawiczkach nie wspominając. Czyszczenie konia z błotnej panierki, zwłaszcza na terenach, gdzie ziemie są ciężkie, jest już prawdziwym klasykiem. Po takim seansie, który trwa zwykle prawie tyle co jazda, jeździec ma ciemnobrązowy „rzucik” nie tylko na ubraniu, ale i na twarzy, a nawet zębach, koń tymczasem pozostaje nadal, nazwijmy to, niezbyt czysty i lśniący. Sprzęt po jeździe też często nie lśni tak jak na kartach książeczek zachęcających niczego nieświadomych ludzi do jazdy konnej. Paski od ogłowia pokrywają się warstwą potu, czaprak od tegoż potu i sierści zmienia nieco swoje pierwotne barwy, a popręg pod brzuchem i ochraniacze pokryte są niekiedy warstwą błota, a przy sprzyjających warunkach tylko kurzu. Nie oznacza to wcale, że nie da się zachować owej czystości tak przecież przynależnej elegancji. Jest to jednak związane z regularnym i, rzecz można, ciągłym czyszczeniem konia, sprzętu i siebie. To też jest prawdziwy sprawdzian dla adepta jeździectwa. Kiedy zorientuje się on, że sport ten to nie tylko sam blichtr, ale i mnóstwo czarnej roboty, i wytrwa w swej chęci do tego zajęcia, można wnioskować, że faktycznie konie i cały ich świat gotów jest obdarzyć głębszym uczuciem.

 

 

Mit 5. Do konia trzeba mieć twardą rękę

Ten mit, a raczej niezrozumienie tematu, przewija się zarówno wśród koniarzy jak i osób z końmi niezwiązanych. Twarda ręka kojarzy się raczej z ciągłym wymuszaniem siłą na zwierzęciu określonego zachowania, a także z brakiem elastyczności. Sformułowanie to utożsamiać można z wywoływaniem w koniu strachu, poprzez który człowiek ma osiągnąć zamierzony sposób zachowania się konia. Tymczasem zwierzę to wymaga stanowczości i konsekwencji, ale jednocześnie nie strachu, a zaufania. To są bowiem podstawy do stworzenia dobrej i owocnej relacji, która będzie w stanie usatysfakcjonować obie strony. Trzeba bowiem zawsze brać pod uwagę, że koń jest żywym stworzeniem, a nie maszyną, jak na przykład motor czy rower, w której wystarczy dokręcić jakąś śrubkę, włączyć odpowiedni bieg i można jechać dokładanie tak jak się to zaplanowało. Koń to istota obdarzona własną, dosyć mocno rozbudowaną osobowością. Na różnych etapach pracy może mieć pewne ograniczenia natury fizycznej i psychicznej. Nie ma jednego, uniwersalnego klucza, który z każdym koniem pozwoli osiągnąć w ten sam sposób zamierzone efekty w określonym czasie. Siłowe próby wymuszania, wzbudzanie w koniu strachu to działania prowadzące drogą przeciwną do zaufania. Pamiętajmy, że koń jest zwierzęciem uciekającym, a człowiek drapieżnym i w naturze ten pierwszy uciekałby przed drugim wiedziony instynktem. Fenomen stanowi to, że nie tylko on nie ucieka, ale wręcz gotów jest wykonywać dla niego pracę, czerpiąc przy tym, przy pomyślnych wiatrach, przyjemność. Człowiek ma być dla konia zawsze przywódcą. Przywódcą takim, który budzi zaufanie i potrafi wytyczyć taką drogę, która będzie dla podążającego za nim zwierzęcia bezpieczna i warta by nią iść. Autorytet jakiego potrzebuje w tym układzie człowiek buduje się nie siłą, ale właśnie wspomnianą już stanowczością i konsekwencją działania.

 

Stanowczość i konsekwencja w działaniu to nie to samo co twarda ręka. (fot. Sebastian Jasiński)

 

 

Mit 6. Konie nie przywiązują się zbytnio do siebie

W tym przypadku o ile laicy snują piękne wizje zaprzyjaźnionych na ceł życie ze sobą koni, to koniarze zdają się nie dopuszczać do swojej świadomości faktu, że te zwierzęta faktycznie potrafią nie tylko nawiązywać ze sobą bliskie relacje, ale jeszcze je pielęgnować i utrzymywać przez długi czas. Badacze zachowań koni mówią jasno, że zwierzęta te chętnie się ze sobą przyjaźnią, a zbudowane więzi w sprzyjających warunkach, to znaczy takich, gdy dwa osobniki nie zostaną rozłączone, potrafią przetrwać nawet do końca ich życia. Gatunek ten jest bowiem wybitnie społeczny, co oznacza, że w jego naturze leży wykształcanie trwałych związków pomiędzy różnymi członkami stada. Posiadanie tak zwanego partnera socjalnego jest dla każdego konia niezwykle ważne do poczucia pełni psychicznego komfortu. Takie pary lubią spędzać ze sobą czas na wybiegu podążając zwykle razem w tym samym kierunku, wybierając bliskie sobie miejsca do pasienia, bawiąc się czy też oddając zwyczajom wzajemnej pielęgnacji. Co ciekawe, u koni kryterium doboru partnera socjalnego jest zwykle w pierwszej kolejności nie wielkość czy typ budowy, ale maść. Najprawdopodobniej wynika to z wzorców, które ukształtowały się w pamięci źrebięcia oglądającego swoją matkę. Konie też dobierają się w pary ze względu na wiek i stan zdrowia. Dlatego też możemy niekiedy zobaczyć na pastwisku trzymające się razem na przykład dwa starsze konie. Przy formowaniu stada koni powinno się kierować zasadą dwójek, to znaczy powinna być parzysta liczba zwierząt oraz powinny mieć one możliwość kontaktu z podobnym do siebie koniem. Określenie „podobnym” odnosi się tutaj do maści konia oraz ich wieku. W stadzie konie o maściach odmiennych od reszty, a więc na przykład srokacze czy siwki w stadzie jednomaścistym, mogą być bowiem niekiedy odsuwane przez grupę na margines. Podobnie z końmi starszymi. Tymczasem konie pozostające bez pary nierzadko stają się zarzewiem konfliktu burząc mir całego stada. Dzieje się tak w wyniku niezaspokojenia ich potrzeby posiadania partnera socjalnego. Młodzież natomiast, która nie ma odpowiedniego do swego wieku towarzystwa, nudzi się i nie ma z kim się bawić, a zabawa ta, podobnie jak pozostałe formy kontaktu z rówieśnikami, stanowią podstawę zrównoważonego rozwoju psychicznego i fizycznego organizmu młodego konia. Biorąc pod uwagę fakt nawiązywania pomiędzy końmi dość silnych i trwałych relacji, należy zadbać o to, by koń faktycznie miał możliwość spędzania czasu ze swoim partnerem socjalnym. Wpłynie to pozytywnie, dzięki jego komfortowi psychicznemu, również na kontakty z człowiekiem. Warto zwrócić uwagę na to, że niektóre konie, choć radzą sobie świetnie na krótko odłączane od swojego przyjaciela (na przykład na czas jazdy czy wyjazdu na zawody), pozbawione tego kontaktu na dłużej, zdają się przypłacać to obniżonym nastrojem, a bywa że i spadkiem kondycji. Pokazuje to jak ważny jest aspekt trwałych, bliskich relacji w życiu tych zwierząt.

 

 

Mit 7. Koniarze trzymają się zawsze razem

Świat jeździecki od dawna uważany jest za elitarny, a przez to niedostępny na ludzi z zewnątrz. W powszechnej świadomości oznacza to między innymi swoistą solidarność pomiędzy jego przedstawicielami. W dzisiejszych czasach jednak owa elitarność zmieniła swoje oblicze – jazda konna przestała być już sportem zarezerwowanym dla elit, w dalszym jednak ciągu konie pozostały synonimem luksusu. To sprawia, że konno może jeździć i faktycznie jeździ stosunkowo dużo osób, ale i zajęciu temu towarzyszą nie tylko pozytywne emocje. Z racji tego, że jest to sport dosyć drogi, budzą się w ludziach go uprawiających skłonności do rywalizacji. Często jej obliczem nie jest tylko zdrowe, typowo sportowe współzawodnictwo, ale niczym nieuzasadniona chęć posiadania koniecznie „lepszego” od innych i modnego sprzętu z logo jakże pożądanego producenta czy jazda, a nawet utrzymywanie własnego konia w prestiżowym ośrodku. W tej ostatniej kwestii niestety chęć szpanu, bo tak to można ująć, jest nierzadko silniejsza nawet od dobra zamieszkujących dany obiekt koni. Współczesne środowisko jeździeckie jest bardzo niejednorodne. To jest jednak cecha pozytywna dająca różnorodne spojrzenie na wiele zagadnień, a także dodająca mu ciekawości. Gorzej, że wiele grup próbuje nawzajem podważać swoje kompetencje i osiągnięcia. Powszechna zawiść zamiast wspólnej idei bycia razem w bliskości tych pięknych stworzeń jakimi są konie, zatruwa niekiedy nie tylko relacje pomiędzy poszczególnymi osobami, ale również pomiędzy różnymi ośrodkami. Nie należy bowiem do rzadkości nawet niezdrowa konkurencja.

 

 

Mit 8. Konie bywają złośliwe

„Ten to wredna, złośliwa bestia” – tak czasem określane są niektóre konie. Tymczasem w zwierzętach nie istnieje jako taka złośliwość. Ludzie stosują ten termin w odniesieniu do koni zapewne przez niezrozumienie jego znaczenia oraz przez nieuzasadnione przypisywanie zwierzętom cech ludzkich. Słownik PWN definiuje człowieka złośliwego jako lubiącego sprawiać innym przykrość, a także tego, który takie intencje wyraża. W przypadku zwierząt niepożądane zachowania nie wynikają jednak z chęci sprawienia komukolwiek przykrości. Nie myślą one bowiem takimi schematami. Motywacji w ich działaniach trzeba szukać zupełnie gdzie indziej. Najczęściej zachowania, które możemy określić jako mało przyjazne podczas obsługi, czyli kręcenie się, gryzienie i kopanie, czy podczas pracy jak na przykład niechęć do wykonywania poleceń czy wręcz pozbywanie się jeźdźca z grzbietu, mają swoje źródła w braku komfortu zwierzęcia. Najczęściej problem leży w niewykształceniu wobec człowieka zaufania i szacunku. W związku z tym wspomniane zachowania niepożądane zwykle wynikają z odczuwanego wobec człowieka strachu lub niepewności. Gryzienie i kopanie jest bardzo klarowną tego manifestacją.

 

Konie nie są złośliwe, a większość ich niepożądanych zachowań wynika z błędów popełnianych przez człowieka.

 

 

Mit 9. Konie są wrażliwe na zimno

Skłonności do nadawania cech ludzkich zwierzętom dotknęły również koni w odniesieniu do ich wrażliwości na niską temperaturę. Skoro człowiekowi jest zimno to zimno musi być również koniowi. Mit ten jest równie chętnie powielany przez koniarzy co przez zupełnych laików w dziedzinie koni. Ci pierwsi stronią w związku z tym od wypuszczania koni na wybieg w chłodniejsze dni i zakładają koniom z wielkim upodobaniem derki. Drudzy natomiast widząc niekiedy którąś godzinę z rzędu beztrosko hasające po wybiegu konie w mroźny dzień, bez zawahania dobywają telefonu, by zadzwonić do stosownych służb ze zgłoszeniem, że oto sąsiad dręczy konie. Tymczasem okazuje się, że konie bardzo dobrze znoszą niskie temperatury. Na pewno lepiej czują się w stosunkowo niskich temperaturach niż w wysokich. Dystalne części ciała konia, czyli kończyny, są zaopatrzone w kopyta, a wyższe partie posiadają ograniczoną ilość tkanek w postaci przede wszystkim kości, ścięgien i więzadeł, czyli struktur niewrażliwych na zimno. Partie które u ludzi są najbardziej wrażliwe na odmrożenia, czyli kończyny, u koni są pod tym względem bardzo odporne. Wynika to z naturalnego przystosowania tego gatunku do życia w stepie w dosyć wymagających pod względem temperaturowym warunkach. Zwierzęta te w naturze spędzały całą dobę na świeżym powietrzu, nie posiadając żadnych nor, w których mogłyby się skryć. Ich organizmy musiały być w związku z tym przystosowane do surowych warunków klimatycznych. Neutralne warunki termiczne dla dorosłego konia mieszczą się w przedziale od -15 stopni Celsjusza do +25 stopni Celsjusza. Oznacza to, że w tym zakresie temperatur koń nie odczuwa dyskomfortu termicznego, a jego organizm nie jest nadmiernie obciążony koniecznością utrzymania właściwej temperatury ciała. Każdy 1 stopień poniżej -10 stopni Celsjusza zwiększa jednak energetyczne zapotrzebowanie bytowe konia o 2,5 procent. W związku z tym niższe temperatury zwiększają zapotrzebowanie konia na paszę, z którą będzie mógł przyjąć dodatkową porcję energii. Młodsze konie żyjące współcześnie w warunkach udomowionych wymagają wyższych temperatur, które mieszczą się w przedziale określanym jako neutralne warunki termiczne. Dla noworodków dolną granicę stanowi aż 20 st. Celsjusza, u roczniaków jest już ona znacznie niższa, bo wynosząca 0 stopni Celsjusza. Tolerancja konia na niską temperaturę spada, gdy jest on wystawiony na równoczesne działanie deszczu i wiatru. Wtedy bowiem dochodzi do znacznie szybszej utraty ciepła z organizmu. O ile wielu koniom ras prymitywnych, które posiadają na sobie grubą warstwę tkanki tłuszczowej pokrytej długą i gęstą sierścią, takie warunki nie robią zbytniej różnicy, to konie wysoko szlachetne mogą wtedy wykazywać objawy marznięcia. Dziać się może tak nawet wtedy, gdy temperatura na zewnątrz jest znacznie powyżej zera. Dlatego też dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie na wybiegu wiaty, do której delikatniejsze konie w razie potrzeby będą mogły się schronić. Na chłód znacznie wrażliwsze mogą być również zwierzęta starsze i schorowane. Jednym z niezbitych objawów marznięcia konia jest zauważalne drżenie mięśni. Tak naprawdę stosowanie derek ma sens tylko bezpośrednio po pracy, by nie dopuścić do gwałtownego ochłodzenia rozgrzanych mięśni, a poza tymi okolicznościami w niesprzyjających warunkach atmosferycznych u koni delikatnych i osłabionych z powodu choroby lub/i wieku. Bardzo ważne jest zapewnienie koniom spędzającym czas na zewnątrz w okresie chłodów stałego dostępu do paszy objętościowej. Jest ona źródłem włókna, które przez skomplikowany proces trawienia dostarcza długo uwalnianej energii. Do tego już sam proces żucia, który w przypadku pasz objętościowych jest dosyć długi, generuje wytwarzanie ciepła.

Większość spośród współczesnych koni doskonale radzi sobie w całorocznym wychowie na wolnym wybiegu. Często ich stan zdrowia znacznie się poprawia po zamianie stajennego boksu na nieograniczone korzystanie z pobytu na świeżym powietrzu. Zwróćmy uwagę, że choć utrzymywane w taki sposób konie powinny mieć dostęp do zadaszonego i osłoniętego od wiatru miejsca, to i tak zwykle na sen w pozycji leżącej wybierają miejsca na zewnątrz. Wynika to z poczucia bezpieczeństwa, które w pomieszczeniu jest instynktownie odczuwane jako niższe przez to, że ograniczona jest widoczność oraz możliwość ewentualnej ucieczki w pobliżu jawiącego się na horyzoncie zagrożenia. Dowodzi to jednak faktu, że konie doskonale czują się przebywając na zewnątrz nawet kiedy leżą. Należy jednak pamiętać, że zanim zostawimy konia w warunkach wolnego wybiegu przez okres chłodów, musimy jego ciało odpowiednio do tego przygotować przez okres adaptacyjny.

 

Konie nie są wrażliwe na niskie temperatury. Doskonale czują się na świeżym powietrzu nawet wtedy, gdy słupek rtęci spada znacznie poniżej zera.

 

 


Mit 10. Wśród koniarzy spotkać można tylko miłośników zwierząt

I na koniec stwierdzenie, które chyba każdy z koniarzy chciałby uznać za prawdę. Niestety jednak nie jest ono prawdziwe. Choć pośród osób dumnie nazywających siebie koniarzami powinni znajdować się tylko Ci, dla których na pierwszym miejscu stoi koń i wielka troska o jego dobro, to jednak nie brak jest osób widzących w tych zwierzętach jedynie maszyny. Maszyny do zaspokajania nie zawsze adekwatnych do umiejętności i możliwości swoich oraz konia ambicji i maszyny do podnoszenia własnego ego posiadaniem pięknego wierzchowca w prestiżowej stajni. Tak wiele osób dumnie nazywa siebie przyjaciółmi zwierząt, mówiąc o koniach jak o członkach rodziny. Tymczasem wciąż spory odsetek koniarzy nie dba o to, by należące do nich konie miały zaspokojone swoje podstawowe, właściwe dla gatunku potrzeby jak nieograniczony dostęp do paszy objętościowej, codzienny swobodny ruch na wybiegu czy towarzystwo innych koni. Wreszcie – gdzie są ci koniarze, którzy konie swoje nazywają przyjaciółmi, by potem gdy pojawi się u nich kontuzja lub przejdą lata ich dawnej świetności, sprzedać je handlarzowi, który zapewni im długą i ciężką podróż do Włoch. Tym razem jednak nie na zawody.

 

To tylko ledwie fragment z jeździeckiej mitologii. Można przytoczone przykłady traktować zupełnie poważnie, można też spróbować spojrzeć na nie z lekkim przymrużeniem oka. Jeśli jednak przeanalizujemy je dokładniej, to dostrzeżemy, że za każdym z nich stoi pewien problem rzutujący na różne pola. Może on dotyczyć opieki nad koniem, sposobu jego użytkowania, stosunku człowieka do konia czy stosunku jednego koniarza do drugiego. Niech więc niniejszy tekst stanie się przyczynkiem do głębszej analizy naszego koniarskiego świata, stawiając przy tym w jego centrum nie człowieka, a zwierzę i nie ciągłą rywalizację, ale radość z możliwości obcowania z tak wspaniałymi stworzeniami jakimi są konie.