Koń ma problem z przeszkodami z tzw. „wodą” (imitacją wody „Liverpool”) zazwyczaj wyłamując. Amazonka ma trudności z dojechaniem do takiej przeszkody. Na ogół Koń (Drapacz) ucieka od przeszkody już od wyjścia z zakrętu.
Ocena trenera:
Karolina zwróciła się do mnie z problemem, który powstał w efekcie strachu konia przed przeszkodami z imitacją wody. Jeśli koń się czegoś boi i jest nieposłuszny, to pierwsza kwestia, która powinniśmy rozwiązać jest ustalenie przyczyny występowania strachu.
Może on wystąpić na skutek:
- niedostatecznego ujeżdżenia konia i stawiania mu wymagań przekraczających możliwości niedoświadczonego konia,
- zbyt wczesnej pracy z koniem na trudnych technicznie przeszkodach, w sytuacji, kiedy nie jest on jeszcze zrównoważony lub ma problemy z przyjęciem pomocy jeźdźca,
- złych doświadczeń konia wyniesionych ze skoków na przeszkodach tego typu,
- nieodpowiedniego działania pomocy jeździeckich, braku akceptacji pomocy (bardzo często jeźdźcy, sami nie posiadając równowagi, wpędzają konie w przeszkody, co skutkuje powstaniem u konia utrwalonych leków. Szczególnie wszelkie przeszkody „płoszące” konie nie powinny być skakane przez osoby z nieustabilizowaną i niedostateczną równowagą na koniu),
braku zaufania konia do swojego jeźdźca, - genetycznych uwarunkowań.
Ponieważ znam dobrze tego konia, wielokrotnie miałem okazję sędziować konkursy z oceną stylu jeźdźca z jego udziałem, wiem, że pierwsze cztery punkty w tym przypadku nie mają odniesienia do stanu faktycznego. Drapacz to naprawdę bardzo dobry koń szkoleniowy. Znam jego problemy ze skakaniem przeszkód wodnych od dawna i jestem skłonny położyć to na karb ostatniego z wymienionych przez mnie punktów, tzn. uwarunkowań genetycznych.
Niemniej jednak, znając klasę tego konia, wiem, że na drodze odpowiednich ćwiczeń jesteśmy w stanie znacznie poprawić ta sytuację i przekonać Drapacza do skakania takich przeszkód.
W tym celu zaproponuję Karolinie i Drapaczowi podczas treningu kilka ćwiczeń z użyciem imitującej wodę niebieskiej folii.
Ćwiczenie 1
Pierwsze ćwiczenie polegać będzie na odwróceniu uwagi konia od elementu wywołującego jego strach.
W tym celu miedzy stojakami rozwinęliśmy rękaw z folii, dociskając jej brzegi drągami leżącymi przed i za przeszkodą.
Zadaniem Karoliny jest przejeżdżanie w pobliżu tej przeszkody i odwracanie głowy konia w przeciwna stronę. Oczywiście Drapacz będzie się starał dokładnie przyjrzeć przedmiotowi, który budzi jego lęk. Przejazdy w pobliżu przeszkody i wymaganie od konia jakiegoś elementu skupiającego jego uwagę na czymś innym powinny wyrobić u niego przekonanie, że są ważniejsze rzeczy niż jego lęk.
Ćwiczenie 2
Kiedy koń skupia się na wydawanych mu poleceniach w pobliżu naszej przeszkody, następnym krokiem będzie pozwolenie mu na spokojne przyjrzenie się źródłu jego strachu.
Nie podjeżdżamy jednak by w pozycji na stój pozwolić koniowi na długie przyglądnie się niebieskiej folii. Znacznie lepiej jest wykonywać elementy normalnej pracy, jak np. wolty wokół przeszkody, pozwalając przy tym, by koń przyglądał się przedmiotowi budzącemu jego lęki, jednocześnie wykonując polecenia jeźdźca.
Pierwszym ćwiczeniem, w którym koń pokona naszą przeszkodę będzie skok przez kopertę postawioną na pasie niebieskiej folii o szerokości około 50 cm.
Z mojej obserwacji i doświadczenia wynika, że konie łatwiej akceptują straszący je element, jeśli połączymy go z innym, doskonale im znanym, jeśli więc nasz koń, a tak jest w przypadku Drapacza, doskonale zna element ruchu, jakim jest skok przez przeszkodę i nie ma problemów z jego akceptacją, to od tego właśnie zaczniemy proces przekonania go, że można skoczyć przez taką przeszkodę bez specjalnego stresu.
Wykorzystamy do tego na początek pojedynczą przeszkodę typu koperta, by w późniejszym etapie zastąpić ją niezbyt wysoką stacjonatą i na koniec okserem.
Konieczne jest jednak w tym momencie jeszcze kilka słów wyjaśnienia. Starając się pomóc naszemu koniowi w przezwyciężeniu strachu, powinniśmy pamiętać o podstawowej kwestii, to jest o stopniowaniu stopnia trudności stawianych przed koniem zadań.
Elementem ułatwiającym wierzchowcowi pokonanie przeszkody jest ustawienie i skakanie jej w stronę wyjścia z ujeżdżalni. Kolejnym ułatwieniem jest wykorzystanie instynktu stadnego koni i pokonanie przeszkody za innym koniem, który nie ma takich problemów.
Żeby zachęcić konia do przeskoczenia przez przeszkodę i „uprzykrzyć” mu ewentualną odmowę i wyłamanie, ustawimy na stojakach naszej przeszkody dwa dragi stanowiące odkosy.
Wydaje mi się, że próba przekonania konia do akceptacji „wody” poprzez przejeżdżanie nad „płasko” leżącą imitacją wody utrudni nam nasze zadanie. Konie bowiem z gruntu są bojaźliwe i na ogół się tego typu przeszkód boją.
Nauczyliśmy przecież już naszego konia by przeszkody stojące na jego drodze pokonywał poprzez skok nad nimi.
Pokonanie płasko leżącej niebieskiej folii możemy wykonać jako ćwiczenie posłuszeństwa konia, który nie ma problemów, z którymi zwróciła się do mnie Karolina.
Ćwiczenie 3
W ćwiczeniu następnym zadaniem Karoliny będzie pokonanie za innym koniem koperty postawionej nad folią w kierunku do wyjazdu z ujeżdżalni.
Zaczniemy je od łatwiejszego lewego najazdu i następnie konie pokonają kopertę z prawego, trudniejszego, bo ciaśniejszego zakrętu.
Pierwsze dwa przejazdy pokazały, że Drapacz w pokonywaniu koperty wykazywał dużo rezerwy i bardzo bacznie przyglądał się w trakcie skoku leżącej pod drągami folii.
Dlatego powtórzymy jeszcze ćwiczenie, do momentu, kiedy pokaże nam, że oddaje skok przez kopertę bez nadmiernego zainteresowania imitacją wody.
Nie musieliśmy specjalnie długo czekać, kolejne cztery przejazdy pokazały, że Karolina może przystąpić do wykonania następnego zadania.
Ćwiczenie 4
Po poprawnym pokonaniu przeszkody za poprzedzającym koniem, kolejnym wyzwaniem będzie samodzielny skok Drapacza przez skakaną już przeszkodę.
Bardzo ważnym aspektem przy pracy tego typu, czyli przy zwalczaniu u konia strachu i wyrobienia w nim przekonania, że może bez blokującego przerażenia pokonać każdy parkur, jest kwestia powtarzania stosowanych ćwiczeń. Dlatego Karolina powinna wykonać kilkakrotnie najazdy z lewego i prawego zakrętu na naszą kopertę.
Kiedy nasza para uporała się z problemem skoków oddanych w stronę wyjazdu z ujeżdżalni i koń bez oporów pokonuje kopertę z niebieską folią rozpostartą pod drągami, to sygnał, że przyszedł czas na kolejne ćwiczenie.
Ćwiczenie 5
Następnym zadaniem będzie dla amazonki pokonanie tej samej przeszkody, która pokonała w poprzednim ćwiczeniu, ale tym razem nastąpi to w kierunku od wyjazdu. Skoki w kierunku przeciwnym do wyjazdu z ujeżdżalni stanowią element podnoszący stopień trudności zadania stawianego koniowi i warto o tym pamiętać.
Pierwsze skoki pokazały, że Drapacz pokonuje kopertę z lekkim wahaniem, przypatrując się jeszcze połyskującemu w słońcu rękawowi niebieskiej folii.
W ustawianiu przeszkody do pracy z takim lub podobnymi problemami musimy pamiętać też o takim aspekcie jak odbicie promieni słonecznych od elementów przeszkody czy położenie samego słońca względem skakanej przeszkody.
Kilka kolejnych najazdów z obydwu kierunków pokazało, że możemy „podnieść poprzeczkę” i przejść do następnego ćwiczenia.
Ćwiczenie 6
Elementem podnoszącym stopień trudności kolejnego ćwiczenia będzie ustawienie w miejsce krzyżaka niezbyt wysokiej stacjonaty, powiedzmy około 70 cm.
Nie chodzi w tym ćwiczeniu o uzyskiwanie jakiś ekstremalnych wysokości skakanej przeszkody. Przeciwnie, czynnik wysokości, na jakiej zawiesimy górny drąg, nie powinien w jakikolwiek sposób wprowadzać dodatkowego obciążenia psychiki konia, ani – co ważniejsze – jeźdźca.
Naszym problemem, z którym próbujemy się uporać, nie jest przecież osiągnięcie jak największej wysokości pokonanej przez parę człowiek-koń przeszkody.
Dlatego windowanie wysokości nie służy osiągnięciu naszego celu, wprowadzając niepotrzebnie dodatkowy czynnik wywołujący stres.
Kolejną zmianą w stosunku do poprzedniego zadania będzie fakt, że Karolina pokona przeszkodę galopem, bez wskazówki.
Po czterokrotnym przejeździe naszej pary, dwukrotnie z lewego i dwukrotnie z prawego najazdu, podczas których koń nie wykazał żadnej ochoty do wyłamania i bez większych problemów z jego strony pokonywał w każdym skoku stacjonatę, możemy przejść do następnego zadania.
Ćwiczenie 7
Tym razem sprawdzimy posłuszeństwo Drapacza w najeździe galopem i skoku przez stacjonatę o podniesionej nieco, bo o 5 cm, wysokości oraz w przeciwnym niż poprzednio kierunku.
Jak już wcześniej wspomniałem, słońce i jego położenie względem skakanej przeszkody może być czynnikiem utrudniającym pokonanie jakiegoś elementu parkuru.
Nie możemy więc na treningach unikać sytuacji, które stanowią parkurowi codzienność.
Rzeczą normalną podczas zawodów jest to, że część przeszkód, które Gospodarz Toru stawia na parkurze, trzeba pokonać w najeździe pod słońce.
Taką też sytuację mamy w tym ćwiczeniu. Cztery kolejne przejazdy, na przemian z lewego i prawego najazdu pokazały, że Karolina ma problem z doborem prawidłowego punktu odbicia.
Zwłaszcza pokonywanie stacjonaty z prawego łuku powodowały wyraźny rozdźwięk z koniem, który chciał odbić się bliżej przeszkody (tak być powinno, amazonka podyktowała wierzchowcowi zdecydowanie zbyt dalekie odbicie).
Dlatego w kolejnym ćwiczeniu wprowadzimy element ułatwiający jej znalezienie optymalnego punktu odbicia.
Ćwiczenie 8
Elementem ułatwiającym Karolinie odnalezienie optymalnego punktu odbicia w skoku nad stacjonatą z rozpostarta pod nią niebieska folią imitującą wodę będzie wprowadzenie dodatkowej przeszkody – koperty.
Postawimy ją przed stacjonatą, w pasującej dla Drapacza odległości na 1 foule.
Taki układ przeszkód bardzo często nazywany jest „trampoliną”, a to z racji tego, że po oddaniu pierwszego skoku doprowadza konia do optymalnego punktu odbicia w skoku przez „podstawową” przeszkodę.
W tym konkretnym przypadku, odległość dzieląca obydwie przeszkody to 6,4 m.
Tym razem Karolina w pierwszej próbie z lewego i następnie prawego najazdu nie miała poprzednio obserwowanych problemów.
Jednak doświadczenie wyniesione z ćwiczenia poprzedniego spowodowało, że wykazała w tych dwóch skokach nadmiernie „asekuracyjną” postawę, pozostając nieco poza ruchem konia.
Powtórzyliśmy więc ćwiczenie jeszcze kilkakrotnie, aż przejazdy z obydwu kierunków cechowały się całkowitym podporządkowaniem konia woli dosiadającej go amazonki, a ona sama najeżdżała i skakała przez stacjonatę bez obaw.
Ćwiczenie 9
Postępy pary Karolina – Drapacz w przezwyciężaniu problemu z pokonywaniem przeszkód z wodą i jej imitacją w postaci niebieskich, foliowych oczek układanych pod przeszkodami parkurowymi, powodują, że możemy przystąpić do kolejnego podniesienia stopnia trudności wykonywanych przez nich ćwiczeń.
Kolejnym więc wyzwaniem będzie postawienie oksera w miejsce stacjonaty z poprzedniego ćwiczenia. Oznacza to nie tylko konieczność pokonania szerszej przeszkody, ale niebieska folia pod nią zostanie rozciągnięta do szerokości około 80 cm.
Zachowamy stosowane przez wszystkie dotychczasowe ćwiczenia, odkosy na stojakach zasadniczej przeszkody, jak również kopertę przed nią, ustawioną w odległości jednego skoku Drapacza w galopie.
Pierwszy przejazd pokazał, że koń bez obaw atakuje przeszkodę, choć jego jeździec nie jest od nich wolny. W wyniku tego Karolina nadmiernie się usztywniła i wjechała w przeszkody trochę zbyt małym tempem.
Po chwili przerwy i krótkiej z nią rozmowie kolejne najazdy były już poprawne, z zachowaniem rytmu i prawidłowym działaniem pomocy.
Ćwiczenie 10
Ostatnim zadaniem, jakie postawimy przed Drapaczem i Karoliną będzie pokonanie samego oksera wysokości ok. 90 cm i szerokości 100 cm, pod którym rozciągnięta jest niebieska folia tej samej szerokości. Podczas tego ćwiczenia usuniemy ze stojaka odkosy z drągów, ograniczające możliwość ucieczki konia z przeszkody i wyłamania.
Będzie to bardzo dobry test-egzamin z posłuszeństwa dla konia.
Ponownie pierwsza próba pokazała całkowite poddanie się woli człowieka u konia i nieco niepotrzebnej obawy u dosiadającej go amazonki.
Kolejne jednak pokazały, że udało się podczas tego treningu osiągnąć sukces.
Drapacz bez obaw pokonał przeszkodę postawioną na rozpostartej niebieskiej folii, pokazując tym samym pełne posłuszeństwo i zaufanie do Karoliny. Oddane skoki były poprawne technicznie, z prawidłowym punktem odbicia i parabolą lotu.
Podsumowanie trenera:
O problemach tego typu, z jakim zwróciła się do mnie Karolina, ich zróżnicowanej genezie powstawania mówiłem na wstępie naszego wspólnego treningu.
Zanim przystąpię do podsumowania tego konkretnego przypadku, chciałbym jeszcze kilka słów poświecić na bardziej ogólne refleksje.
W tym i podobnych problemach z koniem dotykamy tematu jego posłuszeństwa oraz zaufania do jeźdźca. Można powiedzieć, że te dwa terminy są ze sobą w bardzo ścisły sposób powiązane.
Moim zdaniem jednak posłuszeństwo jest pod pewnym względem ważniejsze od zaufania. To właśnie poprzez posłuszeństwo budujemy u konia jego zaufanie do człowieka.
Jeśli przekonamy konia, że nie wymagamy od niego niczego niemożliwego do osiągnięcia, to odpłaci nam poddaniem się naszej woli w sytuacjach, które wywołują jego strach.
Zaufanie konia rozwija się na bazie spokojnego z nim obchodzenia. Poparto ono powinno być rozsądnie stosowanym systemem nagród i kar.
Nagradzajmy więc nasze konie często i ochoczo. Nie żałujmy im tego.
Wszystkich środków do wyrażenia naszego zadowolenia i nagodzenia konia nie sposób wymienić w kilku słowach. Powiem tylko, że nasz spokojny głos (nie bójmy ani nie wstydźmy się „rozmawiać” z naszymi końmi), poklepanie czy delikatne pogładzenie, kostka cukru czy kawałek innego smakołyku powinny stanowić codzienność w naszym obcowaniu z koniem.
Bywają jednak w treningu takie momenty, kiedy powinniśmy konia ukarać. Jeśli koń na karę zasłużył, powinna ona nastąpić bezpośrednio po sytuacji, która spowodowała konieczność ukarania. Karzemy konia za okazane nieposłuszeństwo, ale nigdy za okazany strach.
W stosowaniu kar obowiązują pewne, powiedzmy „żelazne” zasady.
O natychmiastowości już wspomniałem.
Ważną sprawa jest stopniowanie kar. Do dyspozycji mamy takie elementy jak nasz głos, mocniejsze działanie pomocy czy uderzenie palcatem.
Kolejna zasada to wielkość i rodzaj kary. Musi ona odpowiadać temperamentowi konia. Jeśli decydujemy się na użycie do tego palcata, to niech to będą krótkie i mocne uderzenia w koński zad.
Zastosowanie kary nie może jednak prowadzić do budowania konfliktu z koniem.
Starajmy się unikać konieczności stosowania kar poprzez przewidywanie zachowania konia.
W duecie człowiek – koń to ten pierwszy powinien myśleć i przewidywać.
Wróćmy jednak do naszego, konkretnego przypadku Drapacza. By poprawić u konia problem ze skakaniem przeszkód z niebieskimi imitacjami wody nie musimy wcale posiadać drogich w końcu elementów, takich jak rowy typu liverpool. Możemy w pracy posłużyć się niebieską plandeka czy folią. To znacznie tańsze rozwiązanie, które ma jeszcze jedną zaletę. Daje to możliwość dowolnego regulowania wymiarów zastosowanego elementu przeszkody.
Oczywiście zastosowanie folii w warunkach zewnętrznych przy silnym wietrze wymagać będzie od nas przysypania jej ziemią czy dociśnięcia drągiem lub stojakiem. Luźno trzepocząca na wietrze folia wystraszy każdego, nawet najbardziej odważnego konia.
Dzisiejszy trening niewątpliwie zakończyliśmy małym sukcesem.
Koń wykazał całkowite posłuszeństwo i zaufanie do swojego jeźdźca.
Jednak, żeby mówić o faktycznym sukcesie, ćwiczenia jakie dzisiaj wykonywaliśmy powinny być często przez Karolinę powtarzane.
Powtarzalność ćwiczeń i treningu stanowi podstawę nauki konia.
Koń ma doskonałą pamięć. Starajmy się to wykorzystać.
Jednak chciałbym tutaj wszystkich czytelników przestrzec, to broń „obosieczna”.
Koń doskonale zapamiętuje również te przykre doświadczenia.
Bardzo często problemy taki, jakie ma Drapacz wynikają właśnie z zapamiętanych przykrych doświadczeń w skakaniu przeszkód z wodą.
Z uwagi na bieżące umiejętności jeździeckie Karoliny nie polecałbym jej skakania przez oksery postawione na imitacjach wody. A zwłaszcza przestrzegam przed windowaniem wysokości przeszkód.
Amazonka ma przed sobą jeszcze sporo pracy nad poprawą swoich zachowań, równowagi w siodle – tak w skoku, jak i podczas najazdów na przeszkody.
Dlatego powinna w każdy swój trening skokowy wplatać elementy skoków przez przeszkodę postawioną na niebieskiej folii. Może to być koperta lub niewielka stacjonata, skakana na koniec treningu.
Każdą udaną próbę powinna nagrodzić kostką cukru lub kawałkiem marchewki.
Wydaje się, że przy zachowaniu tempa jej dotychczasowych postępów (pamiętam ją z zawodów z ŁKJ z 2007 roku) cele, jakie przed sobą postawiła są realne do osiągnięcia.
Trener:
Stanisław Marchwicki, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, dyplomowany trener jeździectwa II klasy (od 1986 r.), Halowy Mistrz Polski z 1995 r., Halowy I Wicemistrz Polski z 1996 r., zwycięzca rankingu PZJ w skokach w 1996 r., trener wychowawca wielu medalistów członków Kadry Narodowej MP Juniorów na Małych Koniach i dużych koniach, jeździec doskonale pracujący z młodymi końmi, czego efektem są zwycięstwa podczas finałów MPMK w skokach we wszystkich kategoriach wiekowych koni.
Artykuł ukazał się w ŚK 5/2008