Wierzę, że wszyscy kierujemy się troską o Związek, a że mamy różny dostęp do wiedzy na temat bieżącego jego funkcjonowania, różne pomysły na związkowe dziś i jutro, różne temperamenty czy style prowadzenia dyskusji, stąd czasami spory, pojawiające się na wyrost oskarżenia, ale i nieustanna potrzeba pozytywnego dialogu.


Szanowni Państwo

Wobec docierających do Państwa informacji i interpretacji związanych ze sporami w łonie zarządu i wadliwym jego działaniu zwracam się tą drogą, by przedstawić swój punkt widzenia na temat gorących spraw, mając oczywiście świadomość, że w jednym /pierwszym/ tekście nie da się napisać o wszystkim, co ważne.

Moje przejęcie obowiązków.

Pierwszy z trudnych - moment rezygnacji Prezesa. To, że zostałem pełniącym obowiązki, było prostą konsekwencją sprawowania funkcji członka zarządu w formie etatowej, a tym samym bycia najbardziej na bieżąco całego spektrum spraw, którymi zarząd i biuro się zajmowały. Sytuację, w której się znalazłem, potraktowałem jako zadanie i konieczne przyjęcie odpowiedzialności. Nie jestem „chory” na punkcie władzy czy zaszczytów, wolę raczej pomagać tym, którzy pozytywnymi metodami chcą wprowadzać pozytywne rozwiązania.

Zwołanie zjazdu.

Nie jest tajemnicą, że po kilku dniach konsultacji byłem zwolennikiem nowego otwarcia, odbycia w tym roku jednego tylko, dwudniowego zjazdu sprawozdawczo-wyborczego, być może na początku października. Dla tej wersji, według mojej wiedzy, możliwe było budowanie kompromisu i dającego się obronić logicznego uzasadnienia prawnego. Uważam, że zjazd lipcowy w sobotę, w szczycie sezonu wakacyjnego i sportowego nie może liczyć na większą frekwencję niż majowy, a tym samym niestety wątpliwe jest uchwalenie statutu. Jednocześnie termin, miejsce i dwa jeszcze zjazdy nie zbliżą nas do poszukiwania rozwiązań dla Związku, a raczej nakręcać będą strategie wojenne „kto kogo”. Dlatego też, nie zgadzając się z przyjętym rozwiązaniem i chcąc zachować możliwość publicznego przedstawiania swoich racji, głosowałem przeciw oraz zapowiedziałem zdanie odrębne.

Pełniący obowiązki tytularnie.

O pierwszych swoich aktywnościach i konsultacjach pisałem na stronie Związku w formie komunikatu podpisanego własnym nazwiskiem. Było to zgodne z ustaleniami zarządu z dnia 19.06.2015. Uznałem też, że lepiej będzie, jeżeli rozmowa z Prezesem, który podjął trudną decyzję o ustąpieniu, opublikowana będzie na stronie Związku z jednoczesnym umówieniem się, że zamknie to temat, a w innych mediach nie będzie kolejnych komentarzy.
Prawdopodobnie między innymi te działania spowodowały uchwalenie na posiedzeniu zarządu w dniu 15.06.2016 r. pakietu uchwał wniesionych przez jednego z członków zarządu. Jedna z nich zamykała mi możliwość komunikowania się poprzez stronę internetową Związku bez akceptacji treści przez Sekretarza Generalnego czy głosowania zarządu. Druga powierzyła Sekretarzowi Generalnemu PZJ wyłączność na kierowanie Biurem Związku i prowadzenie wszystkich spraw z tym związanych. Decyzje te razem z ich praktyczną realizacją potraktowałem jako zamknięcie mojej roli jedynie do spraw reprezentowania Związku do czasu wyboru nowego Prezesa. Na posiedzeniu zarządu zapowiedziałem, że uszanuję demokratyczne rozstrzygnięcia i potraktuję lipiec jako czas swojego wypowiedzenia, a rezygnację z pełnienia funkcji członka zarządu w formie etatowej złożę na ręce nowo wybranego Prezesa tuż po zakończeniu zjazdu. Na spotkaniu z pracownikami apelowałem o dalsze rzetelne wykonywanie swoich zadań oraz zrozumienie nowej sytuacji, która jest mało komfortowa tak dla mnie jak i Sekretarza Generalnego który skupia w swoich rękach kolejne sprawy.

Nie będę kandydował na Prezesa.

Wiem jak wiele jest w Związku i biurze korespondencji oraz codziennych, często trudnych spraw do zdecydowania i załatwienia. Pracując w dwuosobowym etatowo kierownictwie obaj mieliśmy co robić i często dnia brakowało na sprawy dotyczące przyszłości i strategii. Jestem świadomy, że ze swoim poglądem na sposób funkcjonowania Zarządu jestem w tej chwili w mniejszości i nie obrażając się na kolegów, ceniąc szczególnie uczciwego i ideowego kolegę Wiceprezesa, robię krok do tyłu, a tym bardziej konsekwentnie nie zamierzam kandydować na Prezesa.

Odpowiedzialność i przejrzystość

To co udało nam się w ciągu ostatnich miesięcy i oby nie zostało cofnięte, to budowanie młodego, zaangażowanego w pracę, dobrze współpracującego zespołu, wprowadzanie czytelnych reguł funkcjonowania, finansowania i informowania o decyzjach. Publikowanie pełnych protokołów z zarządów - ostatnio nawet z wpisanymi wnioskodawcami i uzasadnieniami decyzji czy publikowanie rozliczeń akcji sportowych to zaledwie początek pożądanej drogi. Na tym odcinku jest jeszcze wiele do zrobienia. Wymaga to oczywiście więcej pracy i dokładności, ale jest gwarancją uczytelnienia mechanizmów zarządzania Związkiem. Wymaga pogłębiania realnej odpowiedzialności za kierowanie do decyzji Zarządu poszczególnych spraw. To co różni mnie od kolegów w obecnym składzie zarządu, to ocena możliwości funkcjonowania zarządu w formule czysto społecznej, w tym szans na poznanie szczegółów każdej sprawy z jednoczesnym zachowaniem wysokiej skuteczności i szybkości działania oraz informowania.

Wobec Związku mam powinność.

Na ile będzie to możliwe w zrekonstruowanym w lipcu zarządzie, na ile będzie to potrzebne kandydatom do następnych władz – będę pomagał, inicjował rozwiązania, dzielił się wiedzą i przekazywał stan spraw, w tym zwłaszcza te, których nie zdążyłem doprowadzić do końca czy zamknąć. Działania te będę podejmował mając na uwadze dobro Związku, a nie akcje personalnie w kogoś wymierzone.
O wielu aspektach związkowej rzeczywistości trzeba rozmawiać, ale rozmowę tę trzeba zacząć od mechanizmów wyłaniania i działania władz. Uzdrawiajmy według zasady najpierw program, później personalia.


Wojciech Jachymek