Dzisiaj Andrzej „Diabeł” Głoskowski, bo nim mowa, powraca do startów i nie tylko. Rozpoczyna bowiem swoje działanie nowy ośrodek jeździecki położony w środku Polski z doskonałym dojazdem nie tylko z leżącej nieopodal Łodzi i wszystkich miast regionu łódzkiego, ale również w odległości 40 minut dogodnego dojazdu z Warszawy.

Na kilka dni przez wprowadzeniem koni do przestronnych i widnych boksów odwiedziliśmy Dagmarę i Andrzeja Głoskowskich by samemu przekonać się jak wygląda realizacja nowego projektu. Zamiast jednak naszego opisu, oddajmy głos Andrzejowi Głoskowskiemu, który najlepiej chyba opowie o swoim pomyśle i jego realizacji:

Przez ostatnie cztery lata pracowaliśmy w gościnnym dla nas ośrodku TKJ Garbówek w Garbówku. To była naprawdę dobra i miła współpraca, myślę, że owocna dla Asi oraz Michała Tyszków oraz dla nas. Bardzo miło wspominam ten okres naszego życia. Jednak przerwa w moich startach spowodowana kontuzją dała nam impuls do tego, żeby powrócić do pomysłu, którego realizację odkładaliśmy z powodu braku wcześniej czasu. Mam na myśli pomysł zbudowania własnego ośrodka jeździeckiego, takiej przydomowej stajni z zapleczem umożliwiającym spokojna pracę z końmi i ludźmi. W ten właśnie sposób w Goleszach, koło naszego domu powstał ośrodek z dużą i przestronną stajnią na 30 boksów i krytą ujeżdżalnią o wymiarach 22 x 48 metrów. W kompleksie ośrodka znajdują się dwie myjki dla koni. Ponadto znajdują się tam trzy siodlarnie, sanitariaty, pralnia oraz pomieszczenie klubowe. Do wiosny powstanie  plac zewnętrzny o wymiarach 40 na 65 metrów oraz karuzela niezbędna do pracy z końmi. Obydwa place (hala i zewnetrzny) wyposażone są w podłoże firmy CARTRANS. W celu zapewnienia ośrodkowi pełnej funkcjonalności jako miejsca, w którym będzie można szlifować swoje jeździeckie umiejętności, przewidzieliśmy w nim 5  pokoi gościnnych , które pozwolą by do naszego ośrodka można było przyjechać na ferie czy na weekendowe lub dłuższe konsultacje. Co do samych boksów i stajni, to założyliśmy już na etapie projektowania, że stajnia musi mieć widne i przestronne boksy a korytarz musi być na tyle przestronny, żeby umożliwiał swobodne przejście nim z koniem w sytuacji kiedy ktoś inny właśnie czyści czy siodła swojego konia. Boksy są wykończone jako całkowicie zamknięte lub pół zamknięte, w zależności od preferencji właściciela konia. Część z nich została też wyposażona w możliwość wyjścia konia na mały, zewnętrzny padok. Wszystkie posiadają bezpieczne dla konia i otwierane w razie potrzeby okna.” - powiedział nam w rozmowie na miejscu Andrzej Głoskowski.

To jednak informacje o ruszającym właśnie do swojego życia nowym ośrodku jeździeckim. A jak wygląda sprawa ze startami samego zawodnika? O odpowiedź na to pytanie ponownie poprosiliśmy Andrzeja Głoskowskiego, który powiedział:

Pod  koniec ubiegłego roku podpisałem nowy, kolejny już kontrakt w klubem Agro-Handel Śrem. Tak więc będę dalej startował na krajowych i nie tylko hipodromach w charakterystycznym, zielonym fraku. W oparciu o ten kontrakt będzie kontynuowana moja indywidualna kariera. Jeszcze w styczniu pojadę do pana prezesa Jana Ludwiczaka, żeby wybrać młode konie które w naszej stajni będą przygotowywane do startów. Pierwszym tegorocznym startem będzie dla mnie udział w kolejnej odsłonie Halowego Pucharu Polski. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że po tak długiej przerwie wiele spraw trzeba budować niejako „od początku”. Między innymi czasu i cierpliwości wymaga stworzenie stawki koni, które pozwolą mi na powrót do startów w najtrudniejszych konkursach. W tej chwili w dużych konkursach startuję na 9-letnim koniu Bachelor Lad, który nie ma doświadczenia i dopiero zaczyna swoje starty w konkursach Dużej Rundy. Do tej pory startował pod swoja właścicielką Klaudia Bulzacką w niższych konkursach. Obdarzony jest mocnym odbiciem, więc będziemy próbowali ten atut wykorzystać w konkursach 140 cm. 

Mam nadzieje ze do połowy 2018 roku wyklaruje się stawka koni, z którą będę pracował i która pozwoli mi powrócić do pełni formy . To tyle odnoście mojej osoby. A teraz o tym co nowego dla współpracujących z nami jeźdźców. Już niedługo będą oni mogli startować w barwach naszego klubu Infernal Team, który w tej chwili przechodzi ostatnią fazę rejestracji Tak więc jego zawodnicy, w zależności od swojego poziomu sportowego i potrzeb będą mogli startować na zawodach szczebla regionalnego oraz ogólnopolskiego. Ponadto w ośrodku będziemy pracowali z młodzieżą w ramach zajęć małej, typowo sportowej szkółki jeździeckiej. Myślę, że właśnie praca z młodzieżą to jest to co jest bardzo potrzebne polskiemu jeździectwu. Mamy chyba w tej chwili bardzo dobrą czołówkę jeźdźców, którzy z powodzeniem startują na międzynarodowym poziomie i robią to naprawdę w sposób nie przynoszący nam wstydu. Żeby jednak utrzymać tą tendencję wzrostu poziomu trzeba zapewnić do wysokiego sportu stały dopływ młodych talentów o odpowiednio dobrych podstawach jeździeckich. Tym właśnie chcemy się zając w naszej szkółce.”.

Wypada więc tylko trzymać kciuki za pomyślność podjętych przez Dagmarę i Andrzeja Głoskowskich działań oraz cierpliwie czekać na chwilę, kiedy „Diabeł” ponowie zaprezentuje w rozgrywce ważnego konkursu Grand Prix typową dla niego jazdę po trasie niemożliwej do powtórzenia przez innych jeźdźców.

Zobacz galerię zdjeć poniżej