Wszyscy tęsknimy za ciepłą, słoneczną wiosną i upalnym, również słonecznym latem. Jednak wraz z wyższymi temperaturami i słoneczną pogodą przychodzi problem oparzeń słonecznych, o czym boleśnie przekonują się całe rzesze plażowiczów. Czy problem oparzeń słonecznych może dotyczyć również naszych koni?

 

Większość jeźdźców na to pytanie pokręci przecząco głową. Przecież konie chronione są przed skutkiem działania promieni słonecznych przez krótkie, lżejsze włosy letniej sierści.

Czy jednak końska sierść zawsze jest w stanie zabezpieczyć konia przed oparzeniem słonecznym?

Z tym pytaniem zwróciliśmy się do naszego eksperta weterynaryjnego, znanego hipiatry, Piotra Szpotańskiego.

 

ŚK - Czy końska sierść skutecznie zabezpiecza konia przed poparzeniem słonecznym?

 

P.Sz. - Na ogół tak. Ale nie możemy tego stwierdzenia traktować, jako zapewnienia, że naszego konia problem oparzeń słonecznych w ogóle nie dotyczy. Konie, tak jak i my oraz inne zwierzęta, w przypadku długotrwałego przebywania na pełnym słońcu narażone są na oparzenia słoneczne. Zdarza się tak, że właściciel konia objawy lekkiego oparzenia promieniami słonecznymi myli z podrażnieniem skóry. Lekkie zaczerwienienie skóry i pokazywana przez konia bolesność miejscowa traktowane są jako objaw podrażnienia a nie oparzenia.  

 

Czy jest jakaś grupa koni szczególnie narażona na oparzenia słoneczne? Na przykład konie o maści karej? A może przeciwnie, te z siwą sierścią trzeba chronić przed słońcem?

 

Tak, podobnie jak u ludzi, również u koni możemy wyróżnić tak zwane grupy ryzyka. Problem oparzeń słonecznych występuje szczególnie u koni o jasnym umaszczeniu. Jednakże chcę od razu doprecyzować, że to nie kolor sierści jest czynnikiem krytycznym. Jest nim kolor skóry pod sierścią. Na ogół konie całkowicie siwe nie są w większym stopniu narażone na oparzenia słoneczne. Na ogół skóra pod ich włosem zawiera odpowiednia ilość pigmentu, a dokładnie mówiąc – melaniny. Pigment ten odpowiada nie tyko za kolor skóry. Pochłania on szkodliwe składniki promieniowania słonecznego, przez co zabezpiecza skórę przed oparzeniem i uszkodzeniem głębszych warstw. Jeśli więc mamy mówić o maści szczególnie podatnej na oparzenia słoneczne, to raczej wskazałbym konie izabelowate a zwłaszcza srokate. Z większym ryzykiem wiążą się również wszelkie odmiany na głowie, nogach i przede wszystkim na grzbiecie i zadzie. Skóra pod nimi pozbawiona jest pigmentu i kiedy nawet lekko odchylimy włosy widać, że jest różowa. Oparzenia skóry w tych miejscach wywołane promieniami słonecznymi mogą w skrajnych przypadkach prowadzić do degeneracji komórek skóry, co może skończyć się powstaniem guzów, czyli zmian nowotworowych.

 

Czy są jakieś obszary u konia szczególnie narażone na oparzenia słoneczne?

 

Powiedzieliśmy już sobie, że miejscami tymi są występujące u konia odmiany. Oczywiście ich lokalizacja ma znaczenie. Szczególnie kiedy odmiany występują w obszarze tak zwanego „tarasu słonecznego”, czyli grzbietu, zadu i nasady ogona. Poza tym zagrożone są takie miejsca jak czoło, okolice oczu i nozdrzy, czyli wszelkie obszary gdzie włosy sierści końskiej są krótkie i delikatne.

 

Czy jakieś składniki końskiej diety mogą powodować większą wrażliwość koni na działanie promieni słonecznych i tym samym mogą zwiększać ryzyko poparzenia?

 

Oparzenia słoneczne to przecież temat później wiosny i lata, a więc okresu kiedy konie dużo przebywają na padokach i łąkach. Mają wtedy dostęp do roślin, które mogą sprawiać, że będą bardziej wrażliwe na słońce. Do tych roślin należą dziurawiec, lucerna, kilka gatunków koniczyny i gryki. Po ich zjedzeniu i przy mocnej, długiej ekspozycji konia na słońcu mogą się pojawić u niego w miejscach wrażliwych zaczerwienia skóry i miejscowa bolesność. Nie należy bagatelizować tych objawów. Ponadto taki sam efekt mogą przynieść niektóre nawozy stosowane na łąkach. Na przykład fosfor.

 

To co należy w takim przypadku zrobić?

 

Najlepszym wyjściem jest telefon do lekarza weterynarii. Przy wczesnym wykryciu oparzenia nawet konsultacja telefoniczna i wycofanie konia z padoku pozwolą zażegnać problem. W przypadku stosowania nawozów należy bezwzględnie przestrzegać okresu karencji i nie wypuszczać koni na pastwisko przed jego zakończeniem. Przede wszystkim jednak trzeba konia usunąć z nasłonecznionego miejsca i zapewnić mu cień. Boks w chłodnej stajni będzie doskonałym pomysłem.

 

Zanim jednak sięgniemy po telefon by zadzwonić po weta, może dowiemy się jakie mogą być objawy poparzenia słonecznego u konia?

 

Podobnie jak u ludzi, u koni również objawy zależeć będą od szeregu czynników. Intensywność promieni słonecznych i czas przebywania na stanowisku wystawionym na jego działanie oraz stopień wrażliwości skóry będą czynnikami decydującymi o stopniu uszkodzenia skóry. Zwykle oparzenia słoneczne pojawiają się po około 3 – 5 godzinach. Skóra staje się zaczerwieniona, opuchnięta a miejsce to wykazuje wyraźną bolesność. Jeśli nie zareagujemy i nie sprowadzimy konia z nasłonecznionego stanowiska, to konsekwencją będzie pojawienie się w tych miejscach pęcherzy. Kolejnym krokiem będzie poszerzanie się miejsc poparzonych, powstawanie strupów oraz po ich oderwaniu słabo gojących się obszarów z wysiękiem. 

 

Czy u koni możemy wyróżnić jakieś stopnie poparzenia słonecznego?

 

Oczywiście. Możemy wyróżnić trzy takie stopnie:

- I stopień - lekkie zaczerwienienie skóry, które już jest bardzo bolesne.

- II stopień - oparzona skóra jest mocno zaczerwieniona i tworzą się pęcherze.

- III stopień- na oparzonym obszarze skóra została zniszczona i złuszcza się.

 

Kiedy wobec tego dzwonić do lekarza weterynarii?

 

Jak już przed chwilą powiedziałem, przy I stopniu sprowadzenie konia ze słońca do zacienionego miejsca i po konsultacji telefonicznej z lekarzem weterynarii schłodzenie oparzonych miejsc może zakończyć sprawę. Jeśli jednak dojdzie do oparzenia II stopnia, to jak najszybszy telefon do weterynarza jest koniecznością i jedynym rozsądnym wyjściem. Jeśli dopuścimy do III stopnia, to może nastąpić u konia ciężkie zapalenie i gorączka.

 

Jak przebiega leczenie oparzenia słonecznego u konia?

 

Przede wszystkim należy jak najszybciej sprowadzić konia ze słońca i ochłodzić zaczerwienione miejsca wilgotną szmatką lub czystą, zimną wodą. Okłady z lodu lub wyciągnięta z zamrażarki porcja warzyw czy owoców włożona w ręcznik może być doskonałym kompresem. Należy pamiętać o tym, że konie poparzone słońcem mają zwiększone zapotrzebowanie na wodę. Musimy zadbać o to, żeby nigdy jej leczonemu koniowi nie zabrakło. Jeżeli poparzeniu uległa skóra pod odmianą na nosie to pamiętajmy, że taki koń nie może korzystać z automatycznego poidła. Zadbajmy o to, aby koło niego było zawsze wiadro pełne wody. Pozostałe postępowanie zależeć będzie od kilku czynników i lepiej, żeby zadecydował o nim hipiatra. On będzie najlepiej wiedział jakie medykamenty zastosować. Pamiętajmy jednak o jednym: jeśli dopuścimy do oparzeń III stopnia, to leczenie może okazać się wcale nie takie proste, szybkie i będzie z pewnością kosztowne.

 

Czyli jak zwykle: profilaktyka jest tańsza niż leczenie?

 

Oczywiście. Od lat to powtarzam.

 

Jak taka profilaktyka w tym przypadku powinna wyglądać?

 

Wydaje się to całkiem proste. Najlepszą profilaktyką dla koni jest ochrona przed słońcem. Oczywiście nie oznacza to, że wrażliwe konie muszą zostać w boksie przez całe lato, lub przez wszystkie słoneczne dni. Wystarczy stworzyć na pastwiskach czy padokach miejsca zacienione. Miejsca, gdzie konie będą mogły uniknąć bezpośredniego działania światła słonecznego. Jeśli nie możemy z przyczyn technicznych takich miejsc stworzyć (choć wydaje się to mało prawdopodobne), to należy konie z padoku w godzinach południowych sprowadzać do boksów. Ponadto możemy miejsca wrażliwe u konia osłonić. Dla tych w okolicach głowy przydadzą się maski z filtrem UV (stosowane jako zabezpieczenie przeciw owadom). Podobnie z miejscami z obrębu „tarasu słonecznego”. Siatkowa derka przeciw owadom bardzo często wykonana jest z materiału odpornego na promieniowanie UV i odbija jego część. Koń nie będzie nadmiernie pocił się pod taką derką, co pozwoli na nie zachwianie jego bilansu wodnego i nie spowoduje odwodnienia. Możemy też miejsca wrażliwe zabezpieczyć kremem lub olejkiem z filtrem UV o faktorze minimum 15. Pamiętajmy jednak, że stosowanie środków ze zbyt dużym filtrem może podrażnić skórę konia, a o taki efekt nam nie bardzo chodzi. Warto też sięgnąć po wyroby przeznaczone dla dzieci. Nie zawierają one substancji zapachowych ani konserwantów, które mogłyby podrażniać skórę konia. Są obecnie dostępne również specjalne preparaty dla koni, które są wolne od substancji zapachowych, konserwantów i tłuszczów. Stosując je unikniemy podrażnienia końskiej skóry i sklejania włosów sierści.

 

Wygląda więc na to, że profilaktyka oparzeń słonecznych u koni nie będzie stanowiła dla nikogo problemu. Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Z pewnością nie powinien to być problem. Ja również dziękuję.