Temat korelacji wagi jeźdźca i fizycznych możliwości dosiadanego przez niego konia powraca w jeździectwie jak bumerang. Kwestie te normowane były niegdyś przez wojskowe regulaminy dla kawalerii, a dzisiaj zajmują się nimi naukowcy.
Armijne regulaminy zalecały obciążanie wojskowych koni łącznym ciężarem nie przekraczającym 20% jego własnej wagi. Na wielkość tą składała się waga całego ekwipunku wojskowego z rzędem końskim oraz waga samego kawalerzysty. Przyjmując, że kompletne wyposażenie wojskowego konia to 50 kg, kawalerzysta teoretycznie nie mógł ważyć więcej niż 70 kg. No powiedzmy, że w skrajnych przypadkach mogło to być 80 kg.
W wyniku badań przeprowadzonych przez naukowców z The Ohio State University Agricultural Technical Institute postawiono tezę, że konie bez większych problemów radzą sobie z obciążeniem ciężarem do 20% ich wagi ciała. Jednak według naukowców optymalnym zakresem ciężaru jaki powinien obciążać pracującego w sporcie jeździeckim konia jest wartość z przedziału 10-15% jego wagi.
Tyle naukowcy, czyli teoria.
Co na to codzienna praktyka? Na ogół w komercyjnych stajniach ośrodkach jeździeckich nikt nie zastanawia się głębiej nad tematem wagi jeźdźca.
Na ogół jednak nie oznacza, że wszędzie tak jest.
W ośrodku jeździeckim Manege de Bongerd znajdującego się przy ulicy Rijksstraatweg 132 w Glimmen w Niderlandach i należącym do rodziny Lameijer w 11 punktowym regulaminie obowiązującym wszystkich klientów i gości, zapisano w ostatnim punkcie limit wagi dla amazonek wynoszący 90 kg, a dla jeźdźców 100 kg.
Każdy, dosłownie każdy dosiadający w Manege de Bongerd konia zanim do niego podejdzie musi wejść na wagę.
Simone Lameijer z Manege de Bongerd mówi:
Z powodu pandemii coronawirusa wielu jeźdźców stało się cięższych niż przed nią. Ponieważ trudno było ustalić limit obowiązującej wagi, przyjęliśmy dla amazonek limit 90 kg i dla mężczyzn limit 100 kg. Pomiaru dokonujemy oczywiście w stroju jeździeckim, kiedy osoba chętna gotowa jest by dosiąść konia. Nie ma w tej kwestii żadnych wyjątków. Ponieważ decyzja ta wynika z troski o zdrowie naszych koni, wszyscy ją zaakceptowali. Jeśli ktokolwiek przekroczy te wartości to na konia u nas nie wsiądzie.
Pytana skąd wzięła się różnica 10 kg dla rożnych płci jeźdźca Simone Lameijer nie chce się wypowiadać. Dodaje jednak, że w przypadkach kiedy zmuszona jest odmówić komuś jazdy, proponuje takiej osobie 3 razy w tygodniu spacery piesze po okolicy do czasu kiedy waga przestanie wskazywać przekroczenia limitu. Jak dotąd nikt się obraził na stajnię i jej warunki, akceptując je z uwagi na powód ich wprowadzenia.
Czy takie postępowanie mogłoby się przyjąć w polskich stajniach komercyjnych?