Co zrobić kiedy koń ucieka w skoku w jedną stronę? Uciekać razem z nim, czy może lepiej będzie skorygować problem poprzez pracę w konkretnych ćwiczeniach?
Zobaczcie co radzi w takich przypadkach trener Rudolf Mrugała w pierwszym odcinku naszej serii Klinika Świata Koni.
Ocena trenera:
Bardzo dobrze, że problemem tym zajmujemy się teraz, kiedy klacz zdobywa dopiero swoje doświadczenie. Za dwa lata problem byłby z pewnością poważniejszy i trudniejszy do korekty.
Musimy mieć świadomość, że problemu tego nie da się skorygować w ciągu dwóch czy trzech treningów. Potrzeba będzie dużo cierpliwości i konsekwencji w codziennej pracy oraz wykonywanie zaleceń i ćwiczeń, którymi będziemy starali się zwalczyć ten mankament.
Ćwiczenie 1
Zaczniemy od prostego ćwiczenia na drążkach pokonywanych w kłusie. W miarę postępów będziemy podnosić stopień trudności treningu.
Ćwiczenie wykonywać będziemy najeżdżając zarówno z lewego, jak i prawego najazdu. W tej kolejności, ponieważ przy problemie, z jakim mamy do czynienia, czyli ucieczki konia w lewą stronę, najazdy z prawego łuku będą trudniejsze, niejako „zachęcające” konia do ucieczki na zewnątrz w lewo.
Chciałbym też przyjrzeć się bliżej pomocom jeźdźca. Często bowiem u źródeł problemów tego typu leżą błędy człowieka w prowadzeniu konia. Pierwszy przejazd przez drągi wykonamy więc bez dodatkowych elementów.
Po śladach, jakie klacz pozostawiła, widać wyraźnie, że w najeździe z lewego łuku ucieka ona coraz bardziej w lewo, z prawego najazdu wygląda podobnie.
Przed kolejnymi przejazdami położymy z lewej strony dodatkowe drągi wzdłuż linii przejazdu, dzięki czemu będziemy „spychać” klacz w prawą stronę.
Jak widać, ćwiczenie przynosi efekt, klacz reaguje prawidłowo. Proponuję więc przez kilka dni ponawiać to ćwiczenie, zmieniając kierunek najazdów, ale zawsze wspomagać „słabszą” stronę dodatkowymi drążkami.
Potwierdzeniem prawidłowej reakcji klaczy będzie przejazd kłusem przez drążki bez dodatkowych drągów. Jak widać, klacz bez problemu prosto pokonuje drążki z obydwu najazdów, możemy zatem przejść do kolejnego ćwiczenia.
Ćwiczenie 2
Podniesiemy teraz nieco poprzeczkę i poprosimy konia, żeby pokonał drążki w galopie.
Mocniejsze tempo jazdy na ogół oznacza pogorszenie się kontroli konia przez dosiadającego go jeźdźca. Dlatego też w ćwiczeniu tym zbuduję swojego rodzaju korytarz prowadzący konia w najeździe na przeszkodę oraz ― co nawet ważniejsze ― prowadzący go po jej przejechaniu. Stronę, w którą koń ucieka, wzmocnimy drążkami nieco skośnie ułożonymi.
Niezwykle ważne jest, żeby zawodnik w obawie przed ucieczką konia nie usztywniał swojej ręki.
W kolejnych najazdach musi on zwracać na ten aspekt trochę więcej uwagi. Więcej rozluźnienia, a znacznie mniej siłowego kierowania klaczy.
Ćwiczenie będziemy wykonywać w najazdach z lewej i prawej strony.
Kolejne najazdy z luźniejszą ręką przynoszą efekt. W celu sprawdzenia, czy klacz utrwaliła sobie właściwe zachowanie, odsuniemy pomocnicze drągi z lewej strony poza drągi do przejechania, pozostawiając „korytarz” z przodu i jeden drąg z lewej strony na wyjeździe.
Jak należało się spodziewać najazdy z prawej strony są trudniejsze i wymagają więcej uwagi jeźdźca.
Niestety dalej usztywnia się on podczas właśnie tych najazdów.
Na koniec usuniemy pomocnicze drążki na najeździe i odjeździe oraz zobaczymy w kolejnej próbie, czy udało się osiągnąć zamierzony efekt.
Ćwiczenie 3
Kolejnym krokiem będzie ćwiczenie ze skokiem przez pojedynczą przeszkodę – kopertę. Również tym razem od strony najazdu położymy dwa drągi, tworząc korytarz dojazdowy. Bezpośrednio za przeszkodą położymy dwa skośnie ułożone drągi, nakierowujące skaczącego konia i za nimi kolejne dwa, ułożone równolegle i tworzące korytarz.
Tak przygotowana przeszkodę będziemy pokonywać w galopie. Parkur bowiem para koń – jeździec pokonuje generalnie galopem i w tym chodzie musimy się uporać z tym problemem.
Najazdy wykonywać będziemy ponownie najpierw z lewego i następnie z prawego najazdu.
W pierwszych próbach musimy liczyć się z tym, że klacz będzie się trochę bała pomocniczych drążków, ale zapewne po chwili zacznie w normalnym, dobrym rytmie pokonywać przeszkodę.
Po pierwszych przejazdach widać, że klacz na jedna foule przed przeszkodą zaczyna się „wykrzywiać” w lewą stronę. Wymaga to większej uwagi jeźdźca w prowadzeniu konia. Trudność polega na tym, by wykonać to w rozluźnieniu i bez usztywniania ręki.
Ćwiczenie 4
W poprzednim ćwiczeniu charakter przeszkody (koperta) w pewien sposób wymuszał u konia oddanie skoku na jej środku. Dzięki drążkom pomocniczym pomogliśmy klaczy w prostym najeździe na przeszkodę i odjeździe od niej po oddanym skoku. Tym razem przeszkodą będzie stacjonata o wysokości 100 cm. Stronę, w którą koń ucieka, „wzmocnimy” dodatkowym drągiem, u góry opartym o stojak, ale za drągami stacjonaty. W razie zaczepienia go przez konia musi on mieć możliwość lekko spaść na podłoże. Pamiętajmy, że wszystkie przeszkody, jakich będziemy używać do korekty konia myszą być dla niego BEZPIECZNE.
Po kilku oddanych skokach widać, że udało nam się uzyskać zakładany skutek.
Nie będziemy jednak sprawdzać skuteczności uzyskanego efektu i skakać stacjonaty bez pomocniczych drążków. Przejdziemy do kolejnego ćwiczenia.
Ćwiczenie 5
Następnym ćwiczeniem będzie dołączenie w linii do już zbudowanej stacjonaty kolejnej przeszkody. Będziemy w nim dążyć do osiągnięcia prostego najazdu i skoku na pojedynczej przeszkodzie, następnie prostego dojazdu galopem do kolejnej przeszkody i oddania prostego na niej skoku z prostym od niej odjazdem.
W dystansie między przeszkodami ułożymy korytarz z drągów pomocniczych. Drugą przeszkodę ― okser zabudujemy, podobnie jak pierwszą, z ukośnym drągiem z lewej strony, za pierwszym górnym drągiem.
Po kilku próbach widać, że klacz zaczyna zachowywać się bardzo poprawnie.
Najazdy z lewego zakrętu są już bardzo dobre, jednak, jak należało się spodziewać, najazd z prawego łuku wymaga jeszcze pracy. To jest bardzo trudne ćwiczenie dla młodego, 5-letniego konia.
Po uzyskaniu zadowalającego efektu zdejmiemy ukośne drągi z obydwu przeszkód. Będzie to sprawdzian, czy wszystkie poprzednie ćwiczenia przyniosły jakiś trwały efekt.
W pierwszych próbach widać, że ponownie przejazdy przez linię z lewych najazdów są bardzo poprawne.
Najazdy z prawego łuku wymagają jeszcze pracy. Bardzo istotna jest w nich praca zewnętrznej wodzy i zewnętrznej łydki. Wielu zapewne jeźdźców poczyta sobie te uwagi za truizm, ale, jak widać, życie pokazuje, że tak nie jest. Z moich obserwacji na parkurach nie tylko zawodów regionalnych wynika, że to wydawałoby się podstawowe zagadnienie sprawia wiele problemów.
Ćwiczenie 6
Kiedy osiągniemy zadowalający efekt w najazdach z obydwu kierunków, usuniemy drągi na dojeździe do linii, w dystansie między przeszkodami linii oraz korytarz z równoległych drągów po okserze.
Pozostawimy jedynie jeden skośnie ułożony drąg na zeskoku ostatniej przeszkody.
Pozwoli to na utrwalenie osiągniętego stanu.
Pierwsze przejazdy w zasadzie poprawne, choć jeździec przed okserem zbyt mocno działa prawą wodzą. W efekcie koń skacze tę przeszkodę troszkę krzywy. Jednak tendencji do ucieczki w lewą stronę nie widać.
Co jednak ważne za każdym razem w przejazdach z prawego zakrętu klacz lądowała na właściwą nogę, dobrze galopowała w linii. Widać postęp. Prawdziwym jednak sprawdzianem dla efektów włożonej pracy będzie start tej klaczy na zawodach. Przekonamy się wtedy, jak udało nam się skorygować jej problem w warunkach stresu startowego, zarówno jeźdźca, jak i konia.
Jeśli gabaryty hali pozwalają na to, to możemy wykonać następne ćwiczenie z trzema przeszkodami w linii. Pamiętać jednak należy, żeby w zbyt małych krytych ujeżdżalniach nie kusić się „na siłę” na to ćwiczenie. Wymaga ono bowiem stosownej ilości miejsca na najazd wyprostowanego konia i jego proste odjechanie od ostatniej przeszkody. Zbyt mała ilość miejsca może zniweczyć cały trud, jaki włożyliśmy w korektę krzywo skaczącego konia.
Ćwiczenie 7
Problemem, który staramy się skorygować u tej klaczy jest ucieczka po skoku w lewą stronę. Ponieważ codziennością parkurów konkursowych jest konieczność pokonywania linii po łukach, kolejnym naszym ćwiczeniem będzie przejazd przez kombinację stacjonata do oksera po prawym łuku, w dystansie na 5 foule.
Dystans między przeszkodami „wzmocnimy” z lewej strony drągami pomocniczymi. Tak samo postąpimy z odjazdem od oksera, układając z lewej strony drąg, którego zadaniem będzie uniemożliwienie klaczy ucieczki w lewo.
Zaczniemy tradycyjnie z łatwiejszego lewego najazdu.
Pierwszy przejazd to niestety lądowanie konia po stacjonacie na lewą nogę i lekka tendencja do ucieczki właśnie w tą stronę.
Nie należy jednak opuszczać rąk i załamywać się. Przeciwnie, w pracy z końmi, a zwłaszcza w korygowaniu tego typu błędów, konsekwencja i spokojne działanie są koniecznością niezbędną do osiągnięcia sukcesów.
Dobrym sygnałem jest fakt, że druga przeszkoda w tej linii jechanej po łuku jest skakana znacznie lepiej. Klacz skacze ją prosto i nie ucieka po skoku w lewo.
W tej sytuacji położymy na dojeździe do stacjonaty drąg pomocniczy z lewej strony.
Tak postawione zadanie klacz wykonuje już znacznie lepiej. Obydwa skoki są już poprawne, jak również jazda miedzy przeszkodami.
Ćwiczenie 8
Możemy w tej sytuacji pokusić się o zdjęcie drążków pomocniczych w dystansie między przeszkodami. Po kilku próbach widać, że klacz dobrze radzi sobie z postawionym zadaniem.
Warto przypomnieć w tym momencie, że pracujemy z koniem 5-letnim, mało doświadczonym i wymagającym jeszcze dużo pracy ujeżdżeniowej.
Możemy teraz usunąć wszystkie pomocnicze drągi zobaczymy, jak w tych warunkach klacz sobie poradzi. Po dobrym przejeździe z lewego najazdu sprawdzamy, jak klacz zachowuje się z najazdu ze strony prawej.
Widać, że jest wyraźny postęp w stosunku do naszego stanu wyjściowego. Niemniej jednak najazdy z trudniejszej prawej strony pokazują, że problem nie zniknął. Wymaga dalszej, cierpliwej i konsekwentnej pracy. Jest dobrze, choć nie powinno to uśpić naszej czujności i determinacji w pracy z tym koniem.
Uwagi końcowe Trenera:
W tego typu problemach, jak teraz omawiany, pierwszą rzeczą, jaką powinna zrobić osoba pomagająca z ziemi, powinno być określenie źródła problemu. Nie zawsze musi być to koń, bywa i tak, że przyczyny problemu trzeba szukać u człowieka. Na przykład obciążanie przy lądowaniu jednego strzemienia będzie powodować ucieczkę konia w ta stronę. Taki sam efekt przyniesie, kiedy jeździec „krzywo” siedzi na koniu.
Dlatego bardzo istotne jest, aby jeździec siedział prosto, oparty równo na dwóch strzemionach.
Nie można też sugerować się faktem, że udało nam się w jednej sesji poprawić mankament. Ćwiczenie należy ponawiać przez kilka co najmniej dni. W zasadzie ćwiczenie na drążkach możemy stosować w codziennej pracy, zarówno w przejazdach kłusem, jak i galopem. W miarę postępów będziemy usuwać drążki pomocnicze.
Musimy też sobie zdawać sprawę z tego, że zaprezentowaliśmy tutaj niejako w „pigułce” sposób na korektę problemu zgłoszonego przez jeźdźca. Warto podkreślić fakt, że jeździec musi podążać drogą wskazaną w trakcie tej krótkiej „kliniki” w trakcie samodzielnej pracy z koniem.
Z technicznych uwag: dobrze byłoby też zamiast drągów pomocniczych stosować deski. Może się bowiem zdarzyć, że koń w trakcie pracy zeskoczy na leżący na zeskoku drąg. Może to być powodem naciągnięcia ścięgna lub innej przykrej kontuzji.
Niezwykle istotna jest też rola osoby lub osób pomagających podczas treningu. Ważne jest podczas pracy nad tego typu problemem, jak ucieczki konia w lewą lub prawą stronę, by osoba ta ustawiała się tak, by obserwować przejazdy zarówno z przodu, jak też z tyłu.
W sytuacji, kiedy koń ucieka nam (powiedzmy, jak w tym przypadku) w lewo, naturalną konsekwencją jest przeciwdziałanie jeźdźca i najeżdżanie na przeszkodę nie na jej środek, lecz po prawej stronie. To ewidentny błąd i należy go jak najwcześniej wyeliminować.
Kolejną ważną sprawą jest podświadoma „walka” zawodnika z ucieczką konia i usztywnianie swojej ręki. To naturalna reakcja, jednak przynosząca więcej szkody niż pożytku. Cierpliwa i konsekwentna praca w rozluźnieniu to jedyna droga do sukcesu w pracy z koniem.
Bardzo też istotną sprawą w korekcie omawianego problemu jest doprowadzanie do przeszkody prostego konia. Nigdy dosyć staranności w tej kwestii.
Trener:
Rudolf Mrugała. Postać od lat związana z polskim jeździectwem. Absolwent AWF we Wrocławiu. Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody, 46 razy startował w konkursach Pucharu Narodów. Pierwszy zwycięzca Ligi Środkowoeuropejskiej Pucharu Świata i pierwszy Polak startujący w zawodach Finału Pucharu Świata. Ugruntowany i bogaty dorobek trenerski w kraju, jak i poza jego granicami.
Artykuł ukazał się w ŚK 3/2008