W marcu tego roku irlandzka gwiazda światowych parkurów, Billy Twomey zaliczył bardzo udane występy na jednych z ostatnich pięciogwiazdkowych zawodów jakie zdążono rozegrać przed przerwą spowodowaną koronawirusem Covid-19.

  


Billy Twomey okazał się najszybszym jeźdźcem 6-konnej rozgrywki konkursu Grand Prix zawodów CSI5*. Niestety, rutynowa kontrola ochraniaczy po rozgrywce dosiadanej przez Irlandczyka 11-letniej klaczy Lady Lou ujawniła ślady krwi na końskim boku.

 


Zgodnie z przepisami FEI każdy taki przypadek musi zakończyć się dyskwalifikacją z konkursu lub zawodów pary jeździec i jego koń. Tym razem skończyło się na dyskwalifikacji pary z rozgrywki konkursu GP. Tym samym irlandzki jeździec zamiast zwycięstwa i 99 000 USD nagrody został sklasyfikowany na szóstym miejscu z nagrodą o wysokości 13 500 USD.

 

Strata w wysokości 85 500 USD z pewnością nie była jedynym powodem by Billy Twomey odwołał się od decyzji o dyskwalifikacji.

 


Irlandzki jeździec nie zgadza się z tym, że decyzja o dyskwalifikacji została podjęta ze względów weterynaryjnych. Według niego nie było zapisu o zdarzeniu w oficjalnym raporcie jak również nie było w nim wzmianki o zaangażowaniu weterynarza. Twomey twierdzi ponadto, że FEI myli się również w swoim założeniu, że „podczas zawodów pojawiła się krew”. Irlandzki zawodnik pokazał powiększony fragment nagrania wideo na którym - jak powiedział – widać, że po zakończeniu skoków na placu konkursowym na na boku konia nie było krwi. Stąd wniosek, że kontuzja nie mogła nastąpić podczas skoku.

 


Według zawodnika, krew na końskim boku mogła pojawić się jako następstwo wydarzeń kiedy zjechał z placu konkursowego i wokół niego zebrał się spory tłum ludzi chcących złożyć mu na gorąco gratulacje za świetny przejazd i zwycięstwo w konkursie. Według niego przy wejściu i wyjściu znajdował się duży łuk, gdzie gromadzili się ludzie. Było bardzo ciasno, a Lady Lou w tłumie robi się niespokojna.

Według Irlandczyka decyzja stewardów nie dotyczyła kwestii zranienia konia podczas rywalizacji na placu konkursowym i w związku z tym nie mogą jej dotyczyć przepisy FEI „protokołu krwi” odnoszące się do przypadków pojawienia się krwi na skutek oddawania przez konia skoków przez przeszkody.

 

 


Ponadto Twomey zauważył, że stewardzi nie przestrzegali „protokołu krwi”, który zobowiązuje ich do robienia zdjęć w omawianym miejscu. Test rękawiczek (steward przebiega białą rękawiczką po podejrzanym obszarze, aby sprawdzić, czy pozostanie na niej ślad krwi) został przeprowadzony dopiero po około 20-30 minutach od zakończenia startu.

 


Jak podnosi irlandzki skoczek, podręcznik stewarda, zgodnie z którym stewardzi pracują na turniejach, jest jedynie wskazówką, a nie zbiorem zasad, które byłyby wiążące dla komisji sędziowskiej, która podjęła decyzję o dyskwalifikacji. Ponadto w Podręczniku Komisarzy jest zapis mówiący o tym, że w przypadku sprzeczności Podręcznika z ogólnymi zasadami FEI pierwszeństwo mają regulacje FEI.

 


Billy Twomey określił decyzję sędziów w swojej sprawie jako „arbitralną”, ponieważ nie było dowodów na to, że kontuzja miała miejsce, gdy był jeszcze na trasie rozgrywki konkursu GP.

 


Trybunał FEI, do którego odwołał się Billy Twomey odrzucił jego odwołanie motywując to tym, że Regulamin Ogólny FEI stanowi, iż decyzja o dyskwalifikacji z przyczyn weterynaryjnych, takich jak krew na boku konia, nie podlega protestom ani odwołaniom.

 


Fakt, że krew została odkryta dopiero podczas kontroli po zakończeniu przebiegu jest naturalną konsekwencją tego, jak działa system kontroli. Niemożliwe jest przeprowadzenie kontroli podczas samej jazdy na torze przeszkód. Komisja sędziowska jest zobowiązana do podjęcia decyzji na zawodach, bezpośrednio po powiadomieniu o fakcie wykrycia krwi na końskim boku. Praca zaczyna się na godzinę przed kontrolą weterynaryjną i kończy pół godziny po turnieju.

 


Zdaniem Trybunału FEI Komisja Sędziowska nie mogła postąpić inaczej i nie wykluczyć pary jeździec / koń, jeśli znaleziono krew na końskim boku.

Dopuszcza się też wyłącznie ustne powiadomienie zawodnika o podjętej decyzji bez wpisywania zdarzenia do protokołu.

 


Trybunał FEI stoi na stanowisku, że przy tego typu sprawach sędziowie muszą podejmować swoje decyzje natychmiast, „w polu” i decyzje te muszą być decyzjami wiążącymi. Decyzjami podejmowanymi w dobrej wierze i z najlepszymi intencjami. Ponadto do Trybunału FEI nie należała ocena, czy środki podjęte przez sędziów na miejscu były prawidłowe, czy nie.

 


Jeśli chodzi o argument Twomey, że „protokół krwi” nie był przestrzegany, Trybunał FEI zauważył, że zawodnik mógł złożyć protest w tej sprawie w ciągu pół godziny od poinformowania go o decyzji o dyskwalifikacji. Irlandczyk tego nie zrobił, choć jego obowiązkiem było znać obowiązujące zasady.

 

Na koniec Trybunał FEI stwierdził, że podjęta przez niego decyzja nie podlega zaskarżeniu.

 

Jedyną śnieżką odwoławczą dla Billego Twomey'a w tej sytuacji jest teraz skierowanie sprawy przed Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy - CAS.

 


fot. Świat Koni, LADY LOU i Billy Twomey podczas CSIO SOPOT 2019