Wszystko wskazuje na to, że trener Rudolf Mrugała będzie mógł w tym roku powołać do Kadry Narodowej w kategorii seniorów wszystkich czołowych skoczków z Jarosławem Skrzyczyńskim włącznie.

 

O krótką rozmowę na ten temat oraz o planach na rok 2019 poprosiliśmy lidera rankingu PZJ oraz najwyżej sklasyfikowanego polskiego skoczka, Jarosława Skrzyczyńskiego. 

 

Wygląda na to, że po ubiegłorocznych perturbacjach w tym roku nic nie stanie na przeszkodzie, żeby czołowy polski jeździec był członkiem Kadry Narodowej i reprezentował Polskę w konkursach Pucharu Narodów. Jak to skomentujesz?

Mam nadzieję, że tak się stanie. Po dogadaniu szczegółów w kwestii umów, z mojej strony dopełnię wymaganych formalności. Decyzje jednak podejmuje Zarząd PZJ. Co do roku ubiegłego, to prawdą jest, że nie podpisałem umowy trójstronnej. Jestem profesjonalnym jeźdźcem. Nie ukrywam tego i nigdy nie ukrywałem. Sportowe jeździectwo, a dokładnie uprawianie skoków przez przeszkody jest moim zawodem. Są ludzie, którzy codziennie jadą do pracy do fabryki. Inni codziennie jadą do pracy do biura. A jeszcze inni prowadzą swoje firmy. Ja codziennie siadam w stajni na konie i pracuję. To moja fabryka, do której codziennie wstaję i idę. Każda z tych osób swoją pracą zdobywa potrzebne do codziennego życia pieniądze. Ja również. Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem. Dla mnie koń oprócz tego, że jest partnerem w pracy, jest w pewnym sensie również i narzędziem pracy. Dlatego też, sprzedaż dosiadanych przeze mnie koni mojej własności, jak również koni przekazanych mi do jazdy, jest normalnym elementem tej pracy. Elementem, który nie jest niczym złym w tym zawodzie.

Mówię o tym dlatego, żeby ktoś,  kto chce zrozumieć moje motywacje, dlaczego w ubiegłym roku nie podpisałem trójstronnej umowy, miał tego świadomość. Na szczęście w tym roku sytuacja się zmieniła i w nowych umowach zawarte jest wiele z moich zeszłorocznych uwag. Dlatego, jak powiedziałem z mojej strony warunki zostały spełnione.

 

Czy możemy wobec tego liczyć, że w Kadrze Narodowej znajdziesz się wraz ze swoim podstawowym w tej chwili koniem na duże konkursy, z 10-letnią klaczą Chacclana?

Tak, z Chacclaną, która jest tym podstawowym koniem na najwyższe konkursy.

 

Jakie są wobec tego Twoje plany na rok 2019?

Nie ukrywam, że chciałbym, jak mi się oczywiście uda zakwalifikować, zamknąć sezon startów halowych, występem w Finałach Pucharu Świata. Głównym startem na otwartych hipodromach jest dla mnie start w Mistrzostwach Europy. Oczywiście planuję po drodze do tych celów głównych starty kontrolne.  I tak, za 2 tygodnie chcę wystartować w holenderskim Kronenbergu. Później, w lutym, w niemieckim Neumünster. Początek marca to Torwar i próba zdobycia kwalifikacji na Finał i potem zawody w Braunschweigu, w Niemczech i 5-gwiazdkowe zawody we Francji. Dalej 3 gwiazdki w Norwegii w Drammen i w Danii w Uggerhalne. Później Sopot. Chciałbym, choć nie wiem czy się to uda, pojechać w lipcu zawody w Aachen. Również w lipcu planuję start na 4 gwiazdkach w Poznaniu. W końcu, w sierpniu Mistrzostwa Europy w Rotterdamie. Generalnie będę szukał możliwości startów w imprezach 4- i 5-gwiazdkowych.

 

Nie powinno to być już takie trudne dla 52. zawodnika w Longines Rankings.

Niestety, to nie chce być takie proste. Teoretycznie powinno to być znacznie łatwiejsze. Niestety w FEI liczą się pieniądze i pewne układy. Wsparcie PZJ byłoby do tego niezbędne. Tu jednak mamy pewien problem, bo w FEI absolutnie się z nami nie liczą. Przecież moja obecna pozycja w LR nie jest efektem jakiegokolwiek wsparcia ze strony PZJ. Tego po prostu nie miałem. Patrząc więc na moje 52. Miejsce, czuję z jednej strony zadowolenie i dumę, że udało mi się to własnym uporem i pracą osiągnąć. Z drugiej jest mi smutno, że musiałem to robić bez wsparcia naszego ponoć Związku. Zastanawiam się więc, czy uda mi się utrzymać tę wysoką pozycję? A może po tym sezonie wyskoczę poza pierwszą setkę. Na dobrą sprawę mam w tej chwili do startów w wysokich konkursach Chacclanę i muszę nią bardzo ostrożnie i umiejętnie maneżować. Ona ten sezon zacznie od zawodów w Kronenbergu i to w niższych konkursach. Potem pewnie  Neumünster, Warszawa i Geteborg jeśli się załapiemy na Finał Pucharu Świata. Dwa tygodnie później 5 gwiazdek we Francji. Stopniowo będziemy podnosić sobie poprzeczkę.

 

A jak się to ma do faktu, że ten sezon jest sezonem przedolimpijskim? Czy myślisz realnie o walce o olimpijską kwalifikację?

To jest właśnie to, o czym zacząłem mówić. To Chacclana będzie musiała razem ze mną podjąć tę walkę i uzyskać te 15 najlepszych wyników w olimpijskim rankingu. Najlepiej żebyśmy zdobyli 15 razy po 100 punktów. A to będzie trudne do uzyskania. Zresztą, system kwalifikacji drużyny to jakieś nieporozumienie. Ktoś chyba mocno w FEI przepłacił, żeby zawody te miały odbywać się w Moskwie. Jedne w Moskwie, a drugie w Budapeszcie. Nie wiadomo tylko w jakim terminie i jakie ekipy będą startowały w każdym z tych miejsc. A awansuje do Igrzysk tylko jedna ekipa z tych zawodów. Obawiam się, czy nasz Związek ogarnia to wszystko. Boję się, że nie. Czy w naszym Związku ktoś rozmawia z innymi związkami z naszej grupy, by wiedzieć, kto gdzie będzie startował? Przecież trzeba by chyba już organizować jakiś transport lotniczy, żebyśmy nie dojechali na zawody do Moskwy wymęczeni tak, że nikt nie będzie miał siły tam startować. Jeśli mamy startować w Moskwie, bo wydaje mi się, że ta opcja jest bardziej brana pod uwagę, to zastanawiam się, czy ktoś pomyślał, żeby zabezpieczyć się przed tym, aby na przykład nie stracić ekipy na nie do końca uczciwym przeglądzie weterynaryjnym? Przecież cuda kwalifikacyjne na zawodach w Rosji już widzieliśmy, choćby w ujeżdżeniu przed poprzednimi Igrzyskami.

 

Trudno chyba zakładać z góry, że będą podejmowane takie, powiedzmy pozasportowe kroki.

A dlaczego mamy tak nie zakładać? Przecież tak już się dzieje. Weźmy sam fakt, że nagle takie zawody mają być w Moskwie. Skąd to się wzięło, jeśli nie z takich właśnie działań? Kto na przykład zabroni Rosjanom, stworzyć na czas tych zawodów takie przepisy weterynaryjne, że ekipy ich nie spełnią?

 

Widzę, że nie jesteś specjalnym optymistą jeśli chodzi o awans do Igrzysk Tokio 2020. Czy nie marzysz o takim starcie?

To nie do końca tak jest. Powiedziałbym raczej, że jestem pod tym względem realistą. Czas pokaże, kto z nas miał rację. Oczywiście chciałbym wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich. To chyba marzenie większości sportowców. Jednak ja chciałbym, żeby taki start nie był tylko wycieczką turystyczną. Chciałbym w Tokio powalczyć o dobry wynik. Aby to było możliwe, powinienem dysponować do takiego startu odpowiedniej klasy koniem.

 

Czy Chacclana nie jest takim koniem?

Ja tego po prostu jeszcze nie wiem. To właśnie ten sezon ma dać odpowiedź na to pytanie. Powiedzieć na jakim, tak naprawdę, poziomie jesteśmy. Tak naprawę, to nikt dzisiaj w Polsce nie może powiedzieć, że dosiada konia o klasie wymaganej na Igrzyska Olimpijskie. My po prostu  nie jeździmy na zawody takiej rangi, żeby znać odpowiedź na to pytanie. Owszem, mamy klasowych jeźdźców. Ale chyba jesteśmy za biednym krajem, żeby zaistnieć na tej karuzeli. Tak naprawdę, to chyba zawodnik taki jak ja, i nie tylko ja, powinien mieć w swojej stawce 4- 5 klasowych koni i od stycznia jeździć na największe zawody. Tylko w ten sposób można zdobyć odpowiednie doświadczenie i wyselekcjonować konie na olimpijskie parkury.

 

Na koniec już zapytam, jakie są Twoje oczekiwania po udziale w tegorocznych Mistrzostwach Europy?

No cóż, chciałbym osiągnąć więcej niż w Aachen. Może awans do dziesiątki?

 

Dziękując za rozmowę serdecznie Ci tego oraz olimpijskiego awansu życzę.